Spotkanie Więźniów

146 16 0
                                    

Wchodziłaś powoli na górę, aż głos obcego mężczyzny stał się wyraźniejszy.

— ... [Imię]. W końcu nikt cię nie powstrzyma. Chodź tu, [Imię].

Przez chwilę zastanawiałaś się, czy nie zawrócić. Pewnie reakcja tej osoby na górze byłaby piękna, gdyby ogarnęła, że mówi do pustki. Ciekawość jednak zwyciężyła, przez co weszłaś po schodach.

Kiedy dotarłaś na piętro, spotkałaś się z drzwiami.

— Wiedziałem, że mnie znajdziesz — usłyszałaś zmęczony głos.

— Jak długo tam siedzisz? — zapytałaś, sięgając do klamki.

— Nie dotykaj! — nagły krzyk zdziwił cię, na co odsunęłaś się o dwa kroki. Skąd on wiedział, co ty robisz? — To bardzo dobre pytanie... Sam się zastanawiam, ile już czasu minęło. Na pewno jestem tu bardzo, bardzo długo.

— Czy jesteś demonem? — mogłaś przysiąść, że w głosie obcego było coś nie tak. Coś, co kojarzyło ci się z Luciferem, albo Beelzebubem. Jednak większe podobieństwo z tym drugim.

— Daj spokój! Już myśl bycia jednym z nich powoduje u mnie dreszcze. Jestem człowiekiem tak jak ty. Demon mnie tu uwięził dawno temu i od tego czasu tu tkwię. To był Lucifer. Zgaduję, że go spotkałaś — przytaknęłaś tylko, po czym przysiadłaś obok drzwi, opierając się o ścianę. — Błagam cię, [Imię]. Musisz mnie stąd wyciągnąć. Proszę cię o pomoc.

— Fajnie, ale co ja mogę? — odpowiedziałaś.

Nie chciało ci się. Nieważne, jak tragiczna była historia tej osoby, nie była to twoja odpowiedzialność. Chociaż... Pewnie zdenerwowałoby to Lucifera, przez co jeszcze bardziej by żałował, że znalazłaś się tu na tę całą... Wymianę.

— Boisz się demonów? Myślisz, że jeśli mi pomożesz, to będą próbowali się na tobie zemścić? Cóż... Nie musisz się martwić. Jak tylko mnie uwolnisz, od razu wyślę cię z powrotem do świata ludzi. Przyznasz, że to nie brzmi tak źle, prawda? Teraz nie możesz otworzyć tych drzwi. Żadne z nas nie może. Ponieważ są przypieczętowane potężną magią. Żeby złamać pieczęć, musisz mieć zgodę Lucifera i jego sześciu braci. Nie są niestety bardzo mili. To nie tak, że zapytasz grzecznie i się zgodzą. Wiesz o tym, prawda? Ale jesteś wyjątkowa. Możesz sprawić, że to zrobią.

— Schlebiasz mi i w ogóle, ale... Przykro mi, bratanie się z demonami jest wbrew mojej religii. Zwłaszcza z biblijnymi diabłami.

Usłyszałaś śmiech, który po chwili również ci się udzielił.

— Mówisz to tak, jakbyś już nie miała dwóch paktów — no i tu cię złapał.

— Przypadek. Nie miałam żadnych planów w tym kierunku — odpowiedziałaś, wciąż delikatnie się uśmiechając. Szczerze, to obcy już cię przekonał. Chciałaś się jeszcze trochę podroczyć i posłuchać, jak wyjątkowa jesteś.

— Widzisz? To o czymś świadczy. Zostało ci jeszcze tylko pięć paktów do zdobycia. Dla ciebie łatwizna. Widać, że jesteś potężna. Mogę spać spokojnie, jeśli ty się tym zajmiesz. Musisz zdobyć ich zaufanie. A jeśli chcesz je zdobyć, nie możesz nikomu powiedzieć, że tu przyszłaś i ze mną rozmawiałaś. Nieważne, co robisz, nie wspominaj o naszym spotkaniu.

Było to oczywiste. Z jakimi idiotami musiał się męczyć, żeby wspominać ci o takich rzeczach? Każdy głupi by wiedział, żeby nie mówić, że spotkałeś się z kimś, z kim spotkać się nie miałeś.

— Mhm... To co, następny będzie Beelzebub? Jest u mnie dosyć często.

— Świetnie... — nie wiesz, czy padało ci na uszy, czy nie, ale usłyszałaś w jego głosie pewnego rodzaju zawiść i zazdrość. — Wierzę w ciebie, [Imię]. To jak, mamy umowę?

— Jasne. Nie mogę się doczekać, aż wrócę do domu. Oby tylko mi go nie zabrali za niepłacenie podatków. I z pracy nie wyrzucili... — teraz nadszedł twój moment bycia gorzkim.

Ten świat rządził się swoimi prawami. A egoista, jakim był książę, zdawał się nie być zainteresowany problemami, jakich ci narobi, kiedy wrócisz.

Zakonnica też uczyła, żeby nie schodzić na stronę grzechu. Że Szatan jest mądrzejszy i oszukuje ludzi. A oto jesteś w piekle i zdobywasz pakty, bez stawiania swojej duszy na szali. Pewnie jakbyś wróciła do szkoły i opowiedziała na religii, wezwaliby do ciebie egzorcystę.

— To... Widzimy się niedługo. Dobranoc — pożegnałaś się i szybko poszłaś do swojego pokoju.

Ledwie położyłaś głowę na poduszce, zapadłaś w sen.

Obudziłaś się dosyć późno, przez co w pośpiechu ubrałaś się i umyłaś zęby, po czym zeszłaś na śniadanie. O ile jeszcze zostało coś, co byłaś w stanie zjeść.

— Dzień dobry, [Imię] — podniosłaś zmęczone oczy na Lucifera, po czym nałożyłaś sobie na talerz coś, co przypominało chleb.

— Dobry...

— Powiem szczerze, ta noc była świetna. Słuchałem tego nagrania w kółko... Nie jestem w stanie powiedzieć ile razy. Przez to spałem trochę za mało. Ale przynajmniej jestem w dobrym nastroju. No a ty prawie zaspałaś. Zakładam, że też nie spałaś jakoś długo. Coś się stało, co powstrzymywało cię od spania?

— Zbyt się w to wczytujesz. Zwykłe ludzkie problemy, jak moja praca i płacenie podatków, norma.

— Hm, może masz rację. Ale dam ci radę. Powinnaś skupić się bardziej na przeżyciu tutaj roku i ukończeniu programu wymiany. Wtedy wrócisz do domu. To wszystko, czym powinnaś się przejmować.

— Nie rozumiem, o co ci chodzi.

Nie miałaś chęci wyjaśniać swoich problemów z Ziemi, ale mogłaś podziałać na nerwy Luciferowi. Może kiedyś faktycznie wykażą się chęcią wysłuchania cię, a nie podejściem "to tylko głupi człowiek, co on może wiedzieć".

— Znasz pewnie przysłowie "ciekawość to pierwszy stopień do piekła". Wiesz, tutaj możesz zejść jeszcze niżej. Chyba wiesz, jak wyglądają opisy piekieł w twojej kulturze — przynajmniej z tego się przygotował. Zawsze coś. — Hm, wyszło z tego bardziej ostrzeżenie niż rada... Eh, ale po co dzielić włos na czworo? Zapomnij o wszystkim, co przydarzyło się w nocy. Pozwoliłem ci zaspokoić ciekawość w podziękowaniu, że przyniosłaś mi winyl.

Lucifer wiedział. Starałaś się po sobie nie pokazać, że wiesz, co miał na myśli, ale i tak lekko cię wystraszył. Tylko czy was podsłuchiwał...?

— Niech będzie. Czyli rozumiem, że mnie słyszałeś, i moja sytuacja mieszkaniowa zostanie uregulowana?

— Słucham? A, tak... Porozmawiam z Diavolo... — czyli was nie słyszał. Tyle dobrego.

Naprawdę, zakonnica posłałaby cię do kościoła, gdyby zobaczyła, jak wodzisz te demony.






***
Mam nadzieję, że się spodobało.
Pozdrawiam z podłogi - Dywan.

Miłość Wisi W Powietrzu | Obey Me Shall We DateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz