Rozdział 18

15.8K 579 34
                                    

Lexi...

To nie żart. Ten facet naprawdę powinien się leczyć i to raczej w jakimś ośrodku zamkniętym, ponieważ jego nieobliczalne zachowanie zaczyna być przerażające. Chyba wolałam, jak na mnie wrzeszczy, bo z tym doskonale bym sobie poradziła. Jednak, gdy słyszałam ten cichy, ochrypły głos, szept, który sprawiał, że serce zamierało w mojej piersi, a zimny pot oblewał całe ciało, miałam ochotę spieprzać, gdzie mnie oczy poniosą.

To powinno podlegać pod pracę w warunkach szczególnie szkodliwych!

Po tym jak w bardzo subtelny sposób wywalił mnie z biura, wyszłam na zewnątrz przez główne wejście do budynku. Powinnam chyba zadzwonić do kierowcy Danielo i dać mu znać, że skończyłam pracę, ale musiałam przewietrzyć się i uspokoić myśli, zanim wrócę do domu. Niepotrzebne mi kolejne kłótnie, tym razem z przyjacielem, który z pewnością kazałby rzucić w diabły robotę u Szatana.

Chciałam to zrobić... Już tyle razy, gdzieś tam w podświadomości, walczyły sprzeczne ze sobą myśli. Nie zasłużyłam na takie traktowanie. Facet jest świrem, który nie szanuje innych. Albo na mnie wrzeszczy, albo obraża. Raz chce mnie zmusić do złożenia wypowiedzenia, a zaraz potem obiecuje zerżnąć.

Jestem w potrzasku. Nie chcę rozmawiać na ten temat z Danielo. Co mam mu powiedzieć? Że jego syn zarzucił mi, że jestem jego kochanką? Że dostałam posadę, bo rozłożyłam nogi? Traktuje mnie jak dziwkę, a sam zrobił burdel w swoim gabinecie i jeszcze kazał mi tego słuchać. Bez znaczenia, że tylko osoba z bardzo wyczulonym słuchem mogła usłyszeć te miażdżące uszy fałszywe tony, gdy ta czarnowłosa flądra dochodziła. Biuro to nie miejsce na takie rzeczy, a ja nie pisałam się na oglądaniem, czy słuchanie odgłosów seksu.

Skrzywiłam się, czując pulsowanie w kolanie. Chyba powinnam wziąć tabletki przeciwbólowe, które dostałam od tego miłego lekarza. Ten cały Santino bardzo mile mnie zaskoczył. Nie tym, że nie przyłączył się do rozbestwionej parki buszującej w Piekle, ale że zaprosił mnie do miłej i kameralnej restauracji, gdzie zostaliśmy potraktowani jak jacyś celebryci, a następnie nie zważając na moje zastrzeżenia, zawiózł do swojego lekarza. Gdybym miała jechać do szpitala, dałabym sobie spokój. Nie na moje nerwy było dzisiaj użeranie się z kolejkami, jakie niewątpliwie są teraz we wszystkich szpitalach. Rozumiecie, poniedziałek, po weekendzie... Pewnie amatorów nocnego życia w Los Angeles dzień zastał daleko od domu i raczej nie byli zdolni do stawienia się do pracy...

Młodość i głupota ma swoje skutki, a ja powinnam wykorzystać niespodziewane kilka godzin wolnego. Ciesząc się pogodą i popołudniem bez konieczności wdychania zapachu siarki i znoszenia koszmarnych humorków Rivas, postanowiłam zadekować się w biurze Danielo. Co prawda już w niedzielę zrobiłam porządek z dokumentacją, jaka przyszła na moją pocztę, ale wolałam siedzieć tam, czując na sobie spojrzenie tej całej Berty, niż wrócić tak wcześnie do domu. Grant z pewnością zauważyłby opatrunek na kolanie, a wtedy musiałabym gnoja zakneblować, żeby przestał mi truć.

Spacerkiem przeszłam odległość pomiędzy biurowcami. Przydałaby mi się teraz butelka wody, przynajmniej mogłabym wziąć tabletki, a tak szłam wolno, starając się nie zginać kolana, co wyglądało raczej komicznie. Dotarcie do One Plaza zajęło mi trzy razy tyle czasu, niż normalnie i byłam wykończona.

Po przejściu bramek, na mój widok główna recepcjonistka uśmiechając się uniosła brwi. Miała na imię Stella i była jedną z nielicznych osób, które nie patrzyły na mnie, jak na drugie wcielenie Szatana, które pojawiło się, aby wchłonąć dusze biednych urzędasów. Na marginesie dodam, że śpiewająco przeszłą rekrutację i to ja podpisałam z nią umowę o pracę. Za rok, gdy skończy studia, zaproponuję jej awans. Szkoda dziewczyny do takiej pracy.

INVICTUS. Boss, Cykl Trzy Gwiazdy#1 JUŻ W KSIĘGARNIACHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz