Sebastiano...
Doprawdy, myślałem, że D'Angelo jest mądrzejsza.
Przyznaję, że zaskoczyła mnie cholernie, gdy pojawiła się na tym pieprzonym trawniku, wprawiając moich żołnierzy w jakiś pierdolony szok. Swoją drogą, będę musiał się z nimi rozmówić, bo wygląda na to, że zobaczą niezłe nogi i fajne cycki, a nie widzą żadnego zagrożenia, wpatrzeni jak sroka w gnat w kobiece atrybuty. Sam zapatrzyłem się jak idiota, ale ja to co innego...
O tym co usłyszała będę martwił się, gdy jej tyłek znajdzie się z powrotem w moim domu.
Kolejny raz zaskoczyła mnie tym, że miała odwagę wymierzyć we mnie spluwę. Kurwa! Gdyby to był ktokolwiek inny, już pięć sekund po tym, jak uniósłby broń w moją stronę leżałby z roztrzaskanym łbem, albo skręconym karkiem.
A tak... Stałem jak zaczarowany i powiem wam, że w życiu żadna kobieta nie podnieciła mnie tak, jak cholerna Alexia D'Angelo, ubrana w moją pieprzoną koszulę i mierząca do mnie z pierdolonej giwery.
Spokojnie oparłem się o maskę stojącego za mną auta i z założonymi ramionami czekałem na dalsze kroki Alexi. Sant zatrzymał się jakieś trzydzieści metrów przed zamkniętą bramą, z włączonym silnikiem. Nie jestem aż tak zdesperowany, żeby rozkazać ludziom ostrzelać auto. Po pierwsze, wóz jest kuloodporny, a po drugie i najważniejsze, jest w nim Sant i ta cholerna księżniczka, D'Angelo. Od kiedy dowiedziałem się, kim jest i dlaczego ojciec osobiście umieścił ją w moim biurze, chroniąc jej tyłek i życie przed zemstą Bratvy, to do mnie należy zadbanie o to, żeby dożyła w jednym kawałku kolejnego dnia.
Niech sobie strzela ile chce, niech urządza mi dzikie awantury i co tam tylko wkurwione kobiety robią, ale z pewnością nie wystawi nosa poza moją posesję. Tym bardziej teraz, gdy ludzie Glooma szukają ukrywających się patałachów, którzy podnieśli na nią rękę.
Parsknąłem śmiechem, kręcąc głową, gdy Sant wolno ruszył w stronę bramy. Myślałem, że znam kobiety... Jak się właśnie okazało, nie do końca tak jest... Głupota D'Angelo mnie zadziwia, bo nie ma kurewskiej możliwości, żeby wyjechała za bramę. Sant jej na to nie pozwoli i przy pierwszej nadarzającej się okazji obezwładni, zabierając tę przeklętą spluwę. W tym właśnie momencie włosy zaczęły podnosić mi się w niemym ostrzeżeniu... Wyprostowałem się, wpatrując w tył SUV-a. O kurwa! O tym nie pomyślałem! Ta uparta baba jest tak cholernie wściekła, że bez walki za chuja nie odda pukawki. Jeżeli zacznie się szarpać z Santino, to gówno może wystrzelić...
Co teraz? Nie mogę pozwolić jej wyjechać. Pieprzone ruskie psy wciąż krążą po Los Angeles, szukając tropu jej zgrabnego tyłka. Nie są debilami, jak ten skurwiel, który zaatakował ją w jej własnym apartamentowcu, nie sprawdzając, czy nikt jej nie pilnuje. Prędzej czy później dojdą do tego, że ukrywa się u mnie, ale mogą mi nagwizdać. Musieliby przypuścić prawdziwy szturm na dom, żeby sforsować bramę, nie wspominając o tym, że przebicie się przez moich żołnierzy strzegących posesji, było wręcz niemożliwe. Czkałaby ich niejedna niespodzianka...
Przez cały czas kręciłem głową, licząc na to, że Sant zerka w lusterko i prawidłowo odczyta ten komunikat. Impas, kurwa mać! Jebany impas, bo wiem, że ta zawzięta cholera nie ustąpi, a ja za chuja nie mogę jej wypuścić.
Sant podjechał bliżej, jeden z żołnierzy podszedł do wozu z pistoletem wycelowanym w szybę. Niech no kurwa tylko wystrzeli... Zajebię go, przysięgam! Zmarszczyłem brwi obserwując, jak szyba od strony kierowcy opuściła się trochę w dół, tak aby widać było twarz.
Ku mojemu totalnemu zaskoczeniu brama zaczęła się otwierać. Co do chuja?!
- Zamknij to kurestwo! – ryknąłem biegnąc w ich stronę.
CZYTASZ
INVICTUS. Boss, Cykl Trzy Gwiazdy#1 JUŻ W KSIĘGARNIACH
Storie d'amoreSebastiano Riina, nowy boss amerykańskiej Cosa Nostry. Twardy, nieprzystępny mężczyzna, kierujący się w życiu własnymi zasadami. Ma wszystko: władzę, najsilniejszą organizację w Stanach i kobiety. Kiedy chce, które chce i jak chce. Oprócz tej jednej...