#18 ' Słyszałeś to? '

309 46 27
                                    

Nie potrzebowałem jakiegoś fizycznego wsparcia, co najwidoczniej zdziwiło grupę. Miałem bardzo dużo siły i chęci na znalezienie Toledo, więc gdy szliśmy przez gęstwinę, opowiadałem im, co stało się u mnie w wizji.

– Mam nadzieję, że nie spadniemy do tej wody. – Mruknął cicho Jacob, wzdychając z niechęcią.

– Luca najwyżej zanurkuje. – Odpowiedziała Brooke, mierzwiąc włosy chłopaka.

Widziałem to zalesienie, do którego mieliśmy się przedostać. Nie było to jednak takie ładne. Śmiałem twierdzić nawet, że przeciskanie się przez tak małe szczeliny, było ledwo wykonalne.

– My tu nie przejdziemy. – Ogłosił Luca, wskazując na Jacoba i pokazując te szczeliny. – Jesteśmy za duzi, by w nie wejść, a nie sądzę, że jest inna droga.

Luca przez swoją bardzo umięśnioną posturę, nie był w stanie się przecisnąć i było to widać na pierwszy rzut oka. Podobnie było z Jacobem, który był tylko odrobinę drobniejszym, ale szerszym w barkach.

Cholera, zawsze coś.

My wrócimy do samochodów. – Odpowiedział Fall, zanim ktoś z nas się w ogóle wypowiedział. – Jesteśmy w dwóch, więc nic nam się nie stanie. Wy musicie znaleźć Tolę. Odpalimy auta i będziemy czekać.

Pokiwaliśmy twierdząco głową, choć nie zgadzaliśmy się z tym zdaniem. Dosłownie byliśmy w potrzasku, z którego musieliśmy się najszybciej wydostać.

– Chodźcie. – Mruknął niemrawo Sebastian, przeskakując przez następne gałęzie.

Po dziesięciu minutach męczenia się z bujnością lasu faktycznie znaleźliśmy się na plaży. Była ona bardzo opuszczona i czysta, więc straszna, a jednocześnie śliczna przez otoczenie lasu, które było jakby płotem piasku.

Nie przybyliśmy jednak w to miejsce po to, by rozglądać się po plaży, a po to, by przejść z niej na drugą stronę. Widziałem te kamienie, które miały służyć nam jako ścieżka i wyglądały na dość stabilne.

Postanowiłem, że pójdę pierwszy i choć było to dość niebezpieczne, zachowałem zimną krew. Położyłem pierwszą nogę na twardym kamieniu, sprawdzając jego przyczepność do podłoża. Wyglądał na bezpieczny.

Robiłem tak z każdym kolejnym, idąc bardzo ostrożnie i zbliżając się do drugiego brzegu. Znalazłem tylko jeden dość niebezpieczny kamień, o którym poinformowałem grupę. Był on jednak na tyle mały, że dało się go przeskoczyć.

Gdy znaleźliśmy się na drugiej stronie, zauważyliśmy, że wcale nie było tak trudno, jak nam się wydawało. Byliśmy natomiast już tak zdenerwowani i zdeterminowani, by znaleźć dziewczynę, że zaczęliśmy dosłownie biec w kierunku tego domu, by tylko szybciej się tam znaleźć.

– Mam wielką nadzieję, że ona tam jednak jest, Zeyn. – Warknął do mnie Sebastian w obawie. – Bo w przeciwnym wypadku lepiej uciekaj zawczasu.

Nic nie odpowiedziałem na przytyczek chłopaka, gdyż on dobrze wiedział, że się go nie bałem. Mruknąłem jedynie coś pod nosem, zauważając budynek, do którego zmierzaliśmy.

Pomimo tego, że byliśmy zmachani, to pobiegliśmy pod górę, wchodząc na podwyższenie i zachodząc do drzwi.

To dokładnie w nich byłem.

Poczułem się dość nieswojo z tą myślą, gdyż już wcześniej się znajdowałem w tym miejscu, choć nie do końca. Nie umiałem wytłumaczyć swojego skołowania sytuacją, ale czułem się strasznie źle. Próbowałem odgonić te myśli, chociaż na moment, ale te wracały, jak bumerang. To było co najmniej dziwne, a fakt, że ktoś, kto wcześniej chciał mnie wrobić w morderstwo, pomagał znaleźć Toledo, był co najmniej okropny i straszny.

Pandemonica OppidumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz