*53*

68 7 0
                                    

Cam był wykończony, bo mieszkanie remontowali po swoich  pracach, a do tego musiał się spakować z tamtego mieszkania i to przewieść. Całość, ze wszystkim zajęła im ponad tydzień. Psa w schronisku zgodzili się zostawić tylko dlatego, że Arte zadeklarował się go wziąć. Gdy rozpakował ostatni karton, cieszył się z tego niesamowicie, ale wiedział, że jeszcze te należące do Arte, trzeba je wnieść i postawić w odpowiednich miejscach. Gdy to zrobił, musiał jeszcze jechać otworzyć ekipie sprzątającej, bo ta miała ogarnąć tamte mieszkanie do sprzedaży. Gdy wrócił i usiadł na kanapie, Arte się do niego przysiadł.

- W końcu koniec. Pierwsza noc w nowym mieszkaniu... - szepnął I przytulił się. Ten objął go ramieniem.

- Jestem wykończony, więc położę się wcześniej spać- oznajmił I musnął jego usteczka. - Idę pod prysznic.

- Dobrze. Ja się będę rozpakowywał jeszcze u siebie w pokoju.

- Ale wiesz, że śpisz ze mną? - Cam złapał go w talii. - Tamto łóżko będzie leżało puste, inaczej ja przyjdę do ciebie i cię tam zgwałce - wymruczał,  ten zachichotał.

- Cóż za groźny pan  - zaśmiał się głośno i musnął jego usta, bo wiedział że ten żartuje. - Będę spał z tobą. Wyśpij się, w końcu masz jutro wolne. Ja też wzięłem, by spędzić czas z psem, bo będą rano.

- Już zaczynam być zazdrosny o tego kundla - oznajmił I westchnął. Wziął go sobie na kolana i musnął jego szyję, przytulił się i przymknął oczy.

- Pomóc Ci w kąpieli? - zapytał cicho Arte. Ten pokiwał głową I puścił go by mogli ruszyć do łazienki. Ich kąpiel zaczęła się dość spokojnie. Cam stanął tyłem do ukochanego, a ten starał mu się domyć plecy z reszty farby, bo ta chlapała i osiadła mu na plecach. Gdy mu się udało, to Cam zaczął  go myć.
Brunet się zarumienił, gdy poczuł, że ukochany go obejmuje i dotyka jego bioder, a pośladek wbił mu coś twardego. - Podnieciłeś się - zauważył cichutko, a ten zamruczał I muskał jego kark. - Chce go... Tylko nie myśl, że to z wdzięczności i ...

- Jesteś najlepszym co mnie spotkało w życiu, Arte. Znam cię od małego i gdybyś robi to tylko dla mnie... wiedziałbym. Jesteś jak otwarta księga dla mnie w tym temacie.  -szepnął I połączył ich usta, gdy chłopak się obrócił przodem. Zielonooki pisnął gdy został wciśnięty w zimną ścianę, chciał troszkę się odsunął, ale przez to że było slisko runął na ziemię ciągnąć za sobą Camerona. Oboje stęknęli z bólu.

- P-Przepraszam. - pisnął gdy zorientował sie ze to jego wina. - Wszystko gra? - zapytał bo Cam syczał łapiąc sie za kostkę. Brunet się wygramolił i złapał go za ramię.  - C-Chodź. Pomogę Ci dojść do łóżka - szepnął I ten podniósł się. Starał się rozruszać kostkę ruszając nią na boki, ale za bardzo bolała. Wytarł się, oraz nic nie powiedział jak Arte pomógł mu założyć bokserki. - P-Przepraszam. - szepnął jeszcze raz zielonooki gdy usiadł.

- Nie twoja wina. Było slisko. - oznajmił poważnie. - Czy my mamy jakiś przeciwbólowy krem? - zapytał. - Nie ukrywam boli jak diabli.

- T-Tylko tabletki. Przyniosę Ci- szepnął I pobiegł po pudełko z  lekami. - Apteka powinna być otwarta, szybko się ubiorę i pobiegnę do niej. - zaczął się ubierać i wybiegł dosłownie z mieszkania. Cam westchnął I spojrzał na kostkę, bo ta nie wyglądała za dobrze i zaczęła puchnąć. Dotrwa do rana, by pojechać z nią na pogotowie? Czy powiniem zadzwonić do ojca albo matki? Arte był tak rozchisteryzowany tą sytuacją, że za wszystko się obwinił, więc musiał mu dosadnie pokazać, że to nie jego wina. Wyciągnął telefon i wykręcił numer do Erica. Miał na uwadze dobro swojego chłopca, więc dlatego właśnie do niego. Od razu starszy brunet uspokoi swoje dziecko i wytłumaczy mu, że to przypadek.  Gdy ten wrócił, posadził go sobie na kolanach.

- Twoja mama będzie za godzinę. Zawiezie mnie do lekarza, na pogotowie bo jest późno. Musisz się uspokoić kochanie. Chcesz poczekać w mieszkaniu? - zapytał a ten przytulił się mocno. - Powinieneś. Wrócę z opatrzoną kostką, a ty zdążysz się uspokoić I zająć czymś myśli. Przejęłeś się bardzo mocno z tego co widzę. 

- Moja wina... dlatego tak...

- Mówiłem już. Było slisko. - pogłaskał go po głowie.

- M-mogę zrobić ci lodzika na przeprosiny z-za to. - szepnął. - byłeś podniecony w łazience.

- Nie tylko ja. Ty też miałeś ochotę. Jak wrócę z szpitala to obudzę cię i pobaraszkujemy - obiecał, a ten pokręcił głową.

- Musisz odpocząć. Mogę zrobić ci loda, tak jak zaproponowałem, ale seks to już za dużo dla ciebie w tym stanie. Musisz wyzdrowieć. Dopiero wtedy.

- To będzie dwa albo trzy tygodnie. Nie ma mowy, że tyle czasu wytrzymam bez ciebie przez głupią kostkę. Dopiero zaczęliśmy że sobą mieszkać i zamierzam wypróbować z tobą meble które wybrałeś.

- J-Jestes głupkiem- wydukał speszony, chowając się w jego ramionach. - Poczekam. Rozpakuje się i będę czekał. Nasmaruje ci kostkę i pomogę ubrać..- wyszeptał a ten przytaknął. Po chwili zszedł i wziął delikatnie jego nogę, by nasmarować kostkę, chociaż przeciwbólową maścią. Po tym pomógł mu się ubrać i położyli się na łóżku. Cam na prawdę nie był zły. Niby z jakiego powodu? Powinni być ostrożniejsi, fakt, więc dlaczego jego myszka się obwinia?
Gdy zadzwonił dzwonek do drzwi, Arte pobiegł by otworzyć. Zobaczył swojego rodziciela ale i o dziwo Oliviera.

- Cześć Kochanie - brązowowłosy ucałował syna w policzek. - Zapakaujmy tego twojego współlokatora ze skręconą kostką do auta. - oznajmił. Ten zgodził się przygryzając wargę.

- Tak. Zróbmy to - szepnął cicho I podeszli do sypialni.

Zakazany OwocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz