#134

1.3K 49 27
                                    

Jak wyglądała jedna z waszych wizyt w herbaciarni?


Syriusz: 
Usiadłaś przy stoliku w kącie i rozejrzałaś się po wnętrzu. Różowe kokardy i falbany pomimo ich dużej ilości nie przytłaczały. 
- Urocza. - powiedział Syriusz siadając naprzeciwko Ciebie.
- Herbaciarnia, czy może ta dziewczyna, która tak się do Ciebie szczerzy? - zerknęłaś szybko na szatynkę siedzącą kilka stolików dalej z jakimś chłopakiem. - Ma tupet skoro robi maślane oczy do kogoś innego w czasie własnej randki. 
- Uspokój się. Jestem tu z Tobą, nie z nią; nie zwracaj uwagi. - zamknęłaś oczy i wypuściłaś powietrze. Zamówiliście jaśminową herbatę i rozmawialiście o wydarzeniach z ostatniego tygodnia, jednak cały czas czułaś na sobie wzrok tych dziewczyn. Poprawka: na sobie i na Syriuszu. Nie rozumiałaś dlaczego wciąż to robią, niektóre z nich są w związkach, a nawet jeśli nie to i tak wiedzą, że Syriusz jest zajęty. Gdy tylko opróżniliście filiżanki pocałowałaś Syriusza upewniając się, że inne dziewczyny to widzą i wyszłaś szybko z kawiarni.
- Co to było? - Black uśmiechał się do Ciebie.
- Zaznaczyłam terytorium.

James: 
- Pójdziemy do madame Puddifoot? - przytaknęłyście rudowłosej. Weszłyście do kawiarni i zajęłyście miejsce przy Waszym ulubionym stoliku, który na szczęście był wolny.
- Chyba nigdy nie uda mi się przyprowadzić tu Syriusza..- powiedziała Dorcas zrezygnowana. -Ale nie jestem sama, tobie też nie udało się przyprowadzić tu Jamesa, prawda [T.I]?
- Tak właściwie.. nie chcę go tu przyprowadzać...- na widok min przyjaciółek od razu zaczęłaś się tłumaczyć. - Uwielbiam go i jego poczucie humoru, ale wiem, że nie zawsze potrafi zachować powagę. Poza tym, na pewno huncwoci też by tu przyszli, albo patrzyli przez okno. Mogłabym go prosić, żeby tu przyszedł, ale ryzykowałabym jakimś przypałem, poza tym...czemu tak dziwnie patrzycie? Mam coś na twarzy? - wkrótce zrozumiałaś co jest powodem dziwnego zachowania dziewczyn. Za szybą lewitowały kwiaty. Nie, nie lewitowały, ktoś niewidzialny je trzymał. A przez uchylone okno dało się słyszeć waszą rozmowę.
- James...- powiedziałaś szeptem i zerwałaś się z krzesła. Wyszłaś i udałaś się na tyły herbaciarni. Rozmawiałaś z Potterem żeby to wyjaśnić (wszystko między Wami w porządku) i razem wróciliście do szkoły. 

Remus: 
Wracałaś z chłopakami z miodowego królestwa obładowana słodyczami. James i Peter nieśli zapas gadżetów ze sklepu Zonka. 
- Możemy gdzieś usiąść? Kupiłam za dużo słodyczy. - przystanęłaś na chwilę.
- Pod trzema miotłami na kremowe piwo? 
- Ostatnio tam, byliśmy Syriusz. - spojrzałaś na różowy budyneczek. - A może różowe królestwo herbaty? 
- Miejscówka zakochanych? Wiedziałem, że Ci sie podobam, ale myślałem, że wolisz iść tam tylko ze mną. - uderzyłaś delikatnie Pottera na co ten parsknął śmiechem. - Okey okey, możemy tam iść. 
Postawiliście zakupy obok waszego stolika. Black zajął się kokietowaniem uczennic siedzących obok Was, James opowiadał strategię, którą zamierza zastosować, żeby przyjść tu z Lily; Peter tłumaczył mu, jak marne są szanse, że rudowłosa się zgodzi, a Remus pił w spokoju herbatę przeglądając co kupili. Przysunęłaś się do niego i zaczęłaś mówić ściszonym głosem.
- Wiesz dlaczego lubię tu z Wami przychodzić? - pokiwał przecząco głową. - Bo kiedy oni są zajęci swoimi sprawami, nie zwracają uwagi na nas. - po tych słowach złączyłaś Wasze usta w pocałunku.
- To, że na was nie patrzymy nie znaczy, że możecie się obściskiwać. - odsunęłaś się od Lupina, przewróciłaś oczami i posłałaś Blackowi mordercze spojrzenie, a potem wszyscy wybuchneliście śmiechem. 

Draco:
- Czy ona spadła z miotły? Nie pokazałabym się z taką szopą na głowie. - kąśliwa uwaga Pansy w stronę pewnej blondynki znów Was rozśmieszyła. Wciąż za nią nie przepadałaś, ale kiedy spotykaliście się we czwórkę (Ty, Draco, Pansy, Zabini) żeby trochę się pośmiać i oddać (stereotypowej, aczkolwiek prawdziwej w waszym przypadku) ślizgońskiej naturze zapominałyście o niechęci do siebie i świetnie się bawiłyście (szok). 
- Ty byś nie chciała takiej fryzury? Spójrz na jej wybranka. Ten nos, dałabym się za niego pokroić. 
- Hej, czy to nie on dostał kaflem na ostatnim meczu? - komentarz Blaisa przypomniał wam o ostatnim meczu i zaczęliście śmiać się jeszcze głośniej na wspominkę tego momentu. 
- EJ MOPSIE, SKORO JUŻ ŚMIEJECIE SIĘ Z LUDZI TO TROCHĘ CISZEJ! - głos z głębi pomieszczenia sprawił, że na chwilę zapanowała cisza.
- NIE ZESRAJ SIE! - najprostsza, ale jakże efektowna odpowiedź na jakąkolwiek zaczepkę. Znów parsknęliście śmiechem i wróciliście do swojego zajęcia. Wtedy do herbaciarni weszło wspaniałe trio: Harry, Hermiona i Ron. 
- Prosze prosze, nie wiedziałem, że wpuszczają tu szlamy i zdrajców krwi. - Draco zaczął tą wspaniałą grę. 
- Powinnaś zobaczyć swoje włosy od tyłu Granger (czuły punkt nie ma co). - Weasley zacisnął pięść.
- UUuuuu bronisz swojej nowej dziewczyny? Zdrajca krwi i szlama, Wasze dzieci będą miały tak brudną krew. - Parkinson się rozkręcała.
- Nie ma sensu z nimi rozmawiać, chodźmy. - Harry zmierzał ze swoją świtą do wyjścia. 
- Już wychodzicie? Szkoda. Porozmawiamy w szkole kochani, będziemy tęsknić. - pomachałaś im z uśmiechem. Kolejna piękna wyprawa do herbaciarni. 

Cedrik:
- Nie chcę jeszcze wracać do szkoły. 
- Mamy czas. Możemy iść do pani Puddifoot jeśli masz ochotę. - spojrzałaś na miejsce o którym mówił chłopak.  W środku było tylko parę osób. Kiwnęłaś głową i ruszyłaś w tamtą stronę.
- OH, moje gołąbeczki. Mam tu dzisiaj samych stałych klientów. Siadajcie siadajcie. - uśmiechnęłaś się do kobiety, chociaż stałymi klientami byś was nie nazwała. Usiedliście przy stoliku. W końcu wybraliście kawę, żeby trochę się rozbudzić, zwłaszcza, że mieliście nie spać i pogadać z innymi w pokoju wspólnym. Pary obok was żywo dyskutowały o nadchodzących wakacjach i już zaczynali planować co będą robić. 
- Mam nadzieję, że wygramy puchar quiddicha. - odezwał się jeden puchon i zwrócił się do Cedrika. - Nie zawiedź nas Diggory. - tak włączyliście się w rozmowę. Za sprawą zaklęcia połączyliście wasze stoliki w jeden, żeby lepiej Wam się rozmawiało. Wśród dziewczyn rozpoznałaś krukonkę Samante Fawcett (nie było podanego jej imienia, ale jest na S więc sama wymyśliłam), która przyszła do herbaciarni ze Stebbinsem. Zaczęłyście dyskutować o kreacjach z Balu Bożonarodzeniowego* i umówiłyście się na wspólne zakupy. 
Siedzieliście aż do zamknięcia.
- To chyba najlepsza wizyta u Puddifoot jak dotąd. 
- Zgadzam się. 

Tom:
Kiedy tylko weszliście do różowej, ustrojonej w kokardy sali uśmiech zszedł z twarzy Toma. Wszystkie rozmowy nagle ucichły. Kto by pomyślał, że któregoś dnia Riddle zaszczyci to miejsce swoją obecnością. Szturchnęłaś go, żeby znów się uśmiechnął. Usiedliście najdalej od wejścia. Tom zamówił zieloną herbatę, a ty wiśniową. Odchrząknęłaś, aby dać mu znać, że [powinniście rozmawiać, żeby nie wzbudzać podejrzeń (ostrożności nigdy za wiele). Chłopak spojrzał na Ciebie złowieszczo, a później przybrał maskę idealnego chłopaka i położył dłoń na Twojej. 
- Nie przyzwyczajaj się. - mówiliście na tyle cicho, abyście tylko wy mogli się słyszeć. 
- Uważaj, bo jeszcze mi się tu spodoba, a wtedy będziesz musiał przychodzić tu ze mną. - uśmiechnęłaś się słodko. Czas odegrać swoją rolę. - Powinniśmy przychodzić tu częściej Tomciu, to takie urocze miejsce. Idealne dla zakochanych. 
- Idealne dla nas. - starałaś się nie roześmiać. Wyglądał tak komicznie kiedy to mówił. Wiedziałaś, że nienawidzi przesłodzonych rozmów, ale musiał stwarzać pozory. Ścisnął mocniej Twoją dłoń. Kobieta podała Wam filiżanki, a ty zamówiłaś jeszcze mały kawałek ciasta. 
- Co kombinujesz?
- Robię z nas zakochaną w sobie parę palancie. - w tym momencie pojawił się przed Tobą talerzyk. - No dalej Tomciu, otwórz buzię. - skierowałaś widelczyk z ciastem w jego stronę. 
- Śmieszy Cie to?
- Ogromnie - dodałaś szeptem i parsknęłaś. - No dalej. - niezadowolony chłopak otworzył usta, a ty nakarmiłaś go ciastem. Jak z dzieckiem. Widziałaś, że nie będzie zadowolony, ale ten widok był tego warty. W końcu sama też spróbowałaś. Riddle pochylił się w Twoją stronę nad stołem. 
- Naucz się jeść. - mówiąc to wytarł bitą śmietanę z kącika Twoich ust. 
- Jeśli za każdym razem gdy się ubrudzę będziesz tak robił, to możesz mieć pewność, że będę się brudzić przy jedzeniu. - dałaś mu buziaka w nos i wróciłaś do jedzenia. 


____________________________________________________________*ponieważ o tej lasce nie ma prawie nic na wiki, to stwierdziłam, że będzie się interesowała modą i ciuszkami bo why not XD
Mam nadzieję, ze spodobał Wam się taki dłuższy rozdział

Miłego dnia^^

Preferencje HPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz