– Zeyn, co ci? – Zapytał Jacob, schylając się nade mną, gdy Luca potrząsnął za moje barki.
Nie mogłem im powiedzieć przecież prawdy, że byłem szaleńcem, który co jakiś czas przenosił się do swoich koszmarów, a przed chwilą widział najniewinniejszą dziewczynkę na świecie. Oni nie zrozumieliby i przestaliby traktować mnie poważnie. Nie mogłem pozwolić na to, bym stracił swoją przynależność mózgu grupy. Musiałem pokazać, że wcale nie jest ze mną tak źle, jakby mogło się im wydawać.
– Co jakiś czas moja głowa zaczyna tak mocno syczeć od środka, że nie jestem w stanie logicznie funkcjonować. – Odparłem, szukając na ich twarzach, choć cienia podejrzeń, którego nie było. – Biorę na to leki, ale zdarza się, że mam mocniejszy atak.
Musiałem ich okłamać, a oni wcale nie wydawali się podejrzani. Niezbyt rozumiałem, czemu tak łatwo mi uwierzyli. Nie myślałam nigdy o tym, że jestem dobrym aktorem, a jednak miałem niezłą niespodziankę, którą zapewne bym mógł w przyszłości wykorzystać.
Usiadłem na ziemi, podnosząc się z niej i otrzepując. Cały plac zabaw po raz kolejny zamilkł i opustoszał, jakby nigdy nic dziwnego nie miało tu miejsca.
– Nagle wszystko zamarło. – Skwitował Sebastian, patrząc na huśtawki. – Mam straszne dziwne odczucie, gdy tu jesteśmy. Niezbyt umiem wyjaśnić, co czuje, bo jest to, jakby...
– Jakby wszystkie wspomnienia wróciły. – Mruknąłem, rozumiejąc, co niebieskooki ma na myśli.
– Tak, dokładnie. O to mi chodziło. – Dodał, podchodząc do muru i kucając przy nim, by zobaczyć kota.
Byłem w stanie patrzeć na ludzkie zwłoki, czy nawet je dotknąć, ale gdy miałem mieć odczynienia ze zwierzęciem, czułem się bezbronny. Prędzej zabiłbym człowieka, niż psa i to było pewne.
– On jest wprost rozszarpany. – Ogłosił ponuro Baldwin, odwracając się w naszą stronę, by spojrzeć nam w oczy. – Wygląda, jakby ktoś go potraktował wielkimi, ostrymi pazurami lub morderczymi zębami.
Sam fakt zabicia kota był wtórny pod względem sprawy ogólnej, ale rodzaj jego rozszarpania, stawiał nasze poszukiwania w zupełnie innym świetle. Nie umiałem szybko wydawać werdyktu całej sprawy, nic mi się nie łączyło.
– Może dobrze by było wrócić do szkoły? – Zapytał Jacob, patrząc na zegarek. Lekcja dobiegała już końca, a mi zostały jeszcze tezy godziny edukacji. Nie miałem też ochoty wracać do domu.
*
Patrzenie na zegar, podczas ostatnich chwil lekcji, było czymś magicznym. Ciekawie patrzyło się z utęsknieniem na szybsze poruszenie się czasu, gdy zdawało się sprawę, że w przyszłości będzie się chciało sprawić, by wszystko trwało, jak najdłużej. Młodzi ludzie często nie doceniali tego, ile czasu mieli i jakie możliwości otwierał przed nimi świat. Przed nami było jeszcze tyle lat, że chcieliśmy, by one szybciej mijały. Z czasem do naszej świadomości docierało jednak to, że doby zaczęły się ze sobą spajać i nawet nie robiliśmy nic ciekawego w swoim dorosłym życiu, gdzie w szkołach codziennie coś się działo. Trzeba było jednak umieć z tego korzystać.
Ja nigdy nie umiałem.
Gdy dzwonek rozbrzmiał w mojej klasie lekcyjnej, zacząłem pakować swój balast do plecaka w zatrważająco szybkim, jak na siebie tempie. Nie wiedziałem w sumie, czemu tak szybko i impulsywnie wszystko robiłem, ale czułem taką powinność.
Zarzuciłem torbę na plecy, wzdychając i zabierając się do wyjścia. Musiałem jedynie wziąć podręcznik od angielskiego z szafki.
Wpisałem kod, odsuwając ten syf, jaki tam zostawiłem i gdy już miałem zbierać się do wyjścia, to poczułem mocny ucisk na moim ramieniu, który aż skulił moje nogi.
CZYTASZ
Pandemonica Oppidum
Teen FictionW ustronnym miasteczku Lux Falley dochodzi do notorycznych porwań i zabójstw, które wstrząsają pobliską ludnością. Media szaleją, a nikt nie jest w stanie odkryć mrocznej tajemnicy, która zbiera coraz to większe żniwa. Gdy do szkoły przychodzi nowa...