#20 ' to po łacińsku po prostu światło. '

314 50 52
                                    

    Weszliśmy do tego drugiego pokoju, który również był sypialnią. Dziwnie siedziałoby mi się w tym drugim pomieszczeniu, więc dziękowałem w duchu, że nie musiałem tego robić. Dosłownie byłaby to dla mnie katorga.

   Sam seks mnie nie obrzydzał. Nie przepadałem jednak za nim. Nie czułem potrzeby kompilowania z większością osób na imprezie, a jak z kimś spałem, to robiłem to raz na rok, czy pół roku. Nie musiałem nawet wspominać o tym, że nie miałem zbyt dużego powiedzenia u płci przeciwnej, ale nie sprawiało mi to przykrości. Nie potrzebowałem wybuchów libido i tego, by ktoś zawrócił mi w głowie podczas pracy.

    – Podczas wychodzenia z tego domu, Ethan powiedział do Amitti, by ta wzięła tę czarną księgę. – Podałem jej starą zakurzoną cegłę z wieloma łacińskimi znaczkami. – Nie patrzyłem jeszcze, co ona w sobie skrywa, ale mogę być pewny, że coś tu znajdziemy.

    – Natomiast masz coś jeszcze... – Wskazała swoją posiniaczoną ręką na stertę papierów w mojej torbie.

    Dopiero teraz zauważyłem, jak bardzo dziewczyna była skrzywdzona. Dosłownie wszędzie posiadała fioletowo-żółte siniaki i czerwone otarcia. Pomimo tego była cały czas uśmiechnięta i wesoła. W pewnym stopniu ją nawet za to wszystko podziwiałem.

    – To jakieś papiery i nie mam pojęcia, czy któryś z nich jest jakoś wielce ważny. Poddałem się wtedy swojej intuicji w wybieraniu ich, więc motylem znaleźć coś zupełnie nieprzydatnego. – Mruknąłem, wykładając białe świstki na podłogę.

    – Pamiętaj, że to ty masz te moce i twoja intuicja jest naprawdę dla nas ważna. – Powiedziała spokojnie, a ja podniosłem na nią zaintrygowany wzrok. – Jestem pewna, że jeśli ty wybrałeś te wszystkie kartki, to musi to coś oznaczać. Nie wybrałbyś ich przypadkowo.

    Martins miała poniekąd rację. W końcu byłem naszym łącznikiem między światem moich koszmarów, których nie dało się do końca jeszcze zidentyfikować, a światem ziemskim. Moja percepcja podpowiadała mi za każdym razem, co mam zrobić, a gdy się nie udawało, to dostawałem atak. Ktoś musiał cały czas czuwać i patrzeć na mnie, czy robię to, co powinienem.

    Byłem tylko puzzlem w układance, tak jak i my wszyscy.

Zeyn, podążaj za swoją intuicją. – Nakazała mi, a ja próbowałem się jej posłuchać.

Wziąłem do ręki jedną z kartek, która wywoływał u mnie jakiś niezidentyfikowany bodziec. Przyjrzałem się napisom na niej i nie byłem w stanie zrozumieć żadnej z rzeczy. Był to język, którego nie dało się rozczytać nawet tłumaczem, przez co zacząłem sprawdzać inne kartki, zauważając, że na nich były już informacje zapisane normalnie.

Dziwne. Moja intuicja jednak działa.

Widzisz, zrób z tą kartką, co uważasz, a ja, żeby ci nie przeszkadzać pójdę zobaczyć do Sebastiana. – Powiedziała przyjemnie, wstając i wychodząc.

Nie miałem zamiaru jej ani zatrzymywać, ani w ogóle prosić, by została. Oczywiste było to, że czułem się lepiej, gdy byłem sam i mogłem pracować sam ze sobą i swoimi demonami, więc sytuacja była mi całkowicie na rękę.

Więzień dziwny świstek i podniosłem go. Próbowałem wyczytać coś z odbicia lustrzanego, wyczytać słowa z pierwszych liter słów, czy próbować ułożyć kropki na zasadzie alfabetu morda. Nic z tego jednak nie było prawdą i to, co było napisane na kartce, nie było mi znane.

Nagle przez okno wpadł promień słońca, który z niewiadomych przyczyn potraktowałem, jak znak. Dosłownie, gdy chciałem zawiesić swoje poszukiwania, zawitało do mnie światło.

Pandemonica OppidumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz