Droga Wolna

138 18 2
                                    

Ledwie dostałaś wiadomość od Leviathana, opuściłaś swój pokój. Demon chciał się z tobą zobaczyć w szklarni, a ty miałaś dość słuchania sprzeczek między Mammonem i Beelzebubem.

— W końcu, czekałem na ciebie — powiedział fioletowowłosy, kiedy przyszłaś. — Długo ci to zajęło. Kiedy do ciebie piszę, żeby się z tobą spotkać, musisz pojawić się od razu, rozumiesz? Nie iść, biec. Chcę, żebyś poruszała się z prędkością światła. Zupełnie jak Henry, kiedy...

— Jakbyś wysłał mapę, to byłabym tu szybciej. Poza tym sam nie umiesz się tak szybko poruszać — przerwałaś mu, po czym przeszłaś obok i usiadłaś na kanapie. — Wziąłeś winyl?

— Oczywiście, że tak! Za kogo ty mnie masz? W naszej umowie był jeszcze pakt ze mną.

Szczerze, to nie pamiętałaś tego. Pewnie coś o tym wplątał w swoje gadanie o TSL. Nie planowałaś jednak narzekać — pakt z kolejnym demonem to dodatkowe możliwości. Pokiwałaś głową, udając, że od początku na to czekałaś.

— Ale muszę przyznać, że karta, którą wyciągnęłaś, to było brzydkie zagranie — stwierdził, na co się uśmiechnęłaś.

— Wiesz, jak już coś zaczynasz, to trzeba dążyć to zwycięstwa.

Wystawiłaś rękę w stronę demona, którą ten po chwili, lekko niechętnie, uścisnął. Poczułaś krótkie, delikatne pieczenie na plecach — pojawił się drugi symbol.

— A teraz poproszę płytkę — powiedziałaś, nie komentując nowego poczucia mocy w twoim ciele.

— Wiedziałem! Nikt by nie chciał mieć ze mną paktu ze względu na moje umiejętności! Nie, żebym był jakoś zdziwiony... Dobra, trzymaj. Nie wiem, co planujesz z nim zrobić, ale... nie sprzedawaj go, rozumiesz? I lepiej oddaj, jak już skończysz...

— Spokojnie Levi, nic się temu nie stanie. Oddam ci go jeszcze w tym tygodniu. Masz moje słowo.

Twoja obietnica lekko uspokoiła fioletowowłosego. Szybko się pożegnaliście, po czym on poszedł kontynuować oglądanie jakiegoś anime, a ty do Lucifera.

Po drodze zastanawiałaś się, jaką wymówkę wcisnąć Luciferowi jako powód nagłego prezentu. W głowie miałaś jednak pustkę. W końcu, z twojej perspektywy, nic wielkiego nie zrobił. Jeśli już to więcej szkody, przecież zatwierdził przeniesienie cię do piekła. Znaczy Devildomu.

Zapukałaś do drzwi, wciąż bez pomysłów. Usłyszałaś głośne "Otwarte", po czym weszłaś. Najwyżej będziesz udawać, że się zakochałaś, trudno.

— O, to ty, [Imię]. Dzisiejszy dzień był małą katastrofą, czyż nie? Mimo wszystko powinnaś wiedzieć, że Levi na co dzień jest inny. Dlatego proszę, nie miej mu tego za złe — szczerze mówiąc, tego się nie spodziewałaś. Kiwnęłaś tylko głową i mruknęłaś coś, że już się pogodziliście. — Więc co cię do mnie sprowadza?

Bez słowa podałaś demonowi ładnie zapakowany winyl. Ten od razu obejrzał go z obu stron i przeczytał wszystkie możliwe napisy.

— Co— Czy to to, co ja myślę, że to to? — zapytał, podnosząc wzrok na ciebie. — Więc dlatego weszłaś w pakt z Levim. Wiesz, co to jest?

— Płyta z soundtrackiem. Historia tego niezbyt mnie obchodzi — dodałaś szybko, widząc, jak czarnowłosy otwiera usta, by zrobić ci wykład. — Po prostu chciałam ci to dać, bo wiedziałam, że ci się spodoba.

— Niech będzie... — Lucifer wydawał się lekko zawiedziony, że nie mógł ci przez piętnaście minut poopowiadać o życiu twórcy, ale trudno. Może kiedyś znajdzie się ktoś zaciekawiony. — Uznajmy to za podziękowanie za uratowanie ci wcześniej życia. Wciąż, doceniam, że mi to przyniosłaś.

Lucifer znowu się rozgadał. Tylko tym razem było to coś przydatnego.

— My demony nie umiemy się oprzeć pokusom. Więc pewnie całą noc spędzę na słuchaniu muzyki. Nie waż się wtedy wchodzić na strych, rozumiemy się?

— Oczywiście — odpowiedziałaś, po czym wyszłaś. Odczekałaś kilka chwil, aż usłyszałaś pierwsze dźwięki utworu zza drzwi, po czym poszłaś na górę. Czas zobaczyć, kto tam krzyczał "pomocy".




***
Mam nadzieję, że się spodobało.
Pozdrawiam z podłogi - Dywan.

Miłość Wisi W Powietrzu | Obey Me Shall We DateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz