Przeklęty Kłamca

92 13 0
                                    

Nie wróciłaś na wieczór do pokoju demona. Szwendałaś się korytarzami Domu Rozpaczy, aż nastała godzina, o której nie powinnaś nikogo spotkać w pobliżu schodów. Udałaś się na strych, gdzie więzień zdawał się na ciebie czekać.

— ... Wróciłaś. I jak poszło? Ufam, że nie zapomniałaś, co ci powiedziałem. Udało ci się jakoś zdobyć zaufanie Beelzebuba?

— Powiedzmy... Belphegor — odpowiedziałaś, przyglądając się uważnie ozdobnym drzwiom.

Zza nich ponownie ujrzałaś twarz dawniej nieznajomego demona. Naprawdę mogłaś szybciej przyjrzeć się obrazom w holu.

— Ajj... Już mnie rozgryzłaś, co? Żadnej z tobą zabawy... Ale tak, to prawda. Jestem Belphegor. Wcielenie lenistwa. Siódmy demon żyjący tu z braćmi.

— Nie było to jakieś trudne.

— Nie wiń mnie za swoją głu- Zaraz, co? Nie wyglądasz na złą.

Westchnęłaś, po czym przypomniałaś więźniowi, że zła to ty jesteś cały czas. Jeden mały, zamknięty w klatce diabeł tego nie zmieni. W końcu byłaś odcięta od swojego świata. Nie wiedziałaś, co się dzieje, ile opłat już miałaś zalegających, ile wiadomości dostałaś od pracy... Nie wiedziałaś nawet, czy ktoś z twoich znajomych dostrzegł twoją nieobecność.

— A właśnie... — przypomniałaś sobie coś ważnego. — Dlaczego nie poprosisz któregoś ze swoich braci?

— Gdyby to było możliwe, zrobiłbym to dawno temu. Pomyśl, gdyby moi bracia dowiedzieli się o mojej sytuacji, co by zrobili? Założę się, że wpadliby w atak wściekłości i skonfrontowali się z Luciferem. Gdyby to się stało, nie byłaby to jakaś zwykła rodzinna drama. Mogłoby to nabrać rangi wojny i pochłonąć cały Devildom. W najgorszej sytuacji nawet na świecie ludzi by się to odbiło. Chciałbym to załatwić pokojowo. Dla Lucifera, dla Devildomu, nawet dla świata ludzi...

— Do rzeczy — przerwałaś mu, widząc, że Belphegor zaczyna za bardzo się rozgadywać.

Nie przyszłaś tu na ploteczki. Przyszłaś tu, by pośmiać się z demona, że siedzi zamknięty i próbuje kłamać i jaki niewinny to on nie jest.

— Muszę się jakoś stąd wydostać i porozmawiać pokojowo z Luciferem. Rozumiesz, prawda?

— Nie. Mogę po prostu przyprowadzić dla małego diabełka jego starszego braciszka — użyłaś dziecięcego głosu, ale nie zmieniło to faktu, że ociekał on jadem.

Belphegor otworzył delikatnie usta, ale nic nie powiedział. Fakt, tego nie przemyślał.

— Nie masz przypadkiem zakazu, by tu przychodzić?

— Widzisz, aby mnie to obchodziło?

Demon przeklął pod nosem. Nie zrozumiałaś zbytnio słowa, ale uśmiechnęłaś się delikatnie. Satysfakcja płynąca z denerwowania demonów była naprawdę za duża.

Powoli zaczęłaś się odwracać i stawiać kroki w stronę wyjścia, kiedy Belphie zawołał twoje imię.

— Wyobraź sobie, jak zirytowany będzie Lucifer, gdy zobaczy mnie na wolności. Przyjdź, kiedy zdecydujesz, czy chcesz mi pomóc — powiedział, mimo że już znał twoją odpowiedź. Oczywiście, że się zgodzisz.

Rano, kiedy szłaś do kuchni, natknęłaś się na Lucifera i Beelzebuba. Kiedy wstałaś, młodszego demona nie było w pokoju, przez co myślałaś, że opróżniał już lodówkę. A tu proszę, ciekawa rozmowa, którą możesz podsłuchać.

Obaj jeszcze cię nie zauważyli, co wykorzystałaś, by schować się za ścianą.

— Belphie nic do mnie nie napisał, odkąd wyjechał do świata ludzi.

— Pewnie jest zajęty. Życie ucznia z wymiany jest zapełnione zajęciami.

— Belphie był przeciwny temu całemu programowi wymiany. Wiem, że Świat Ludzi to miejsce, do którego na pewno nie chciał iść. Jeśli naprawdę musi być tam uczeń od nas, to to zrobię. Tylko żeby Belphie wrócił do Devildomu...

— Nie.

— Ale—

— Wiesz, jakie jest marzenie Diavolo, prawda? — prychnęłaś cicho, słysząc to. Naprawdę musieli być tak blisko, jak wspominał Mammon.

— Żeby anioły, demony i ludzie się poznali, zaakceptowali i szanowali. Żeby razem stworzyć nowy świat—

— Dokładnie — aż smutno ci się zrobiło, widząc jak Lucifer wcina się Beelowi w słowo.

Decyzja zapadła. Chcesz podenerwować Lucifera jeszcze mocniej.

Przysłuchiwałaś się jeszcze chwilę, aż dostrzegłaś przy przeciwnej ścianie Mammona. Podniosłaś jedną brew, a ten na chwilę zerknął na ciebie, sprawdzając, czy go zobaczyłaś.

— Co ty...

— Shhhh! Sama też podsłuchujesz, nie oceniaj mnie.

W sumie racja. Kiwnęłaś głową i zwróciłaś uwagę z powrotem do rozmowy. Niestety już nie brzmiała tak ciekawie.

Mammon nagle pociągnął cię za ramię i poprowadził innym korytarzem. Nie trzymał cię jakoś mocno, na pewno nie tak, by zrobić ci krzywdę.

— Beel opowiedział ci o Belphiem i Lilith, co nie? — potwierdziłaś, na co białowłosy westchnął. — Nieźle, zdołałaś go przekonać, by opowiedział ci o nich dosyć szybko. Podziwiam, ze mną dalej nie chce o tym rozmawiać. Może ci coś wyjaśnię... Byliśmy wcześniej aniołami—

— Wiem. Uczyłam się w podstawówce na religii o upadłych aniołach. Poza tym trojaczki były najmłodsze, nie? Tacy zawsze są ulubieńcami.

— Dzięki Ojcu, że nie muszę ci o tym mówić! Nie lubię o tym gadać, a czułem, że przydałoby ci się jakieś wyjaśnienie. Mam tylko nadzieję, że kiedyś uda się pogodzić Lucifera i Belphiego...

Reszta dnia minęła już typowo. Wieczorem znowu weszłaś na strych, gdzie demon z niecierpliwością na ciebie czekał.

— Oh, już jesteś! — usłyszałaś, kiedy tylko weszłaś po schodach. — Czyli podjęłaś decyzję? Pomożesz mi, prawda? Co zmieniło twoje zdanie?

— Robię to dla zabawy.

— Oh, naprawdę? A myślałem, że chcesz znaleźć się po mojej dobrej stronie... Powtórzę to tyle razy, ile trzeba, więc uważaj, bo to ważne. Nie możesz nikomu o tym powiedzieć. A teraz wracaj do siebie, Beel pewnie na ciebie czeka. I dziękuję. Naprawdę.

Byłaś już pod drzwiami do pokoju Beelzebuba, kiedy twój DDD zawibrował. Zerknęłaś na powiadomienia, gdzie od razu miałaś podgląd w wiadomości. Luke był pod Domem Rozpaczy.

Wyszłaś mu na spotkanie. Kiedy chłopiec tylko cię zobaczył, podbiegł i przytulił cię na przywitanie.

— [Imię]! Przyszłaś, dziękuję! Tak się martwiłem... Nie wiem, co bym zrobił, gdyby ktoś zobaczył mnie w takim miejscu.

— Jak dalej będziesz taki głośny, to cię usłyszą.

Luke wystraszony przyznał ci rację, na co z trudem powstrzymałaś śmiech. Twój nastrój jednak szybko się zmienił, kiedy Luke powiedział, że musi spędzić noc w twoim pokoju. 







***
Mam nadzieję, że się spodobało.
Pozdrawiam z podłogi - Dywan.

Pozdrawiam z podłogi - Dywan

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Miłość Wisi W Powietrzu | Obey Me Shall We DateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz