*55*

42 5 0
                                    

Arte wstał wcześniej od swojego chłopaka. Było mu głupio za jego wczorajsze zachowanie względem niego, ale na prawdę myślał ze to jego wina. Przygotowywał rzeczy na Śniadanko,gdy rozległ się dzwonek do drzwi. Pobiegł by otworzyć i wpuścił panie z pieskiem. Od razu pokazał im specjalnie przygotowany pokój. Nalał pieskowi wody i przygryzł wargę bo bardzo się stresował. Opiekunka pokazała mu co i jak, przekazała instrukcje i go zostawiła z nowym przyjacielem.

-  Cześć maleńki. Wiem że się boisz - szepnął brunet przyklękując niedaleko zwierzaka. Ten był przestraszony nowym miejscem więc jego postawa była raczej bojowa. Gdy ten chciał się zbliżyć pokazał zęby. Chłopaka to zestresowało, bo jak on podejdzie do niego, aby założyć mu smycz i kaganiec? Oczywiście, miał maty rozłożone ale przecież nie może mu pozwolić by w mieszkaniu się wypróżniał....Cam go wyrzuci przecież. Miał nadzieję, że tylko przez chwilę tak będzie. Zrobił mu jedzenie, i musiał wrzucić mu tam proszek który miał go uspokoić. Tak kazała kobieta.  Nie mógł żyć w przewlekłym stresie. Podał mu jedzonko i wyszedł z pokoju. Chciał być blisko ale musiał dać mu przestrzeń. Zostawił otwarte drzwi i udał się do kuchni skończyć Śniadanko. Widział że pies był zdenerwowany, słyszał, że drapał po plastikowych ochronach, ale nie wyszczubił nosa poza pokój. Czasem się Arte wychylał i widział że ten obwąchuje dokładnie pokój. Wolontariuszka zostawiła tam jakiegoś pluszaka psiaka i jego koc oraz smycz, więc ten czuł się pewnie tam bezpieczny. Zadzwonił telefon, więc odebrał.  To tylko pani, chciała mu przekazać, że będzie z nim wychodzić na spacery z psem, by ten się nie stresował że pupil go ugryzie. Odetchnął na tą wiadomość głęboko. Już nie miał zmartwień. Dokończył co miał zrobić i zjadł, by zaraz potem wziąć laptop i przejść do pokoju z pieskiem. Usiadł na fotelu w roku pokoju, rozłożył podstawkę i odpalił sprzęt. Miał się z nim tak oswajać. Dać mu przestrzeń, nie być za blisko, ale być. Pies początkowo był na drugim końcu pokoju i warczał jak Arte się ruszył choć na milimetr, ale potem położył się w kojcu na swoim kocyku i obserwował go z tamtąd. Arte pisał kolejny rozdział swojej książki, wiec spędził tam godzinę i odłożył na mały stoliczek laptop, by zrobić sobie herbatę. Gdy wrócił zobaczył psa który obwąchuje jego miejsce. Spłoszył się i szybko poszedł do siebie ale już z mniej wrogą postawą. Może skojarzył już zielonookiego ze schroniska? Brunet wiedział, że to nowe miejsce, więc stres. W schronisku już go nawet raz głaskał więc może w miarę szybko się przystosuje.
Chłopaka pochłoną swiat książki więc nawet nie zauważył, że Cam spał do południa. Może trochę zapomniał o fakcie że ten jest w mieszkaniu? Bardzo prawdopodobne. Wczoraj prosil matkę by przekazała ojcu że ten ma skręconą kostkę i będzie na zwolnieniu, które lekarz mu wczoraj wypisał, więc nikt do niego nie wydzwaniał ani nic. Za to to telefon bruneta zaczął wibrować. Odebrał od osobnika o którym właśnie myślał.

- Cześć tato. - zapisał swoją pracę przyglądając do ucha telefon.

- Cześć synku. Jak tam twój chłopak? Nie odbiera, a potrzebuje z nim pogadać.

- Nie słyszałem byś dzwonił. Pewnie wyciszył telefon.

- Siedzisz w domu by się nim zająć?

- Ah... Nie. Wzięłem dwa tygodnie urlopu by posiedzieć z pieskiem.

- Oh, świetnie. Mama do ciebie wpadnie, smutno jej że się wyprowadziłeś.

- Może wyjdę z nią na miasto. Nie chcę by piesek się stresował.

- Musi się przyzwyczaić do ludzi kochanie. Matka będzie często wpadać. Zgwałciła mnie wręcz bym przytrzymał dłużej twojego chłopaka w pracy by mógł się tobą nacieszyć, bo zdaje sobie sprawę, że będziecie testowali meble. Ale teraz jak jest na zwolnieniu Eric musi być zaraz obok niego I nie będzie mu się to podobać.

- Dlaczego? Myślałem że się lubią...

- Lubią się. Ale ze sobą też konkurują kochanie. Oboje cię kochają jak cholera i chcą cię mieć dla siebie.

- Aha - mruknął cicho, trochę markotnie.

- A wtedy wpadam ja z cudowną nowiną i zabieram cię ze sobą popołudniu.

- O..gdzie? - zapytał ciekawsko, a ten zaśmiał się.

- Zobaczysz, będę u ciebie po siedemnastej. Proszę się ładnie ubrać i wziąć swoją książkę w najładniejszej wersji, dobrze?

- Czyżbyś znalazł sponsora? - zapytał przygryzając wargę a ten się zaśmiał.

- Mówiłeś, za agencja ma wiecznie jakiś problem i zastanawiasz się nad zerwaniem umowy. Ile wynosi kara?

- Dwa tysiące- wymruczał niezadowolony Arte wzdychając. - Ale to i tak nisko, jestem młody i to była moja pierwsza książka wiec nie inwestowali we mnie zbyt dużo.

- Będziesz jeszcze gwiazda i będą pluli sobie w brodę, zobaczysz. W końcu to co wydałeś jest świetne i porządane. Powiem ci, że facet do którego idziemy sam się do mnie odezwał widzi w tobie ogromny potencjał i chce go wydobyć. - oznajmił. - Jestem z ciebie tak bardzo dumny...

- Dziękuję Tato.- szepnął rumieniąc się delikatnie i przygryzł wagę. Ojciec był z niego dumny. Tak ogromnie się z tego cieszył...

****
Cam wstał jakoś koło piętnastej.  Zobaczył niedaleko siebie karteczkę więc wziął ją do rąk i zaczął czytać. Wynikało z niej, że jego ukochany pojechał się spotkać z ojcem a śniadanie czeka na niego w lodówce. Miał też ostrożnie podchodzić do pieska, bo ten nadal był zestresowany. Faktycznie, gdy się wygrzebał z pościeli i przy pomocy kuli dostał się do drzwi od sypialni zobaczył kundla obwąchującego meble. Ba! Przyłapał go nawet na podnoszeniu nogi, by je obsikać.

- Nawet nie próbuj! - warknął Cameron a zwierzak spłoszył się. Pokazał zęby ale wycofał się tyłem, wracając do siebie. Mężczyzna westchnął.. zrobił sobie szybki obchód ale nie dostrzegł nigdzie żółtej plamy. Zajrzał do pokoju nowego współlokatora ale tam też było sucho. - Nie możesz obsikiwać mebli. Zapamiętaj - pogroził mu palcem bo ten wgapiał się w niego z kojca, gdzie się delikatnie schował za pluszakiem.  Mężczyzna poszedł jeść. Nie zostało mu nic innego tak właściwie. Odgrzał sobie pyszne wytrawne naleśniki i gdy oglądał serial podczas tego dostał smsa od Erica. Ten chciał przyjechać i zrobić parapetówkę. Po wymienieniu się kilkoma wiadomościami westchnął, bo będzie miał na głowie całą chatę ludzi. No nic. Dziś to jakoś zniesie. Miał nadzieje, ze jego skarb będzie wieczorem chętny ma mały numerek. Zdecydowanie by się w nim zatopił. No i muszą w końcu wypróbować meble.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 6 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Zakazany OwocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz