Człowiek, O Którym Wszyscy Mówią

278 27 1
                                    

Przeszłaś przez drzwi Akademii, ściągając na siebie uwagę uczniów. Starałaś się nie zwracać uwagi na rozmowy, jakie wywołała twoja obecność, kierując się prosto do sali lekcyjnej.

— Zobacz, to jest ten człowiek, o którym gadają. Myślisz, że to prawda, że Mammon został niańką? — jeden z demonów wskazał na ciebie palcem.

— Jeśli tak, to powiedziałabym, że układa się świetnie, nie sądzisz? Jeśli poczekamy na jego moment nieuwagi, nigdy nie ogarnie, że to my — chciałaś już podejść i się zapytać, o co chodzi, kiedy wszelkie wątpliwości się rozwiały przez odpowiedź poprzedniego ucznia.

— Powinniśmy zjeść człowieka, zanim zrobi to Beel. Chociaż mogę się założyć, że ma w sobie gorzkie części.

Zmarszczyłaś brwi i podciągnęłaś rękawy mundurka, robiąc krok w stronę dwójki demonów.

— Hej, [Imię] — odwróciłaś się do wołającej cię osoby i zobaczyłaś Solomona. — Zmień wyraz twarzy, bo krzyczy "Chodź mnie zjeść"! Poza tym upadł ci telefon.

Wzięłaś urządzenie od białowłosego i podziękowałaś. Przyznałaś też, że jego udawany głos wyszedł całkiem nieźle. Sama przez chwilę pomyślałaś, że coś od ciebie potrzebuje.

— Będę potrzebować twojej pomocy — przerwałaś chwilę ciszy, jaką między wami nastała, a Solomon podniósł jedną brew.

— Potrzebujesz mojej pomocy? — powtórzył, jakby wcale przed chwilą nie pojawiły się przed nim okienka "ucieknij" i "odezwij się". — Ale Mammon się już tobą opiekuje, prawda?

Twoja mina rozbawiła mężczyznę, który zaczął chichotać.

— Jakoś tego nie odczuwam...

— Jakby, żeby wybrać do takiej pracy Mammona, musisz być albo szaleńcem, albo robić żart. A skoro Lucifer to zrobił, wiadomo, że próbuje z tobą zadzierać. Haha, biedactwo — Solomon poklepał cię po głowie, po czym rozejrzał się dookoła. Mogłaś się założyć, że drgnął. — Mimo twojej sytuacji, poradzisz sobie. Nie jest aż tak źle, byś mnie potrzebowała, uwierz. Uh—oh. Lepiej już pójdę, do zobaczenia. I dbaj o siebie.

Białowłosy odszedł w tylko sobie znanym kierunku. Nie wiedziałaś zbytnio dlaczego, ale stwierdziłaś, że nie będziesz pytać. Zamiast tego znowu ruszyłaś w kierunku klasy.

Byłaś tuż przed drzwiami, kiedy kolejny raz ci przeszkodzono.

— Dzień dobry [Imię] — przed tobą zmaterializował się Lucifer, na co zrobiłaś krok do tyłu. — Stałaś się celebrytką szkoły, czyż nie?

— Dzień dobry — różnica aury była kolosalna między Solomonem, a Luciferem, co cię lekko przytłoczyło. Czułaś się tak, jakbyś najpierw rozmawiała ze znajomym, a teraz nagle z królem. I żeby było jasne, w tym porównaniu byłaś najniższą klasą społeczną. Strach pomyśleć, co będzie, gdy będziesz musiała porozmawiać z Diavolo.

— Wyspałaś się? Wyglądasz na bardziej wypoczętą, niż przy naszym pierwszym spotkaniu — w odpowiedzi kiwnęłaś tylko głową. — Nie trać czujności, nie chcę, by jakiś losowy demon cię połknął. To tylko dodałoby mi pracy przy dokumentach, czego nie potrzebuję. Rozmawiałaś z Solomonem?

Znowu przytaknęłaś, odzyskując kontrolę nad swoim głosem. Złapałaś się za swoje palce i zaczęłaś je wykręcać, czekając na ciąg dalszy.

— Jesteście jedynymi uczniami ze świata ludzi. Z tego względu to dobrze, że się dogadujecie. Wiedz jednak, że nie można mu ufać.

— A wam... — wymknęło ci się, jednak Lucifer zdawał się nie zwracać na to uwagi.

— Może być tylko człowiekiem, ale ma Pierścień Mądrości i dzierży potężną moc. Jest typem, który będzie próbował podporządkować sobie nawet silniejszego demona, jeśli dostanie szansę.

Czarnowłosy jakby czekał, aż coś powiesz, na co przypomniałaś sobie rozmowę z Leviathanem. Kazał ci się dowiedzieć czegoś o karcie Mammona tak, by najstarszy z braci nic nie podejrzewał.

— Co się dzieje, kiedy własność ucznia zostanie skonfiskowana? — zacisnęłaś dłoń na telefonie, kiedy wróciły wspomnienia z poprzednich lat nauki.

— Dlaczego chciałabyś wiedzieć coś takiego? Chociaż... Nie zaboli, by ci powiedzieć. Akademia daje uczniom większą wolność niż inne szkoły. Jednakże, jeśli samorząd uczniowski zdecyduje, że uczeń posiada coś, co sprawia problemy, konfiskujemy to w niektórych przypadkach. Czasami zwracamy obiekt po upłynięciu pewnego czasu, a czasami nie. Jakiś powód, że pytasz?

Pokręciłaś głową, zwiększając ścisk na palcach. Usłyszałaś mały strzał w kościach, na co się skrzywiłaś.

— Jaka rzecz jest najważniejsza dla Mammona?

— Pieniądze. Na pewno pieniądze. Gdybyś mu je zabrała, co więcej by mu w życiu zostało? Nic. A tak długo, jak ma pieniądze, bez względu na ich formę, będzie je wydawał. Nie ma żadnych limitów. Więc, żeby go powstrzymać, jest pewien typ pieniędzy, który mu zamroziłem.

Dzwonek na lekcje przerwał wam rozmowę, przez co szybko kiwnęłaś głową i weszłaś do klasy. 


***

Mam nadzieję, że się spodobało.
Pozdrawiam z podłogi - Dywan.

Miłość Wisi W Powietrzu | Obey Me Shall We DateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz