Diavolo rozmawiał spokojnie o uczniach z wymiany z Luciferem, kiedy przyleciał do nich Simeon. Zmartwienie na jego twarzy zaniepokoiło obydwa demony. Uczucie tylko wzrosło, kiedy dowiedzieli się od anioła, co się stało.
Biegnąc do nieprzytomnej ciebie, książę demonów przypomniał sobie wcześniejszą wizję. Czy to możliwe? Czyżby człowiek był jego bratnią duszą? Przecież on wybrał cię z zupełnie innego powodu...
W końcu dotarli na miejsce. Twoja głowa leżała na kolanach Mammona, podczas gdy Solomon mamrotał jakieś zaklęcia. Z boku przyglądał się temu Luke, od czasu do czasu sprawdzając twój stan zdrowia.
— Co z człowiekiem? — zapytał od razu Lucifer. Jego spojrzenie skrzyżowało się ze zszokowanym spojrzeniem brata.
— Jednak nie jest taka słaba — jakby na potwierdzenie pokazał pudełko leków przeciwbólowych. — [Imię] łyknęła 5 gram.
Simeon otworzył szerzej oczy. Względny spokój Luke'a oznaczał na szczęście jedno — będzie dobrze.
— Będzie bardzo osłabiona gdy się obudzi. Nakazuję leżenie w łóżku przez jakieś trzy dni — powiedział chłopiec. Po raz pierwszy brzmiał tak dojrzale.
***
Cisza wokół ciebie została przerwana przez głośne rozmowy. Ból głowy sprawił, że delikatnie się skrzywiłaś. Przez to też ponownie zapadło milczenie.
— Wybudziła się — po głosie rozpoznałaś Diavolo. Słychać było wielką ulgę, chociaż sama nie wiedziałaś zbytnio czemu.
Otworzyłaś lekko oczy. Pierwszy plus Devildomu — jest tutaj półmrok. Z lekkim lękiem rozejrzałaś się po pomieszczeniu, które nie tak dawno temu Mammon przedstawił ci jako twój pokój. W pomieszczeniu, oprócz ciebie, znajdowały się trzy osoby.
— Co się stało? — zapytałaś ochrypłym głosem, a twoją czaszkę znowu przeszył ból. Zanim jednak uzyskałaś odpowiedź, poczułaś, jak żołądek podchodzi ci do gardła. Zdążyłaś się tylko przekręcić, by twoja głowa znalazła się poza łóżkiem i zwymiotowałaś.
— Jednak nie zemdlałam na wystarczająco długo — zaśmiałaś się, widząc resztki lekarstw. Nie pozostało ci nic innego, niż poczucie humoru.
Odpowiedziało ci milczenie. Nastała niekomfortowa cisza. Żeby ja przerwać, po kilku sekundach spojrzałaś w kierunku nieznanej tobie osoby.
— A ty to...?
— Barbatos — odpowiedział demon, lekko się przy tym uśmiechając. — A ty to [Imię].
Pokiwałaś delikatnie głową, aż w końcu Lucifer wyjaśnił ci, co się stało. Trzecią osobą w pokoju, nie licząc ciebie, był Luke.
— Ja jestem tak jakby lekarzem. To dzięki mnie i Solomonowi się obudziłaś — powiedział dumnie, licząc, że poprawi ci tym humor. Nie udało się.
Nagle rozległ się hałas za drzwiami, którego źródło postanowił zidentyfikować demon pychy.
Na korytarzu dostrzegł Mammona leżącego pod Leviathanem. Znowu się sprzeczali o pożyczone pieniądze.
— Mammon, nawet się cieszę, że cię widzę. Przez najbliższe trzy dni masz zwolnienie z akademii. Zajmiesz się [Imię]. Masz jej nie spuszczać z oka na dłużej niż godzina.
— Ale przecież muszę jeszcze złoto wymienić na pieniądze! Zabrałeś mi Złotkę, to chociaż muszę mieć gotówkę! — zaprotestował białowłosy, podnosząc się z podłogi, przy okazji wywracając fioletowowłosego.
***
Mam nadzieję, że się spodobało.
Pozdrawiam z podłogi - Dywan.
CZYTASZ
Miłość Wisi W Powietrzu | Obey Me Shall We Date
Fanfiction!Fem!Reader! Czy to możliwe posiadać 11 bratnich dusz? [Imię] nigdy w to nie wierzyła. Nie chodzi tylko o ich liczbę. Nie sądziła, że połączenia dusz są w ogóle możliwe. Może to przez fakt, że sama nigdy nie miała żadnego znaku ani nic? Ale oto j...