Pakt Trzeci

54 8 0
                                    

Położyłaś się na łóżku Beela, dalej zmęczona po 'rozmowie' z Luciferem. Przyłożyłaś rękę no czoła i westchnęłaś.

— To była moja wina — powiedział nagle Beel. — Luke nie zrobił nic złego. To ja schowałem go w moim pokoju, to dlatego zniknął. Ja nie dałem rady uspokoić Lucifera i przez to byłaś w niebezpieczeństwie.

Westchnęłaś jeszcze raz i wywróciłaś oczami. No tak, oczywiście to wina Beela, że jego brat ma problemy emocjonalne, a jego dom ma sekretne pokoje i tajne przejścia.

— Kiedy nagle stanęłaś, by nas osłonić... - kontynuował Beel. — Byłem w szoku. Jakby, dlaczego miałabyś to robić? Nie jesteś demonem, ani aniołem. Nawet nie umiesz używać magii. Więc... Dlaczego próbowałaś nas obrobić?

Spojrzałaś na niego, lekko oburzona wytknięciem twojej słabości. Oparłaś się na przedramionach, by lepiej widzieć demona.

— Nie wiem. Nie myślałam o tym.

Byłaś w piekle, musiałaś się dostosować. I zdołałaś w te kilka tygodni skłamać więcej razy niż w przeciągu całego roku.

— ... Aha. Czyli po prostu jesteś taką osobą.

Nastała cisza na kilka sekund, aż Beel znowu się odezwał.

— Kiedy oglądałem, jak śpisz... Zastanawiałem się, co ja bym zrobił na twoim miejscu. Czy stanąłbym w twojej obronie...? Chcę coś dla ciebie zrobić, żeby ci podziękować. Więc... Czy jest cokolwiek, czym mogę się odwdzięczyć?

— Zawrzyj ze mną pakt.

Beelzebub spojrzał na ciebie zdziwiony. Nie spodziewał się tak szybkiej odpowiedzi.

— Co?! Przecież już masz pakty z Mammonem i Leviathanem. Po co ci aż tyle paktów?

Przypomniałaś sobie słowa Belphegora. Jeśli pomożesz mu wyjść z zamknięcia, to on wyśle cię do świata ludzi. Musiałaś mieć do tego 7 paktów. Tylko nikt nie mógł się o tym dowiedzieć.

— Chcę, żebyście traktowali mnie z szacunkiem. Szczególnie Lucifer.

— Ah... To dlatego, że nazwał cię nędznym człowiekiem? — ledwie Beel to powiedział, w tobie się zagotowało. — Rozumiem. W takim razie ci pomogę. Od teraz jestem twoim demonem.

***

W tym samym czasie Diavolo siedział u Lucifera w gabinecie, próbując dowiedzieć się szczegółów widzianej sytuacji.

— Przepraszam, Diavolo — powiedział Lucifer, jak zawsze pokorny w stronę księcia. — Byłem tak oślepiony przez wściekłość, że straciłem kontrolę i prawie skrzywdziłem [Imię]. Cały program wymiany mógł stać się porażką. Jestem wdzięczny, że mnie powstrzymałeś. Dziękuję.

— Cóż... Rozumiem twoją reakcję — odpowiedział Diavolo, nie wspominając o swojej wizji. — Jako demony, całe nasze jestestwo jest w tym grymuarze. Gdyby to zostało ukradzione, stałaby się tragedia.

Lucifer mimo to nie wyglądał na pocieszonego.

— Może... Ale prawie straciłem przez to brata...

— Wiem, jak ważna dla ciebie jest twoja rodzina. Wiem, jak bardzo się nią przejmujesz. I jeśli twoi bracia też to widzą, jeśli rozumieją, to jest to dobra rzecz.

Dia położył rękę na ramieniu przyjaciela i uśmiechnął się ciepło. Ścisnął dłoń, ale Luci od razu się odsunął. Przez to uśmiech z twarzy księcia zmalał.

— Jeszcze... Powiedziałeś do [Imię] coś, że jest nędznym człowiekiem i nie może robić, co jej się podoba...

Lucifer spojrzał na Diavolo w szoku. Jakim cudem on to wiedział?! Przecież to było jeszcze przed jego przybyciem do zamku.

Miłość Wisi W Powietrzu | Obey Me Shall We DateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz