Dobrze, że mieliśmy zgaszone auto, bo światła mogły zbyt wiele zdradzać. W końcu nawet przyjechaliśmy tutaj nie po to, by się kłócić między sobą, a po to, by naprawdę znaleźć Amitti i Ethana, a następnie dowiedzieć się więcej o nich i ich działalności.
Zdawałem sobie sprawę z tego, że brunetka jest pewnie w jeszcze niemałym szoku, że jednak odważyłem się podnieść na nią rękę, ale ja próbowałem o tym zapomnieć. Ona sama mnie o to prosiła, a dwa miesiące temu nie miałbym nawet na ten temat żadnych przemyśleń i wyrzutów. Byłem teraz słaby i wiedziałem o tym.
Musimy rozwiązać sprawę, jak najszybciej, bo muszę wrócić do swojego starego życia i odciąć się od jakichkolwiek emocji.
Zniżyliśmy się lekko, tak by w ostateczności nie zostać rozpoznanym z okien samochodów, a następnie zaczęliśmy wpatrywać się w scenę, która działa się przed nami.
– Dlaczego on to zrobił? – Usłyszałem zza otwartego delikatnie okna głos zdenerwowanej blondynki. – Dlaczego ojciec podesłał mu ten zasrany liścik. Przecież kazałam mu się mie wtrącać, a ten idiota zawsze wszystko robi tak, jakby nie potrafił logicznie myśleć.
To, że ktoś wsadził mi liścik w ciastko, było wiadome, ale nie miałem zielonego pojęcia, że był to sam Lucyfer - ojciec Amitti.
– To nie czas na twoje rozstroju emocjonalne spowodowane problemami z ojcem, królem zasranego piekła. – Prychnął Ethan, idąc dalej ścieżką. – Mamy teraz o wiele gorszy problem od tego i dobrze o tym wiesz. Lepiej chodźmy, bo nie chcę się spóźnić, nie wiem, jak ty.
– Problemem zawsze jest mój ojciec. Czemu on w ogóle mnie tu zesłał i wybrał ciebie, jako towarzysza, skoro ty nie grzeszysz inteligen...
Ethan i Amitti wyminęli nas, idąc dalej. Oddalali się, a my nie mogliśmy pojechać autem. Trzeba było użyć radykalniejszych środków i wziąć sprawy w swoje ręce.
– Wyłaź. – Zażądałem, gdy zobaczyłem, z jaką szybkością ta dwójka się przemieszcza.
Nie czując długo na reakcję dziewczyny, chwyciłem za klamkę i wyszedłem z auta. Ta na szczęście po chwili zrobiła to samo i nie musiałem się z nią wykłócać, więc jedynie zamknąłem auto i w ciszy ruszyliśmy za dwójką.
Nie mieliśmy ochoty na rozmowę, więc to było o tyle dobre, że w końcu mogłem się skupić. Próbowałem nie poddać się myślom, które były związane z dziewczyną i wyrzutami sumienia. Nie powinno mnie to obchodzić i tak właśnie było i miało być.
Szliśmy w dość dużej odległości od dwójki, która była dobrym zabezpieczeniem. Nie musieliśmy się obawiać tego, że nas zauważą, a jednocześnie nie traciliśmy ich ani na chwilę z oczu.
Nagle usłyszeliśmy więcej głosów i szelest palącego drewna, które przypominało ognisko. Nie miałem pojęcia, co tam się działo, ale wiedziałem, że nie było to nic dobrego.
– Chodź. – Mruknęła do mnie Avery, chwytając za mój nadgarstek i popychając mnie na drzewo, za którym mieliśmy się schować, by nas nie zauważono. – Nie mogą nas zobaczyć.
Wiedziałem, że była tak agresywna, ponieważ ją uderzyłem, ale nie chciało mi się kłócić, pomimo faktu, iż mocno uderzyłem o korę. Oderwałem się od drewna i spojrzałem za nie, zauważając całą akcję, która działa się na moich oczach.
– Weźcie czarne świece, zaczniemy od ich palenia, by wzmocnić naszą intencję. – Powiedziała Amitti, rozdając Ethanowi, Ciarze i Mary po świecy. – Usiądźmy i pomyślmy o tym zniszczeniu, o którym wam wcześniej mówiłam, później zaczniemy rytuał.
CZYTASZ
Pandemonica Oppidum
Teen FictionW ustronnym miasteczku Lux Falley dochodzi do notorycznych porwań i zabójstw, które wstrząsają pobliską ludnością. Media szaleją, a nikt nie jest w stanie odkryć mrocznej tajemnicy, która zbiera coraz to większe żniwa. Gdy do szkoły przychodzi nowa...