Chodząc po domu, odczuwałem niemały niepokój. Ojciec nadal nie wracał i wcale się na to nawet nie zanosiło. Miałem pewne podejrzenia, które wciąż nie mogły mi uciec z głowy i fakt, że zniknął zaraz po powiedzeniu mi prawdy z Lucyferem, sprawiał, że coraz bardziej nie wierzyłem w przypadek.
Nie mogłem jednak nic zrobić, wciąż dostawałem od niego esemesy, a czasami nawet głosówki, więc miałem z nim teoretyczny kontakt. Czułem jednak, że coś jest nie tak, a moja intuicja mnie nie kłamie.
Dzisiaj był dzień balu, więc denerwowałem się podwójnie. W szkole odbywał się już taki dzień, w którym nikt z ostatnich klas nie zdobywał wiedzy, ale musiał przyjść do szkoły. Dzięki temu wszystkiemu dowiedziałem się, jak ważna jest to data dla większości nastolatków i jak zafiksowani są na jej punkcie.
Ja natomiast gdy zabrałem w się końcu do jakiegokolwiek odfajkowania rzeczy do balu, jedynie się ubrałem, uczesałem, popsikałem i byłem gotowy. Współczułem dziewczynom, że musiały do tego dołożyć depilacje, biżuterię, torebki, buty, makijaż i inne pierdoły. Miałem na sobie zwykły czarny garnitur i swoje lokowane włosy na żel, dzięki czemu wyglądałem przyzwoicie.
Wziąłem bukiecik, który kupiłem, by utrzymać tradycje i wyszedłem z domu, idąc do auta. Kiedy zajechałem pod dom brunetki, musiałem chwilę jeszcze czekać, ale gdy wyszła, oniemiałem.
– Bo ci się gały przekręcą. – Zawołała, idąc w moim kierunku, a ja wciąż patrzyłem na nią z utkwionym wzrokiem.
Miała na sobie długą, czerwoną sukienkę ze świecącym się, rozkloszowanym dołem. Włosy związała w kok, dzięki czemu uwydatniła nagie plecy, a największą moją uwagę zwróciły złote kółka w uszach.
– Jesteś niemożliwa. – Ogłosiłem, podchodząc do niej bliżej i zakładając jej bukiecik.
Spojrzała na mnie swoim wzrokiem szczęśliwego dziecka i podziękowała. Ten dzień zapowiadał się całkiem udanie, więc żeby nie tracić czasu, ruszyliśmy w drogę do szkoły od razu.
– Jak byłam mała, od zawsze czekałam na ten bal, ale teraz gdy już nadszedł, to po prostu jest. – Rozłożyła ręce i pokręciła głową, przed wyjściem z mojego auta. – Niemniej cieszę się, że idę tu z tobą.
Uśmiechnąłem się do niej i objąłem ją ręką w pasie. Myślałem o tym ruchu ponad dwa dni, wyliczając różne wyjścia i scenariusze oraz decydując się na ten śmielszy. Nic nie miałem już do stracenia, miałem już kończyć szkołę.
Avery spojrzała na mnie dość zdziwiona, ale widziałem jej szczęście, które było przyjemnym uczuciem. Zaczęliśmy iść w kierunku drzwi wejściowych, a następnie po korytarzu, mijając stado nastolatków. Duża część z nich się na nas patrzyła z uwagi na Avery, która niezmiennie pozostawała królową tej placówki.
Dziewczyny się porównywały, obgadywały i mówiły oszczerstwa, by tylko poczuć się lepiej same ze sobą. Cieszyłem się, że moja edukacja się już kończyła i zamierzałem bawić się w ten dzień, pomimo faktu, że zostało nam niewiele czadu na rozwiązanie sprawy.
Na sali było z parę razy więcej ludzi. Zapomniałem już, jak dużym rocznikiem jesteśmy i że można zaprosić na bal, kogo się chcę. Wiedziałem, że gdzieś tam jest nasza grupa, ale przez tumult i głośność, jaka tu panowała, nie byłem w stanie odgadnąć, gdzie oni są naprawdę.
Taniec już wezbrał w całej sali, która była prawie że prześwietlona kolorowymi reflektorami. Ciemność dobrze komponowała się z dymem na parkiecie, a nastolatki udawały, że wcale nie przemycają alkoholu w swoje kubki. Było tak, jak się spodziewałem.
CZYTASZ
Pandemonica Oppidum
Teen FictionW ustronnym miasteczku Lux Falley dochodzi do notorycznych porwań i zabójstw, które wstrząsają pobliską ludnością. Media szaleją, a nikt nie jest w stanie odkryć mrocznej tajemnicy, która zbiera coraz to większe żniwa. Gdy do szkoły przychodzi nowa...