#27 ' Mogę ci dać coś do spania. '

311 46 45
                                    

    Przyszła ta chwila, do której nie chciałem wytrwać. Nie miałem pojęcia, jak to ująć, ale za każdym razem, gdy miałem porozmawiać z kimś innym, to panikowałem, a teraz robiłem to podwójnie, bo wiedziałem, że mam powód.

    – Jak tu weszłaś i jak dowiedziałaś się, dlaczego coś się dzieje? – Zapytałem momentalnie, bo to pytanie nie dawało mi spokoju.

    – Gadaliśmy przecież i zasnęliśmy jako tako w tym samym momencie, więc wciąż byliśmy na łączach. – Odpowiedziała, poprawiając swój siad na turecki. Całkiem przyjemnie wyglądała w półmroku. – Nagle obudziłam się w nocy, słysząc jakieś krzyki. Podsłuchałam trochę i to brzmiało tak, jakbyś gadał sam ze sobą, ale no nie do końca. – Zmieszała się delikatnie. – Kiedy usłyszałam, że „możesz krzyczeć do woli, bo twojego ojca i tak nie ma w domu" dostałam zielone światło i na wszelki wypadek wyszłam z domu i wsiadłam w samochód.

    – Chciałaś zobaczyć, co się stało? – Zapytałem naprawdę zdziwiony. Nie spodziewałbym się czegoś takiego po nikim.

    – Martwiłam się. – Dodała zmieszana. – Nie weszłabym, ale gdy usłyszałam dźwięk pękającego lustra, to or razu rzuciłam się, ku pomocy. – Westchnęła, zaczynając opowiadać. – Wskoczyłam przez ogrodzenie, skoro nie było twojego ojca, to nie musiałam nawet być cicho. Szybko odnalazłam twoje okno i wdrapałam się po niej, przypominając sobie, że skoro paliłeś ze mną na rozmowie, to musiałeś go nie zamknąć. Miałam rację i weszłam, zastając ciebie w takim stanie.

    Nie wiedziałem, co powiedzieć. Jej szybki tok łączenia faktów mnie zadziwiał i naprawdę cieszyłem się, że ona mnie znalazła i przyszła tutaj do mnie.

    Choć jej tego nie powiem.

    – Teraz moja kolej na pytanie. – Dopomniała się natychmiastowo. – Z kim gadałeś i czemu uderzyłeś pięścią w lustro.

    Westchnąłem ze skonsternowania. Nie miałem ochoty mówić o tym, co się stało, bo nikt normalny nie był takim dzieckiem, jak ja. Modliłem się w duchu, by nie słyszała tej większości rzeczy, o których mówiło moje sumienie.

    – Raz, gdy brałem prysznic, to zauważyłem, że moje odbicie za mną nie chodzi. Nie wiedziałem totalnie, o co chodziło, ale było to tylko raz i ono nic nie mówiło. – Czułem już to narastające zmieszanie i złość za brak szczerości. W końcu powinienem mówić takie rzeczy. – Dzisiaj w nocy miałem niewyobrażalnie wielką chęć, by pójść do tej łazienki i zobaczyć to, co się tam dzieje i znów spojrzałem w lustro, zauważając, że moje odbicie mi się stawia.

    – Kolejna wizja? – Zapytała wyraźnie zainteresowana.

    – Nie, ja nie miałem wizji. To moje odbicie to jakby moje sumienie, które zna wszystkie złe rzeczy, jakie zrobiłem w swoim życiu. – Odpowiedziałem, spoglądając na jej twarz, która była ewidentnie zmieszana. – Ono powiedziało do mnie rzeczy, o których zapomniałem, a na końcu o takiej, o której pragnąłbym zapomnieć na zawsze.

    Nie wiedziałem, jak kontynuować. Nie chciałem jej opowiadać tej historii, nie chciałem jej opowiadać nikomu. Stałem między młotem, a kowadłem, czując się całkowicie zdeptanym.

     – Dlatego rozwaliłeś lustro pięścią? – Spytała dość oniemiała, a ja pokiwałem nędznie głową. – Rozumiem.

Nie zadawała więcej pytań, a jedynie westchnęła niezbyt powieszona. Wciąż patrzyła na moją rozbitą rękę, jakby próbując załagodzić mój ból.

– Słyszałaś, co on do mnie mówił? – Zapytałem, podświadomie ruszając ręką. Momentalnie syknąłem z bólu.

– Niezbyt słuchałam tego, co on do ciebie mówił, ale coś tam słyszałam. – Westchnęła nerwowo, spoglądając na mnie swoim przejętym wzrokiem. Ona naprawdę się bała. – Zabiłeś kota?

Pandemonica OppidumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz