#3 ' My również widzieliśmy zjawę (...) '

842 110 243
                                    

    Po skończonych lekcjach wrzuciłem plecak na plecy i zacząłem iść w umówione przez nas miejsce. Obserwowałem co jakiś czas, czy nikt mnie nie śledzi i czy Amitti nie ma w pobliżu. Ta dziewczyna i tak pewnie wiedziała już, że coś kręcimy, ale pewnie nie spodziewała się tego, ile wiedziałem.

    Gdy zaszedłem na miejsce, spotkałem całą grupę oprócz Jacoba i Doriana, którzy przyszli z pół minuty po mnie.

    Widziałem po ich twarzach, że niezbyt cieszą się ze swojego towarzystwa. Nie sprawiało im, jak i mi żadnej radości, ale musieliśmy siebie znieść przez trzy miesiące, jeśli nie chcieliśmy siebie codziennie złościć przez parę lat.

    – Mamy do obskoczenia cztery miejsca, więc najbardziej logicznym wyjściem byłoby podzielenie się po dwie osoby. – Powiedziałem, przechodząc przez leśną gęstwinę i wyjąłem z plecaka mapę, na której zaznaczyłem miejsca mordu. – Nie możemy podchodzić za blisko do danych miejsc, więc musimy się porozglądać po bokach. Jeżeli znajdziecie cokolwiek, to będzie oznaczać, że jesteśmy bliżej, niż policja.

– Jak się dzielimy? – Zapytała Toledo, ściszając swój dziewczęcy głos przez stres.

– Rozwiążmy to na razie jak najmniej konfliktowo. – Zarządziła Brooke. – Ja pójdę z Toledo zobaczyć miejsce pierwszego zabójstwa, Dorian i Luca pójdą do dwójki, Sebastian i Avery do trójki, a Jacob i Zeyn do czwartego i ostatniego miejsca zabójstwa.

Uśmiechnąłem się szczwanie, rozumiejąc to zagranie dziewczyny. Ona miała Toledo, która była dość błogą osóbką, a ja miałem Jacoba, który również był potulny. Sebastiana i Avery połączyła, by nikt się z nimi nie kłócił, a Dorian i Luca nigdy ze sobą nie mieliby nic szkolnego, dlatego nie byli w stanie się na siebie zdenerwować. Wiedziałem już, że ta dziewczyna będzie drugim mózgiem grupy.

Wyciągnąłem z plecaka jeszcze osiem małych krótkofalówek, które kupiłem rok temu, gdy komponowałem wyposażenie szpiegowskie do mojej kolekcji. Nie sądziłem, że kiedykolwiek mi się one przydadzą w praktyce, ale chociaż coś dobrego wyszło z tego wszystkiego i moje rzeczy mogły być w końcu do użytku.

– Informujcie się z nami przez tę krótkofalówkę, gdyż nikt, a nawet policja nie jest w stanie jej namierzyć. – Ogłosiłem, wyjmując jeszcze raz mapę. – Spotykamy się tutaj, chyba że ktoś coś znajdzie. Jeśli nie znajdziemy żadnych poszlak, to będziemy musieli zająć się planem B i wcielić go w życie.

– Jak ma wyglądać ten drugi plan? – Zapytał nagle Dorian, przeczesując ręką swoje białe włosy.

– Będziemy musieli obserwować naszą Amitti i spróbować podejrzeć wszystko, co zamierza zrobić. – Mruknąłem, klepiąc Jacoba po ramieniu. – Nie dam się wsadzić do pierdla za coś, czego nie zrobiłem, więc wymagam od was współpracy. Żadnych uprzedzeń i wywyższania się. – Zażądałem, patrząc na nich swoim zimnym i zabójczym wzrokiem. – Zdaje sobie sprawę, że w szkole istnieje głupia hierarchia ludzi oraz każdy z was należy do innej grupy społecznej, ale tutaj to ma nie mieć znaczenia. Żadnego głupiego wywyższania się, zwarzywszy na status społeczny, jasne?

Wszyscy jednakowo kiwnęli głowami i nie wydawali się tym jakoś wielce przejęci. Cieszyło mnie to, gdyż nie wytrzymałbym chyba, jakbym miał po raz kolejny słuchać ataku Sebastiana. To właściwie chyba on najdłużej się zastanawiał nad werdyktem i jego dumę to najbardziej zabolało.

Właściwie mięliśmy się już rozchodzić do swoich docelowych miejsc, ale poczułem na ramieniu czyjąś delikatną rękę, która niespodziewanie szarpnęła moją osobę.

– Zayn. – Zwróciła się do mnie Avery, która to właśnie mnie pociągnęła. Akurat po niej spodziewałbym się tego najmniej z wszystkich. – Ty i inni również musicie pamiętać, że pomimo tego, iż mamy w szkole opinię głupich wcale tacy nie jesteśmy.

Pandemonica OppidumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz