Sebastiano...
Droga dojazdowa do posiadłości ojca była zastawiona przez limuzyny i wozy ochrony. Przez przyciemnioną szybę obserwowałem, jak odprowadzają wzrokiem czarnego SUV-a, w którym jechałem. Zastanawiałem się, co myślą? Czego spodziewają się po nowym bossie? To, że liczą na zniesienie handlu ludźmi, to żadna nowość dla mnie. Co śmieszne, sam capo z Nowego Yorku, Olivio Cesare, ojciec Melindy, jest gorącym orędownikiem przywrócenia starych porządków. Dlatego tak mu zależy, żebym poślubił jego puszczalską córeczkę. Chyba liczny na to, że będąc pomiędzy jej nogami, zyskam inne spojrzenie na sprawę.
Mówiąc szczerze, jestem tam od ponad ośmiu lat, a jak widać, żadnego kurewskiego objawienia nie doznałem. Sprawa ślubu z Melindą jest już przeszłością. Sant ma rację. Masowe egzekucje nikomu nie są potrzebne, w końcu to nie wina napalonych kutasów, że dali się wjebać pomiędzy nogi niewyżytej suki, nie wiedząc, że być może ryzykują życiem. Jeszcze z nią o tym nie rozmawiałem. W gruncie rzeczy, chyba nawet nie muszę. Żadnych obietnic jej nie składałem, tak samo jak jej ojcu, a to, że coś tam sobie we łbach wyobrazili, to już nie moja broszka. Nie muszę tłumaczyć się z tego co robię.
Auto zatrzymało się pod głównym wejściem, gdzie stali już zarówno moi ludzie, jak i żołnierze mojego ojca, plus najbliższa ochrona wszystkich przebywających na terenie capo. Zapewne jeszcze więcej było ich w środku. Tak wielkie mamy do siebie zaufanie. Natomiast nigdzie nie widziałem tego skurwiela Guido i mam nadzieję, że pilnuje teraz tyłka Alexi. Na wspomnienie dziewczyny zacisnąłem szczęki, czując jak mój kutas pulsuje w spodniach. Jak chuj nie chce mi się dzisiaj brać udziału w tej jebanej orgii, którą przygotował Sant w naszym klubie. Jednak wiedziałem, że muszę tam być.
Jako nowy boss.
Jako boss, który nie ma żadnych słabości.
Wysiadłem, od razu przeklinając pieprzony upał i spojrzałem za siebie, a dokładnie na poważną twarz wysiadającego z drugiego auta, Santa. Ze względów bezpieczeństwa, przyjechaliśmy oddzielnie. Za chuja nie wierzę tym skurwielom. Równie dobrze mogli zlecić komuś odstrzelenie mnie, licząc na to, że wybuchłaby panika, a oni przejęliby władzę. Powodzenia, skurwiele. Wiem, że Sant zrównałby jebane miasto i spalił do popiołów każdy jeden dom zdrajców. Tak silnej władzy po tej stronie oceanu jeszcze nie było. Ojciec miał pod sobą dwie najsilniejsze rodziny. Ja mam cztery, łącznie z rodziną Mancuso i Brassi. Jesteśmy pieprzonymi królami Cosa Nostry, z którymi w tej chwili muszą się liczyć nawet Sycylijczycy.
Poczekałem, aż dołączy do mnie Sant i ramię w ramię ruszyliśmy do domu. Słyszałem za plecami liczne szepty wyrażające zdziwienie. Tak, kurwa! Mój consigliore stoi na równi ze mną! Zerknąłem na Santa, wymieniając z nim porozumiewawcze uśmiechy. Właśnie spełnia się nasz sen.
Gwar rozmów milkł, gdy jak ostry nóż szliśmy przez wypełniony ludźmi salon. Jakbyśmy rozcinali ich, oddzielając mięso od kości. Czułem na sobie spojrzenia dziesiątek par oczu. Wdychałem zapach strachu, podekscytowania i podniecenia. Byłem pewien, że większość z nich myśli już o tym, co czeka ich w klubie. Mają w dupie tradycje, gadki o wielkości i spójności Cosa Nostry i obietnice, jakich się po mnie spodziewają. Chcą zacząć chlać, ćpać i pieprzyć dziwki.
Podszedłem do ojca, kiwając mu tylko głową. Obok niego stał Franco, który tak jak mój stary, oficjalnie dzisiaj przechodzi na mafijną emeryturę, przekazując swoją pozycję w ręce Santa. W dalszym ciągu będzie prawnikiem organizacji i zaufanym człowiekiem ojca, ale już bez pozycji consigliore.
Punktualnie z wybiciem dwunastej w salonie zaległa cisza. Ponad sto osób znajdujących się w tym pomieszczeniu skierowało wzrok na mojego ojca. Są jak sępy, zauważą wszystko. Każde drgnienie ciała, każdy głębszy oddech, każdą kroplę potu spływającą po skroniach. Wychwycą każde załamanie głosu, czy brzmiącą w nim niepewność. Wciąż szukają i liczą na jebany cud.
CZYTASZ
INVICTUS. Boss, Cykl Trzy Gwiazdy#1 JUŻ W KSIĘGARNIACH
RomanceSebastiano Riina, nowy boss amerykańskiej Cosa Nostry. Twardy, nieprzystępny mężczyzna, kierujący się w życiu własnymi zasadami. Ma wszystko: władzę, najsilniejszą organizację w Stanach i kobiety. Kiedy chce, które chce i jak chce. Oprócz tej jednej...