Zakład

2.9K 29 5
                                    

Twoja przyjaciółka ostatni raz poprawiła już i tak idealny makijaż. Chciała abyś wyglądała na tym meczu idealnie.
- Przecież muszę być bezstronna.
- Nie, sędzia musi być bezstronny. Ty tylko komentujesz. Poza tym, chyba nikt wcześniej nie pozostawał obiektywny w czasie meczu. - zgłosiłaś się, aby komentować dzisiejszy mecz. Nie był to pierwszy taki przypadek, ale nigdy nie myślałaś żeby zostać komentatorem na stałe, nie zawsze przychodziłaś na mecze. Bez wątpienia nauczyciele bardzo lubili kiedy to Ty siadałaś przed mikrofonem. Z pewnością dlatego, że nie musieli Cię upominać za obrażanie członków drużyny przeciwnej. - Skoro nie będziesz tego mówić to Twój makijaż musi pokazywać komu kibicujesz. - przewróciłaś oczami. Wzięłaś z biurka okrągłą przypinkę i przyczepiłaś ją do szaty.
- Makijaż jest piękny, przeszłaś samą siebie, ale Potter'owi też kibicuję. - napis na przypince zalśnił. - Niestety za każdym razem gdy powiem 'Potter' to coś zacznie świecić.
- Są tego plusy. Gdybyś wieczorem chciała gdzieś iść, możesz jej użyć jako latarki. Idziemy?
- Chcę się jeszcze spotkać z James'em, zobaczymy się potem. - dziewczyna wyszła w podskokach. Chwilę później szłaś po błoniach razem z chłopakiem.

- Ślicznie wyglądasz, ale sądziłem, że to mnie kibicujesz.
- Bo tak jest, założyłam nawet tą głupią przypinkę, ale chcę żebyśmy wygrali, a ty złapał znicz.
- Niemądra dziewczynka. Myślałem, że krukoni są bardziej inteligentni. Jeżeli złapię znicz, a na pewno tak będzie, to wygramy.
- Znicz nie daje wygranej.
- Ale daje 150 punktów.
- Założymy się? - nie musiał się nawet zastanawiać. Od razu pokiwał głową. - Jeżeli złapiesz znicz, ale my wygramy, stawiasz mi kremowe piwo za każdy złapany znicz.
- A jeśli przegracie?
- To ja będę Ci stawiać.
- Radziłbym Ci zacząć oszczędzać. Ja ZAWSZE łapię znicz. A następne wyjście do Hogsmeade już w przyszłą sobotę. - w bardzo dobrym humorze doszliście do stadionu. Zajęłaś miejsce przy mikrofonie, a chłopak poszedł się przebrać. Nie powiedziałaś mu, że zamierzasz komentować ten mecz. Gdy drużyny wyszły na boisko zabrałaś głos.

- Witamy na kolejnym meczu Quidditcha, mamy wręcz idealną pogodę na rozgrywkę. Kapitanowie obu drużyn uścisnęli sobie ręce. Zobaczymy który dom będzie dzisiaj świętował. Będzie to Ravenclaw? - na trybunach zaczęły się wiwaty. - Czy może Gryffindor? - czerwona fala zaczęła krzyczeć. James patrzył na Ciebie i uśmiechał się. Rozległ się gwizdek, gra rozpoczęła się na dobre.
Zewsząd dało się słyszeć krzyki, czasami zawodu, a czasami zachwytu.
- I kolejne 10 punktów dla Gryffindoru! Aktualny wynik to 260 do 100 dla Krukonów, jeżeli Potter szybko nie złapie znicza może się to skończyć przegraną Gryfonów. - James jakby dopiero się obudził. Natychmiast wystrzelił w górę i sfraciłaś go z oczu. Mecz dalej trwał, ale po chwili wszyscy patrzyli w górę. James spokojnie zlatywał na dół i bawił się złotą piłeczką. - Potter złapał znicz!!!!! - na nazwisko chłopaka przypinka zalśniła. - RAVENCLAW WYGRAŁ!!!!!! - wszyscy zaczęli skakać, ściskać się i klaskać. Wszyscy oprócz Jamesa. Podleciał jak najbliżej mikrofonu.
- Chyba się pomyliłaś [T.I]. To ja złapałem znicz.
- Oh skarbie, gdybyś potrafił liczyć wiedział być, że 260 to więcej niż 250. Chociaż co ja tam wiem, w końcu jestem tylko niemądrą dziewczynką. - zakryłaś mikrofon ręką i pochyliłaś się ku niemu. - Czekam na moje kremowe piwo. - wróciłaś na swoje miejsce i chciałaś wrócić do zamku ze swoją przyjaciółką, bo większość osób zaczęło się zbierać, ale James zatrzymał Cię.
- Miałaś szczęście. Gdyby nie to, że mnie podpuściłaś na pewno byśmy wygrali.
- Musisz pogodzić się z przegraną. To kolejna Twoja wada, a masz ich całkiem sporo. - nie zauważyłaś, że wszyscy Was słuchają.
- Ah tak? A może znajdziesz też moje zalety? - podjęłaś jego grę.
- Niech Ci będzie. Jesteś zabawny, uroczy, zdeterminowany, przystojny i fantastyczny w łó... - zanim zdążyłaś pomyśleć nad tym co mówisz usłyszałaś chrząknięcie nad swoim uchem.
- Takie detale radzę zachować dla siebie panno [T.N].
- O-oczywiście Pani profesor. - spaliłaś buraka i spuściłaś wzrok. Na stadionie słychać było śmiechy uczniów. Chłopak dalej mówił.

- Chętnie usłyszę resztę moich zalet kiedy wrócimy do zamku. - James był z siebie widocznie zadowolony.
- A ja chętnie wypiję piwo kremowe w Trzech Miotłach. Może potem zobaczymy czy ostatnia zaleta jest prawdziwa. - znowu zrobiłaś się czerwona, ale patrzyłaś mu prosto w oczy. Pocałował Cię szybko, bo powinien być już dawno przebrany, a na trybunach było tylko garstka osób.
- Nie mogę się doczekać następnej soboty.

______________________________________
Mam nadzieję, że podoba Wam się rozdział, nie wiedziałam za bardzo co napisać. Następny będzie o Cedriku.

     Ten rozdział otwiera tydzień         🎃Halloweenowy🎃

Preferencje HPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz