Eric segregował papiery i patrzył na wielki napis 'Pozew o rozwód'. Sam nie był pewien, czy tego chce. A może ta zdrada nie była niczym wielkim? Po za tym, był pijany. Co jak było tak jak mówił jego mąż? Nawet nie miał jak tego sprawdzić... Złapał się za głowę i schował papiery do biurka, ruszając do sypialni. Pokój syna dalej był w remoncie, więc... Tak, dalej spali razem.
Położył się do łóżka sztywno i przykrył kołdrą. Leżeli do siebie tyłem.- J-Jak było... Z tą zdradą? Opowiedz mi. - poprosił włączając dyktafon. Miało to być jako dowód w sprawie. Mąż odwrócił się przodem i przytulił do siebie. Czuł jego oddech na karku, przez co on swój wstrzymał.
- Pamiętam, że rozdzieliłem się z tobą na tym weselu, poszedłem po picie. Przy naszym stoliku stała osoba tyłem do mnie, więc klepnęłem ją w pośladek, dość mocno, bo myślałem, że to ty... Był naprawdę podobny, a ja byłem zbyt pijany by kojarzyć, że to nie ty. On poprosił, byśmy się ulotnili do auta, bo ma ochote. Ja myśląc, że to ty od razu się zgodziłem i poszedłem z nim tam. Usiedliśmy na tylnim siedzeniu i on zaczął dobierać mi się do spodni. Stwierdziłem, że jesteś napalony, więc przyssałem się do.twojej szyjki, tak jak lubisz... A potem nas znalazłeś. - oznajmił, a Eric kliknął stop. Zapisał plik, drżącymi rękami.
- Myślałeś, że to ja?! Ja nigdy nie chciałem seksu na parkingu! - mówi i odwraca się do niego przodem.- Jak możesz?! - pyta.
- Kochanie. Wiem, że nigdy nie chciałeś. Ale byłem pijany... To mnie nie usprawiedliwia, wiem to... Naprawdę wiem. - szepcze..- chce to naprawić. Nawet nie pije od tamtego czasu. Żałuję tego skarbie. Naprawdę.
- Zabolało mnie to. Powiedziałem ci kiedyś... Że rzucę się jak zrobisz to... A ty...
- Przepraszam... Kochanie, proszę, nie zostawiaj mnie. Nie chcę żyć bez ciebie. Błagam... Skarbie. Będę najlepszym mężem pod słońcem. Nie dam rady bez ciebie - szeptał cicho i mocno otulił go ramionami. - Błagam. Daj mi jeszcze jedną szansę. - prosił go, a ten starał się wydostać.
- Puszczaj mnie. Muszę sobie to przemyśleć. - powiedział i wysunął się z łóżka i ubrał ciepły szlafrok. Poszedł do kuchni, następnie przed dom z gorącą herbatą. Usiadł na schodach i pochylił się do przodu. Odłożył kubek i wtulił się w swoje kolana. Nie miał nawet ochoty dzwonić do przyjaciela by mu się wygadać, potrzebował czasu aby sobie to wszystko przemyśleć, sam, bez zbędnego gadania, czy osób.
Uśmiechnął się do siebie smutno. Przypomniało mu się kilka wydarzeń z ich życia, kiedy dopiero zaczynali. Jeszcze wtedy się uczył... To było naprawdę piękne, mimo że się kłócili tak często... A teraz?... To nie to samo.'Przez trzy dni Tobias się nie odzywał. Niby chciał wszystko naprawić a nawet nie napisał sms-a. Nie to, że Ericowi zależało czy coś. Wcale nie. Nic. Zero. Jednak kiedy zadwonił dzwonek do drzwi podskoczył na kanapie i od razu pobiegł otworzyć.
Za nimi ujrzał męską sylwetkę a twarz była zakryta bukietem kwiatów. Brunet miał ochotę na niego skoczyć, mocno przytulić i nakrzyczeć, że się nie odzywał.- Kwiaty? - mruknął jedynie zakładając ręce na piersi.
- Chcę się zrekompensować - powiedział odkrywając twarz i podając mu bukiet. - Zabieram cię na randkę. - oznajmił a brunet wpuścił go do środka i zamknął za nim drzwi.
- Randkę?
- Dokładnie. - przytaknął. Zielonooki odwrócił się i pomaszerował do kuchni a jego chłopak za nim.
- Skąd możesz mieć pewność, że z tobą pójdę? - zapytał obojętnie przycinając łodyżki kwiatów z bukietu.
- Bo cię o to proszę, skarbie. Chcę wszystko naprawić. - powiedział patrząc na niego błagalnie.

CZYTASZ
Zakazany Owoc
RandomTo trzecia część trylogii (poprzednie dwie części są w Niebo Pełne Gwiazd). Arte jest siedemnastolatkiem, który nadal jest dzieckiem, ma cudownych rodziców, Erica i Tobiasa, którzy kochają go nad życie, ale jak to nastolatek, ma swoje problemy...