*41*

203 17 1
                                    

Arte wydawał się bardzo spokojny. Mężczyzna za to szalał, więc chłopak postanowił sobie pomóc. Złapał go za ręce i przywiązał go do ramy łóżka za pomocą krawata. Ten oczywiście się wyrywał, ale nie był w stanie porwać materiału.

- Nie bój się, Cam - szepnął mu mężczyzna do uszka. - Już zostałeś zdominowany. Robiłeś wszystko co kazałem ci zrobić. - stwierdził I nalał żel na jego penisa. - Nie wsadzę nic w ciebie. Rozluźnij się, bo zrobię sobie i tobie krzywdę jak będę cię ujeżdżał - rzekł spokojnie, a ten przestał.

- O taką dominację ci chodziło?

- Tak, podoba mi się, gdy jestem uległy w łóżku z tobą, ale dziś chciałem się podominować w ten sposób. Chciałem byś robił wszystko co ci każe. - szepcze, a ten odetchnął z ulgi.

- Więc teraz mnie odepnij. - oznajmił. - Czas bym ja ci pokazał moją dominację- oznajmił, a ten zarumienił się. Zrobił to I pisnął, gdy ten się na niego rzucił. Delikatnie pocałował jego szyję, rozcierając żel na swoim penisie. - Podobało mi się, jak dziś przyszedłeś. Ale myszko, nie możesz mnie tak straszyć... - oznajmił, a ten pokiwał głową.  - Albo jak cię dorwe to będzie bolało - oznajmił, Arte cichutko zachichotał, a ten mruknął zadowolony.  Rozłożył jego nogi i zaczął się ocierać, po chwili wkładając go. Robił to powoli I spokojnie, tak, by ten się przyzwyczaił. Na próbę też chwilę się poruszał. Gdy już wchodził bez problemu i ten nie wyglądał jakby umierał z bólu, zaczął szybciej się poruszać. Zafundował mu dobry seks. Nie najlepszy, ale był przyzwoity. Gdy skończyli, brunet był zadowolony.

- Dziękuję- szepnął cicho, a ten musnął jego usta i położył się obok.

*****
Eric stał w sklepie spożywczym,  zastanawiać się nad tym który produkt wybrać. Podskoczył, gdy poczuł na pośladku klapsa.  Rozejrzał się szybko, ale na szczęście alejka była pusta. Spojrzał na męża spod byka, a ten się uśmiechnął i ruszył w dalszą część sklepu. Brunet tylko pokręcił głową, po czym wybrał ostatecznie produkt i po zakupach wyszli.

- Czy moja kluseczka ma ochotę wyjść że mną na miasto w weekend? Mam dla niego niespodziankę.  - uśmiechnął się, a ten uniósł brew.

- Ostatnio wybrałeś najtańszy hotel i mieli tam strasznie niewygodne łóżka - odpowiedział. Doskonale zdawał sobie sprawę, że ten chce go gdzieś zabrać by bez przeszkód go brać. 

- Przepraszam. - pocałował go w dłoń. - Tym razem będziesz zadowolony, będzie tak mięciutko, że będziesz w niebowzięty. - oznajmił a ten uniósł brew, bo widocznie mu zależało na tym, by ten się zgodził. Jego mąż był jednym wielkim chodzącym seksualnyn maniakiem. Byli już po czterdziestce, więc może dopadł go kryzys wieku średniego?

- Mam nadzieję, bo moje plecy więcej tego nie zniosą. Nie jestem już tak wytrzymały jak kiedyś.

- Nie obiecam Ci, że będziemy to robić po bożemu, bo to cholernie nudne, ale obiecam Ci, że koniec końców będziesz zadowolony - oznajmił z uśmiechem, a ten się zgodził po chwili.

- Będzie dobry alkohol?

- Twój ulubiony, kochanie. - objął go w pasie I pocałował w policzek.

- Niech będzie- oznajmił po czym wsiadł do auta. Tobias usiadł za kierownicą, a dokładnie w tej chwili zadzwonił telefon. Brunet odebrał, po czym przywitał się z przyjacielem. Cyber ponownie pokłócili się z mężem, więc chciał u nich przenocować. Oczywiście zielonooki nie miał nic przeciwko i się zgodził, ale był pewien, że teraz na pewno wyciągnie z niego co się do cholery stało. Podjechali pod dom Liama I Oliviera, gdyż auto okularnika stało w naprawie. Ten wyszedł z dwoma niedużymi walizkami i wpakował się do auta, ignorując czerwonowłosego mężczyznę, który go wołał.
Czarnowłosy wolał się nie odzywać, jedynie uniósł brew patrząc na to, za to jego mąż westchnął cichutko. Kazał mu jechać do domu. Wszystko okaże się w ich czterech ścianach.

****
- Dziękuję za podwózkę.  Możesz jechać, wrócę sobie autobusem. - oznajmił Arte, stał na parkingu pod schroniskiem, jego chłopak go podwiózł.

- Miałem nadzieję, że jeszcze dziś u mnie zostaniesz - zamarudził, a ten westchnął z uśmiechem, patrząc na niego.

- Rodzice wyjeżdżają na weekend, więc muszę zająć się kotką. Będę sam w domu, więc jak masz ochotę w piątek po pracy...

- Będę o siedemnastej. - oznajmił nie dając mu skończyć, a ten zaśmiał się cichutko.

- Głupek - oznajmił, ale w żadnym złym sensie oczywiście. Ten wyszczerzył się i pochylił się.

- Wziąć gumki truskawkowe czy waniliowe? Które wolisz lizać? - zapytał, a ten uniósł brew.

- Lizać?

- Nie myślisz chyba, że nie odpłacę ci się za to straszenie mnie, kochanie? - zapytał, a ten zarumienił się.

- Możemy w ogóle się nie kochać i nic nie będę musiał lizać  - pokazał mu język, też się pochylając w szybie, a ten złapał go za tył głowy i pocałował.

- Nie ma nawet takiej opcji. - stwierdził. - Uciekaj, bo wezme cię tutaj, na parkingu.

- Jesteś narwanym zboczeniem - prychnął, a ten pokiwał głową śmiejąc się cicho.

- Twoim narwanym zboczeńcem, myszko. Do zobaczenia w piątek- oznajmił, a ten pomachał mu, udając się do środka, by zobaczyć się z pieskiem. Pracownicy pozwolili mu zabrać go na spacer, oraz spędzać z nimi czas, pies bardzo powolutku się do niego przyzwyczajał.  Jeszcze trochę I będzie razem z nim w nowym mieszkaniu. Będą przeszczęśliwi.

Zakazany OwocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz