#6 ' Jesteś niemożliwy. '

561 82 268
                                    

– Zeyn, co ci? – Zapytał Jacob, schylając się nade mną, gdy Luca potrząsnął za moje barki.

Nie mogłem im powiedzieć przecież prawdy, że byłem szaleńcem, który co jakiś czas przenosił się do swoich koszmarów, a przed chwilą widział najniewinniejszą dziewczynkę na świecie. Oni nie zrozumieliby i przestaliby traktować mnie poważnie. Nie mogłem pozwolić na to, bym stracił swoją przynależność mózgu grupy. Musiałem pokazać, że wcale nie jest ze mną tak źle, jakby mogło się im wydawać.

– Co jakiś czas moja głowa zaczyna tak mocno syczeć od środka, że nie jestem w stanie logicznie funkcjonować. – Odparłem, szukając na ich twarzach, choć cienia podejrzeń, którego nie było. – Biorę na to leki, ale zdarza się, że mam mocniejszy atak.

Musiałem ich okłamać, a oni wcale nie wydawali się podejrzani. Niezbyt rozumiałem, czemu tak łatwo mi uwierzyli. Nie myślałam nigdy o tym, że jestem dobrym aktorem, a jednak miałem niezłą niespodziankę, którą zapewne bym mógł w przyszłości wykorzystać.

Usiadłem na ziemi, podnosząc się z niej i otrzepując. Cały plac zabaw po raz kolejny zamilkł i opustoszał, jakby nigdy nic dziwnego nie miało tu miejsca.

– Nagle wszystko zamarło. – Skwitował Sebastian, patrząc na huśtawki. – Mam straszne dziwne odczucie, gdy tu jesteśmy. Niezbyt umiem wyjaśnić, co czuje, bo jest to, jakby...

– Jakby wszystkie wspomnienia wróciły. – Mruknąłem, rozumiejąc, co niebieskooki ma na myśli.

– Tak, dokładnie. O to mi chodziło. – Dodał, podchodząc do muru i kucając przy nim, by zobaczyć kota.

Byłem w stanie patrzeć na ludzkie zwłoki, czy nawet je dotknąć, ale gdy miałem mieć odczynienia ze zwierzęciem, czułem się bezbronny. Prędzej zabiłbym człowieka, niż psa i to było pewne.

– On jest wprost rozszarpany. – Ogłosił ponuro Baldwin, odwracając się w naszą stronę, by spojrzeć nam w oczy. – Wygląda, jakby ktoś go potraktował wielkimi, ostrymi pazurami lub morderczymi zębami.

Sam fakt zabicia kota był wtórny pod względem sprawy ogólnej, ale rodzaj jego rozszarpania, stawiał nasze poszukiwania w zupełnie innym świetle. Nie umiałem szybko wydawać werdyktu całej sprawy, nic mi się nie łączyło.

    – Może dobrze by było wrócić do szkoły? – Zapytał Jacob, patrząc na zegarek. Lekcja dobiegała już końca, a mi zostały jeszcze tezy godziny edukacji. Nie miałem też ochoty wracać do domu.

    *

    Patrzenie na zegar, podczas ostatnich chwil lekcji, było czymś magicznym. Ciekawie patrzyło się z utęsknieniem na szybsze poruszenie się czasu, gdy zdawało się sprawę, że w przyszłości będzie się chciało sprawić, by wszystko trwało, jak najdłużej. Młodzi ludzie często nie doceniali tego, ile czasu mieli i jakie możliwości otwierał przed nimi świat. Przed nami było jeszcze tyle lat, że chcieliśmy, by one szybciej mijały. Z czasem do naszej świadomości docierało jednak to, że doby zaczęły się ze sobą spajać i nawet nie robiliśmy nic ciekawego w swoim dorosłym życiu, gdzie w szkołach codziennie coś się działo. Trzeba było jednak umieć z tego korzystać.

    Ja nigdy nie umiałem.

    Gdy dzwonek rozbrzmiał w mojej klasie lekcyjnej, zacząłem pakować swój balast do plecaka w zatrważająco szybkim, jak na siebie tempie. Nie wiedziałem w sumie, czemu tak szybko i impulsywnie wszystko robiłem, ale czułem taką powinność.

Zarzuciłem torbę na plecy, wzdychając i zabierając się do wyjścia. Musiałem jedynie wziąć podręcznik od angielskiego z szafki.

Wpisałem kod, odsuwając ten syf, jaki tam zostawiłem i gdy już miałem zbierać się do wyjścia, to poczułem mocny ucisk na moim ramieniu, który aż skulił moje nogi.

Pandemonica OppidumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz