Czarna księga.
Ta czarna księga była pierwszą rzeczą, o jakiej pomyślałem, a nie to, by zacząć uciekać przed Amitti. Wiedziałem, że musimy działać szybko.
– Okno. – Rzuciłem do brunetki, by tak w jak najszybszym tempie się ruszyła i zaczęła uciekać.
Kiedy Brooke otwierała okno, zauważyłem domniemaną księgę i wpakowałem ją sobie do plecaka w trybie natychmiastowym. Musiałem wiedzieć, o co chodziło.
– Wyłaź. – ponagliłem ją, słysząc, jak Pleasin wspina się po schodach na piętro. Dosłownie czułem jej oddech na skórze, gdy tupot nóg był głośniejszy.
Kiedy wyszła na dach, ja dosłownie wypadłem z okna, chwytając się rynny z boku i podciągając się na miejsce obok dziewczyny na dachu. Nie wiedziałem nawet, że miałem taką siłę i ze zdziwieniem reasumowałem swoje kroki.
Amitti dosłownie parę sekund po nas wpadła do pokoju, zauważając otwarte okno. Słyszałem jej głos pod sobą i nie miałem zielonego pojęcia, czy przypadkiem nie wybraliśmy gorszego wyjścia z sytuacji. W końcu mogliśmy zjechać z rynny, ale tego po nas jednak oczekiwali, więc też nie do końca.
Mój mózg się lasuje.
– Byli tu Ethan! – Krzyknęła, przeglądając półkę. Była zdenerwowana. – Wzięli księgę!
– Blondyny też nie ma na miejscu! – Odkrzyknął z dołu.
Czuliśmy się z Brooke co najmniej niepewnie, ale i niebezpiecznie. W końcu nasze życie zależało od tego, czy zaraz nie spadniemy z dachu i nie rozkwasimy sobie mordy o ziemię.
Ethan wszedł na górę, wychylając się z okna i patrząc na boki, jakby chciał tam zobaczyć, czy nie zauważy naszych uciekających postaci.
– Spierdolili. – Ogłosił, a ja poczułem, jak kamień spada mi z serca.
– Wzięli księgę. – Dopowiedziała, rzucając czymś. – Ojciec nie zapewniał mnie o tym, że co skurwiele są tacy mądrzy. Mieli być głupsi.
Uznam to za komplement, dzięki.
– Ze spokojem, oni i tak nie będą wiedzieli, jak się nią posługiwać, a ty masz zdjęcia, nieprawdaż? Nie bój się więc i patrz na to, jak oni zostaną zniszczeni przez twojego ojca.
Dlaczego co chwilę dostawaliśmy jakieś nowe, okropnie ważne, ale i cholernie mieszające w głowie informacje. Nie dało się tego nazwać słowami, bo zupełnie nie wiedziałem, kim był domniemany ojciec Amitti i czemu chciał nam coś zrobić. Nie wiedziałem, Czy to ja straciłem na czujności i robiłem się głupi, czy naprawdę to nie miało racji bytu w domyśleniu się, o co chodziło.
– Dobrze wiesz, że to nie jest takie proste. – Mruknęła spokojniej. – Zeyn jest poza naszą kontrolą i poza ojca kontrolą. Jestem pewna, że to z jego usiałem, odbywają się te wszystkie akcje, w których kulejemy.
Teraz to tym bardziej nie miałem pojęcia, co powiedzieć. Pod jaką kontrolą byli inni, a ja nie? Kim był jej ojciec, skoro dziewczyna przyjechała tu z samą matką? Dlaczego teoretycznie nade mną nikt z osób trzecich nie miał kontroli, skoro to ja byłem osobą, która miała ataki koszmarów.
To nie ma zasranego sensu.
– Nic z tym nie zrobisz. Musimy nadal działać według planu. – Mruknął do niej, zamykając okno.
*
Po tym, jak ta dwójka wyszła z opuszczonego domu po jakiś trzydziestu minutach, byliśmy w stanie w końcu spróbować zejść na dół. Ja pierwszy schodziłem i podpierając się co jakiś czas o parapety, w końcu zjechałem na rynnie, aż na dół. Dziękowałem więc Avery, że dzięki niej ogarniałem, jak to się robi.
CZYTASZ
Pandemonica Oppidum
Teen FictionW ustronnym miasteczku Lux Falley dochodzi do notorycznych porwań i zabójstw, które wstrząsają pobliską ludnością. Media szaleją, a nikt nie jest w stanie odkryć mrocznej tajemnicy, która zbiera coraz to większe żniwa. Gdy do szkoły przychodzi nowa...