#22 ' Zapomniałem o tym Howard. '

300 49 24
                                    

Nie poszedłem na resztę lekcji. Moje serce kołatało tak bardzo, że myślałem, iż zaraz rozsadzi moją klatkę piersiową. Wróciłem więc do domu i leżałem przez parę godzin, czekając, aż lekcje w naszej szkole się zakończą.

Byłem co najmniej wykończony i codziennie myślałem jedynie o tym, co znajdziemy danego dnia i jak niepostrzeżenie nasze dni uciekały, a zegar tykał. W końcu minęła już połowa naszego czasu, a my nie mięliśmy żadnych sensownych dowodów. Musiałem powoli zaczynać się oswajać z faktem, iż naprawdę mogłem trafić do więzienia.

Moją głowę nieustannie zapełniała treść tego wierszyka i nie mogłem zrozumieć, o co z nim chodziło. Miałem też mocne rozmyślenia na temat brata Amitti, ale nie potrafiłem zupełnie się skupić i wybrać coś sensownego, gdyż samo sformułowanie „dziecko lucyfera" wywierało na mnie zmieszanie.

Gdy na zegarze wybiła godzina wieczorna, wziąłem telefon i odczytałem wiadomości na grupie z paczką. Nadal nie wiedziałem, w jakim stosunku do siebie byliśmy. Nie miałem pojęcia, czy się lubimy, przyjaźnimy, czy mamy do siebie zaufanie, a może nadal byliśmy dla siebie jedynie partnerami w zbrodni. Nie wiedziałem zupełnie nic i nie potrafiłem również określić swoich uczuć, bo pierwszy raz ich używałem.

Nigdy nie miałem przyjaciół, a nawet znajomych, czy kolegów. Wszyscy zawsze byli mi obojętni, a teraz chyba zaczynałem ich wszystkich lubić. Nie chciałem tego. Tak bardzo nie chciałem być ważny dla kogoś i nie chciałem, by inni byli ważni dla mnie. Emocje były cichymi zabójcami i to one wyrządzały największe krzywdy. To one doprowadzały do większości zbrodni i to przez emocje ludzie byli słabi.

Ja nie chciałem być słaby. Ja nie mogłem być.

Na grupie rozporządzono spotkanie w lesie, by dokończyć projektowanie bazy. Była to naprawdę ciekawa i przyjemna robota, a sam pomysł bazy był ujmujący w pewien sposób.

Napisałem im, że zaraz będę się zbierać i próbowałem poskładać w głowie swoją burzę myśli, nad którą miałem problem zapanować. Wziąłem stare poduszki, o których mówiłem, gdy pytano mnie o rzeczy do namiotów i załatwiłem latarki i parę rzeczy z mojej kolekcji szpiegowskiej. Zbyt bałem się, że ktoś znajdzie tamto nasze miejsce, choć było ono całkowicie opuszczone i na uboczu. Przezorny jednak zawsze ubezpieczony.

Wpakowałem wszystko do plecaka, zamykając pokój i schodząc po schodach. Ojciec jedynie zapytał, czy czuję się już dobrze, a ja zbyłem go w dość jednoznaczny sposób. Powiedziałem też, że nie będzie już musiał mnie więcej odbierać spod szkoły i że dam sobie radę.

Wsiadłem do auta, wyciszając grupę i cały telefon. Nie miałem ochoty na dalszą konwersację, więc jedynie udałem się do miejsca docelowego, nie włączając sobie nawet radia. Musiałem skupić się na własnych myślach i zwątpieniach, nie patrząc na swoje demony.

Pod lasem byłem pierwszy, co niezbyt mnie zdziwiło, gdyż reszta szła pieszo, albo pisała na grupie, gdy ja już jechałem. Miałem więc jeszcze chwilę na przemyślenia, których mi nie brakowało.

Zastanawiałem się, dlaczego Amitti i jej grupa wybrała mnie, jako tego, który dałby się omamić na propozycję seksualną. Nie miało to przecież sensu, gdyż mnie w ogóle nie zależało na kontaktach cielesnych z drugim człowiekiem.

Dodatkowo musiały się również nie spodziewać takiej reakcji z mojej strony. Ja sam raczej stroniłem od takich konfrontacji, a tamta była dość impulsywna i nieprawdopodobna. Nie wiedziałem, co mam o tym wszystkim myśleć.

    – Wyłaź. – Wrzasnął Luca, pukając w szybę od mojego auta, bym się przebudził z transu zamyślenia.

    Otworzyłem drzwi, odpinając pasy i przybierając swoją naturalną mimikę obojętnej i zamglonej twarzy. Zamyślenie to było moje drugie imię i nadal chciałem pozostać dość psychopatyczną personą.

Pandemonica OppidumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz