Lucifer Przeprasza?!

36 6 0
                                    

Śniadanie następnego dnia było bardzo niekomfortowe. Nikt się nie odzywał, bojąc się przerwać ciszę. Nawet Beel jadł mniej niż zwykle!

— Aww, zazwyczaj każdy jest taki szczęśliwy... — westchnął w końcu Asmodeus. — Wszyscy są strasznie spięci...

— Po tej dramie, jaka wydarzyła się w nocy, to szczerze się nie dziwię — odpowiedział mu Satan.

— A ty, Levi? — demon nawet nie podniósł wzroku na Asmo, wpatrzony w grę na telefonie. — Nie brałeś w tym udziału?

— Nie wychodziłem z pokoju od trzech dni, grając w Master of Diablo. To nowa gra z otwartym światem, osadzona w ludzkim wymiarze, gdzie próbujesz wszystko zniszczyć...

— Czyli znowu nieodpowiednie treści — przerwał rant brata Satan. — Przynajmniej unikasz nieprzyjemnych sytuacji...

— To prawda — przytaknął mu Asmo. — Nawet spójrz na Beela! To jest jego szósta porcja zupy. Zazwyczaj byłby na dwunastej!

— Ale Mammon jak zwykle ma ten głupi wyraz twarzy...

Wyłączyłaś się ze słuchania, co się dzieje wokół ciebie. Na krzyki skrzywiłaś się nieznacznie. Ten poranek nie mógł być gorszy. Nawet jajecznica, którą w siebie wmuszałaś, smakowała jak zepsute jajka.

W końcu stwierdziłaś, że już wystarczy. Oddałaś swój talerz Beelowi, po czym wstałaś. Korytarze Akademii na pewno były teraz cichsze od tego domu.

— [Imię] — z zamyślenia wyrwał cię Lucifer, łapiąc cię tuż przy wyjściu z jadalni. — Możesz się ze mną zobaczyć w sali muzycznej, zanim pójdziesz?

— Dobra — wzruszyłaś ramionami.

Demon wyminął cię, a jego młodsi bracia spojrzeli po sobie.

— Ooo... Jak strasznie! — zaśmiał się Asmodeus, na co Satan klepnął go w ramię.

— Pft, uważaj, bo cię usłyszy.

Mammon, Levi i Beel spojrzeli po sobie niepewnie, a później na swoje talerze. Wyglądali jak dzieci czekające, aż rodzic przyjdzie z zebrania w szkole. Mogłaś w sumie kogoś wziąć ze sobą dla ochrony...

Z drugiej strony mogłaś tak podziałać Luciferowi na nerwy, że cię zabije, albo siłą wyśle do domu.

Poszłaś na drugą stronę korytarza. Czułaś na sobie spojrzenia, kiedy powoli otwierałaś drzwi, by wejść do sali muzycznej.

— O, już jesteś. Zakładam, że wiesz, o czym chcę z tobą porozmawiać. Chodzi o ostatnią noc — powiedział, stając przed tobą. — Co zrobiłem, było nie do przyjęcia. Przepraszam. Ale jest jedna rzecz, która musi być jasna. Tak długo, jak moi bracia się na to zgadzają, nie mam nic przeciwko waszym paktom. Twoja ciekawość jednak prowadzi cię do piekła. Chcę, żebyś przestała wtykać nos w nie swoje sprawy. Pamiętam, że ostrzegałem, byś nie wchodziła na schody prowadzące na strych. I dokładnie to zrobiłaś.

Ups. Złapał cię. Nie mogłaś w żaden sposób się wyjaśnić, bo Lucifer kontynuował.

— Jestem jedynym demonem, który może tam wejść. Specjalne zaklęcie to zapewnia. Niestety, działa ono tylko na demony. Ludzie i anioły mogą swobodnie przechodzić. Na pewno nie znalazłaś tam nic. Strych jest pusty.

Kiwnęłaś głową lekko zakłopotana. Lucifer nie wiedział, że rozmawiałaś z Belphegorem. Lepiej, żeby tak zostało.

— Lepiej zachowuj się poprawnie. Wtedy skończysz program wymiany i zwrócimy cię do świata ludzi. Wierzę, że wczorajsza noc posłużyła ci jako lekcja. Wciąż, przeze mnie przeszłaś przez coś strasznego. Wkrótce zabiorę cię na kolację, żeby ci to wynagrodzić. To wszystko, możesz iść.

Założyłaś rękę na rękę i wyszłaś poirytowana. Ten przeklęty demon nawet nie dał ci dojść do słowa. Zachowywał się, jakby wiedział wszystko o wszystkim. Minęłaś pięciu braci, ignorując ich zupełnie, jak i nie słuchając ich komentarzy. Wystarczyło, że byli zdziwieni, że wyszłaś w całości i że jeszcze miałaś odwagę się wkurzyć.

— Jebany program wymiany... — mruknęłaś, idąc do drzwi.

Zanim do nich dotarłaś, stanęli przed tobą Diavolo i Barbatos. Zatrzymałaś się w ostatniej chwili, po czym podniosłaś głowę, by spojrzeć księciu w oczy.

— Dzięki za ratunek — powiedziałaś, przypominając sobie rozmowę z Beelzebubem. — A teraz proszę o przejście.

— Już, już — zaśmiał się Dia. — Tylko muszę coś szybko ogłosić. Jutro wieczorem zapraszam do pałacu na przyjęcie łączące kulturę trzech wymiarów. 








***
Mam nadzieję, że się spodobało.
Pozdrawiam z podłogi - Dywan.

Miłość Wisi W Powietrzu | Obey Me Shall We DateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz