#112

1.7K 48 40
                                    

✨Kiss✨

Syriusz:
Wyszłaś z pokoju wspólnego, żeby pójść do biblioteki spotkać się z dziewczynami i omówić Waszą pracę na eliksiry. Chciałaś już zejść po schodach kiedy zatrzymał Cię Black. Ukłonił się, wziął Twoją dłoń i pocałował delikatnie jej wierzch patrząc Ci w oczy.
- Panienka wybaczy, ale te schody są bardzo niebezpieczne. Muszę ratować damy w opałach. - nie czekając na to co powiesz wziął Cię "na pannę młodą" i zniósł tudzież wniósł po wszystkich schodach, które musiałabyś pokonać żeby dotrzeć do biblioteki. Postawił Cię na ziemi ku Twojej wielkiej uldze.
- Ależ z pana dżentelmen panie Black. Oto wyraz mojej wdzięczności. - pocałowałaś go szybko w policzek i otworzyłeś drzwi, żeby dołączyć do dziewczyn.

James:
Wracałaś z boiska gdzie przed chwilą trening miała drużyna gryfonów. Towarzyszył Ci James, który nie potrafi iść jak człowiek prosto po ścieżce, tylko skacze, krąży, robi dziwne pozy i zatrzymuje się gdy chce powiedzieć coś ważnego. "Jak małpa w zoo" - pomyślałaś śmiejąc się cicho, gdy kolejny raz wszedł na któryś z większych kamieni przy wydeptanej ścieżce, żeby po chwili brawurowo z niego spaść.
- Wspaniałe widowisko, naprawdę. - otrzepał się z ziemi i tym razem normalnie szedł obok Ciebie.
- Śmiej się śmiej. Podoba mi się jak się śmiejesz. - z łatwością udało mu się wprawić Cię w zakłopotanie. Wasz mały spacer przerwał Peter.
- James! Syriusz się wygłupiał...skleili...różdżka Remusa..nie umiem...- z trudem mówił, bo miał straszną zadyszkę. Mimo wszystko Jamesowi udało się zrozumieć o co mu chodzi. Słuchałas tego próbując ogarnąć co takiego stało się chłopakom. Potter tylko westchnął i zaśmiał się cicho.
- Chyba świetnie się bawią bez nas, ale niech im będzie, pomogę. - odwrócił się do Ciebie. - Sama rozumiesz, beze mnie sobie nie poradzą, znowu muszę uratować dzień. Pa kochanie. - dał Ci szybkiego buziaka w nos i pobiegł w stronę szkoły.

Remus:*
Usiadłaś w Wielkiej Sali i od razu zaczęłaś nakładać sobie na talerz wszystko po trochu. Twoja twarz mówiła jedno: podejdź, a zabiję.
- Nie dotykaj. - powiedziałaś przez zaciśnięte zęby widząc Syriusza, który zamierzał zmierzwić Ci włosy. - Odpowiadając na Wasze pytanie. Tak, to TE dni. - to wystarczyło, żeby się ogarnęli. Ostatnim razem kiedy niepotrzebnie Cię denerwowali Syriusz został przez Ciebie doszczętnie zniszczony. Oczywiście preprosiłaś, wybaczył, ale nawet nie wiedziałaś, że potrafisz być tak wredna. Od tego czasu bardzo dbają o Twoje samopoczucie gdy nadejdzie ten czas w miesiącu.
- Jak się czujesz? - Peter wyglądał jakby naprawdę się przejmował.
- Szczerze? Jak bym zaraz miała umrzeć. Brzuch strasznie mnie boli, nastrój zmienia mi się zdecydowanie za często i mam ochotę bez przerwy jeść. - posłał Ci smutnu uśmiech i przez resztę śniadania chłopcy starali się ulżyć Ci jak najbardziej. Do czasu, aż James nie postanowił tego zmienić, bo nie byłby sobą gdyby chociaż raz nie zażartował.
- Jesteś pewna, że to nie ciąża? Objawy by się zgadzały. - rzuciłaś w Pottera bułką, ale uśmiechnęłaś się mimo wszystko. Po chwili poczułaś czyjeś usta na policzku.
- Lepiej? - zapytał Remus drapiąc się niezręcznie po karku.
- Lepiej.

Draco:
Siedziałaś na strasznie nudnej lekcji eliksirów. Skrobałaś coś leniwie w zeszycie, podczas gdy Snape wywodził się na temat kolejnego eliksiru, który będziecie musieli przygotować. Rzuciłaś okiem na resztę klasy. Ślizgoni siedzący w ostatnich ławkach chyba przestali czerpać przyjemność z obgadywania innych i teraz ku niezadowoleniu gryfonów przed nimi rzucali w nimi papierowymi kulkami czekając tylko aż wybuchną.
- [T.I]..- usłyszałaś szept Malfoya obok swojego ucha.
- Hm? - obrócilaś się w jego stronę a on niemal od razu wpił się w Twoje usta. Nie mogłaś zrobić nic innego jak tylko poddać się temu pocałunkowi.
- Pan Malfoy i panna [T.N] chyba doskonale się bawią. -  natychmiast odsunęliście się od siebie. Snape patrzył na Was krzywo, z prawie każdego kąta klasy dało się słyszeć ciche parsknkęcia.
- Zgadza się panie profesorze. - oczywiście Draco nie mógł powstrzymać tej uwagi i zafundował Wam obojgu szlaban. Ale hej, będziecie mogli się tam "doskonale bawić" do woli.

Cedrik:
Promienie słońca muskały Cię po twarzy i zmusiły do wstania. Zdziwiła się, bo w soboty zawsze spałaś dłużej i zasłaniałaś swoje łóżko chroniąc je przed wszelkim światłem.
- Dzień dobry.
- Cedrik, jakim prawem pozwalasz słońcu mnie budzić. - zarzuciłaś kołdrę na głowę licząc na jeszcze kilka chwil odpoczynku.
- Wcale tego nie chciałem, ale nic nie poradzę, że chcę w pełni korzystać z weekendu.
- Możesz z niego w pełni korzystać śpiąc ze mną tutaj. - mimowolnie odkryłaś się, przetarłaś oczy i spojrzałaś na niego.
-

Chętnie, ale jestem umówiony z chłopakami. Muszę już lecieć. - pocałował Cię czule w czoło. - Dobranoc śpiąca królewno.

Tom:
Leżałaś na plecach przez całą szerokość łóżka Toma, który sprzątał swoje dormitorium korzystając, że nikogo tam nie ma.
- Czy Ty naprawdę musisz rzucać wszystko byle gdzie? - powiedział biorąc z podłogi kolejną książkę.
- Szukałam czegoś. - podszedł do łóżka i zajrzał pod nie.
- Nawet tutaj? - szybko obróciłas się na brzuch, oparlaś brodę na dłoniach, a kiedy chłopak wreszcie wyciągnął krawat Wasze oczy się spotkały.
- Czego chcesz? - wyszczerzyłas się.
- Jak zwykle milutki. Jak myślisz, czego chcę? - spojrzałaś wymownie na jego usta. Uniósł wzrok ku niebu ale już wiedziałaś, że dostaniesz to czego chcesz. Zamknęłam oczy, a jego usta zaledwie musnęły kącik Twoich. Odszedł żeby schować krawat.
- Riddle!
- No co? Chyba na też mam prawo Cię podrażnić, czyż nie? I radził bym nie stękać, bo niedługo nie zaznasz ode mnie żadnego dotyku przy takim nastawieniu.

______________________________________
Dziękuję Nadia5093 i NesSa_Ofc❤️

*Wiem, że ten opis nie pasuje do każdego (wliczając w to mnie) ale z jakiegoś powodu chciałam pokazać Huncwotów "bojących się"/troszczących o dziewczynę w czasie okresu XD

Preferencje HPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz