*13*

447 60 16
                                    

Tobias zazwyczaj wstawał do pracy koło  godziny siódmej,  by mieć odpowiednią ilość czasu aby przygotować się na trudy dnia, których niewątpliwie doświadcza i to codziennie. Był przyzwyczajony, że Eric wtedy już nie śpi, i szykuje dla niego śniadanie oraz kawę. Tego dnia jednak tak nie było, jego mąż spał wtulony w poduszkę i wyglądało na to, że nie był blisko zbudzenia się.  Czarnowłosy podniósł się i  ruszył do łazienki wyszczotkować zęby, wziąć prysznic i załatwić inne potrzeby swojego organizmu. Gdy skończył, poszedł do kuchni, by zrobić sobie kawę.   Tego ranka było dziwnie cicho, mimo tego że okna były otwarte nie słyszał żadnych aut, tylko ptaki, które  śpiewały i ćwierkały przez całą noc. Mieszkali na osiedlu, które było otoczone lasem, więc to jasne, że było ich dużo, zresztą,  przyciągał je też karmnik z ziarnami słonecznika.
Dzwonek telefonu przerwał jego przysłuchywanie się ptakom, więc spojrzał na wyświetlacz i z cichym westchnieniem odebrał. 

- Liam, zobaczymy się za godzinę w pracy, czy jest coś tak ważnego, że nie mogło to poczekać?  - mimo raczej nieprzejmych narzekań, kącik szarookiego powędrował w górę, a on wziął łyka gorącej, pysznej kawy z dwoma łyżeczkami cukru.

- Myślę, że... tak. Gdzie twój syn, Tobi? - zapytał czerwowłosy, bo jego starszapociecha  wgapiała w niego swoje spojrzenie, by ten się pośpieszył z uzyskiwaniem informacji.

- A gdzie może  być o ósmej rano w wakacje? Pewnie śpi - oznajmił  mężczyzna zaglądając do lodówki.  Przydałoby się coś zjeść przed pracą.

- Otóż, mój syn twierdzi, że go tam nie ma. - oznajmił. .- idź to sprawdź - poprosił go przyjaciel, a on z cichym westchnieniem ruszył do pokoju syna.  Zapukał dla pewności i otworzył drzwi... Zmarszczył brew, bo jego jedynaka faktycznie nie było. Pokój był idealnie wysprzątany, okno uchylone, łóżko zaścielone, na szafkach nie było żadnych naczyń,  zajrzał do szafy, nawet tam było idealnie poukładane. Nie potrafił powiedzieć czy zniknęło coś z ubrań,  Ale na biurku nie było laptopa, zapewne tablet i komórkę też zabrał.

- Oddzwonie - mruknął i rozłączył się,  Gdy jego zaspany mąż wszedł do pokoju z leniwym uśmiechem.

- Cześć - zamruczał mężczyzna i przetarł oczy patrząc na zasłane łóżko. - Gdzie nasz syn? - zamruczał cicho patrząc na męża.  - Gdzieś wyszedł?

- Nie. On chyba uciekł - oznajmił,  a oczy bruneta rozszerzyły się w szoku. - Nie ma laptopa. Tableta. Torby sportowej z szafy. Zapewne też kilku ubrań. 

- To jakiś żart? - zapytał uległy i rozejrzał się.  Nie, to nie możliwe. Podszedł do szafki nocnej i dostrzegł kartkę lekko zasłoniętą lampką nocną.  Zapewne by nie odfrunęła. Wyjął ją drżącymi dłońmi i usiadł na łóżku czytając ją.
"Właściwie nie wiem jak mam zacząć, ale chyba zacznę od przeprosin.  Mamo - przepraszam,  że wychodzę bez słowa,  będziesz się martwić, jestem tego pewien. Wiem, że pożegnanie twarzą w twarz było by trudniejsze, dlatego wyszedłem jak spaliście. Tato - przepraszam za to, że  ostatnio z mojego powodu  nie uprawiałeś seksu z mamą.  Nie będę się tłumaczył, bo mam prawo spędzić z nim czas, a że był po tym padnięty to nie moja wina.
Może teraz określe dlaczego wyszedłem. Nie wiem czy to mogę nazwać ucieczką. Jeżeli mi pozwolicie, to wrócę.  Nie mam pojęcia kiedy, ale zrobię to.
Ostatni rok był dla mnie ciężki,  W głowie miałem tylko mętlik,  dlatego trudno mi było uczyć się do matur.  Próbowałem sobie to wszystko poukładać,  ale dopiero niedawno odkryłem, że nie mogę tego zrobić przez Was. Ciężko mi było  zamykać się samemu, ale starałem się odizolować od Was byście nie mieli na mnie wpływu. Dokładnie na to co sobie powoli układałem. Prawda jest taka, że jesteście bardzo określeni. Jesteście gejami, mój przyjaciel nim jest, jego rodzice także.   A gdzie tu miejsce na  heteroseksualność? Na inną normalność? Może nie rozumiecie o czym piszę,  to zrozumiałe,  bo sam sobie tego nie ułożyłem w głowie do końca. Ciągle szukam odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Może zwyczajnie boję się tego co sobie uświadomie odpowiadając na nie.  Jednak chce być sam. Może będę podróżował, a może gdzieś się zatrzymam.  Muszę znaleźć normalną rzeczywistość, która pomoże mi znaleźć wewnętrzny spokój.
Pojechałem szukać siebie. Swojego "ja". Dlatego Wy mnie nie szukajcie. Pokomplikujecie wszystko.
Nie przejmujcie się. Poradzę sobie.
Jak już znajdę to czego szukam może tata przyjmnie mnie do swojej firmy i się ustatkuje.  Kto się? Czas pokaże. 

Kocham Was. Arte"

- Nasz syn... - szepnął Tobias i spojrzał w oczy męża,  a ten uśmiechnął się przez łzy. - Myślę,  że w taki sposób...

- Dorósł. - szepnął brunet. - Nie jest już dzieckiem a mężczyzną - wtulił się w ukochanego i zamknął oczy.

***
Cameron uporczywie wstukiwał w komputer coraz to nowsze informacje.  On jedyny nie mógł się pogodzić z tym, że Arte zdecydował się tak po prostu odejść.  Tak zwyczajnie! Bez słowa! Dlatego starał się namierzyć jego komórkę, ale ta musiała być wyłączona, bo jak udało mu się ustalić, ostatnie logowanie nastąpiło o siódmej trzydzieści w okolicach dworca autobusowego. Nie poddawał się, mimo pewnej porażki, chciał zobaczyć,  wręcz musiał go ujrzeć!  Bał się o przyjaciela. Co jeżeli coś go potrąciło?   Albo ktoś chciał mu ukraść pieniądze i go przy tym zabił?  Nie rozumiał dlaczego Tobias i Eric nie interesowali się tym co robiło ich dziecko. Czy ma co jeść,  czy gdzie spać.

- Cameron! - chłopak podskoczył na krześle, bo zamyślił się,  a jego rodziciel go wyciągnął z tego stanu dość brutalnie.

- Mamo... czemu mi przeszkadzasz? - burknął zły i zamknął laptopa. Nie chciał by okularnik widział co robi. Ten jednak zdążył ogarnąć, w końcu był jednym z najlepszych informatyków na świecie, ale jego pociechą nie musiała o tym wiedzieć.

- Arte prosił by to nie szukać,  dlaczego ciągle to robisz? Od miesiąca  nie ruszyłeś się po za dom. To się robi nie zdrowe. - oznajmił poważnie. Oczywiście pamiętał,  że dokladnie tak jak on nie ruszał się często i gęsto miesiącami z pokoju, ale nie pozwoli wlasnwj pociesze popełnić tego błędu.

- Bo oni się nim nie przejmują!  - wypalił nagle. - Nic! Napisał im to, a oni co?! Mają to gdzieś!  Minął miesiąc,  a co jak Arte leży w rowie martwy?! Albo został sprzedany?! Albo porwany, a to była tylko zmyłka! ?

- Synu, to nie jest tak. - oznajmił. - Eric i Tobias mają głowę na karku.  Pamiętaj, że to oni płacą za abonament internetowy i telefoniczny, a tak się składa,  że chłopak z nich korzysta i łatwo się dowiedzieć co się dzieje u niego.  Przesłali mu pieniądze, bo ma ze sobą kartę, do swojego konta i do konta, które niegdyś mu założyli. Gdyby chcieli ściągnęliby go tu prędko, ale dają mu pieniądze i opłacają internet.

- Doprawdy?! Dlaczego gonie ściągnął do domu?! Pozwalają mu się włóczyć!

- Cameronie! - głos Oliviera stał się o wiele bardziej ostry. - Arte skończył osiemnaście lat, może  robić  co chce.  A jego rodzice okazują mu w ten sposób wsparcie.

- Są głupi - warknął chłopak wściekły. Okularami westchnął. 

- Dość, synku. To się nazywa obsesja - mówi i łapie goza dłoń.  - To się robi nie zdrowe. Nie możesz go stalkować, chcieć ograniczać i  na każdym kroku kontrolować. - oznajmił. - Kochasz go?

- Wiesz, że tak - szepnął cicho  patrząc na ich dłonie.

- To musisz z tym skończyć. On ma prawo nie wybrać Ciebie. Rozumiesz? Jeżeli go naprawdę kochasz to przestań stalkować. - oznajmił i przytulił go do siebie. Ten zagryzł wargę nie chcąc się zgodzić.  Z drugiej strony... Może na tym wyjeździe Arte zrozumie, że go kocha? Chciałby w to wierzyć. 

- D-dobrze. Zajmę się czymś innym - oznajmił  i zacisnął palce na dłoniach mamy. - Co z pracą w firmie ojca?

- Zobaczymy wyniki matur, poczekamy aż skończysz  osiemnastkę i Cię zatrudni. A w tym czasie weźmie Cię na okres próbny, przez wakacje - Olivier pogłaskał go po głowie. - Ale jak narazie zabieram Ci laptopa i tablet, by Cię nie kusiło znowu popadać w obłęd - mówi spokojnie, a ten mocno zagryzł wargę.  Nie chciał się zgodzić,  Ale matka nie dał by mu spokoju. Tak oto w ten sposób w dorosłość wszedł  Cameron.

Dałam wam za duży próg pod poprzednim rozdziałem.

70 gwiazdek i 30 komentarzy od różnych osób i wleci nowy rozdział.

Ten rozdział chyba lepszy od poprzedniego?

Zakazany OwocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz