Po rytuale czułem się co najmniej okropnie. Nie wiedziałem nawet, jak nazwać ten stan. Poszedłem do pokoju i poczułem tak wielkie zmęczenie, że gdy tylko się położyłem, to zasnąłem kamiennym snem.
Rano musiałem zbierać się do szkoły, co było nie lada wyzwaniem. Nie chciałem się jednak z niego wykręcać, bo pasowało mi to do zagłębienia wiedzy. Musiałem odkryć, o co chodziło z poszczególnymi wersami wiersza.
Szybko się zebrałem, spakowałem i ubrałem. Nim się obejrzałem, to siedziałem już w aucie, jadąc do budynku naszej szkoły.
,, – Pana syn może być niebezpieczny dla społeczeństwa."
Cały czas prześladowały mnie myśli. Nie potrafiłem ich wyłączyć i wciąż powracały te same frazy, tworząc niezły ambaras w mojej głowie.
Do budynku wpadłem niczym pocisk, otwierając przez przypadek drzwi wejściowe na oścież, chodź nie miałem tego w ogóle w planach. To był niezły bajzel.
– Benson? – Zapytała zdziwiona Brooke. Musiała spojrzeć na moją twarz, gdyż ta była w stu procentach niespokojna i niezbyt przychylna.
Olałem ludzi wokół i westchnąłem zdenerwowany. Podszedłem do dziewczyny, dając jej dość dosadnie do zrozumienia, by poszukać grupy, co na całe szczęście zrozumiała natychmiastowo.
Najbardziej jednak przerażał mnie chyba fakt, iż ja nie zachowywałem się, jak ja. Nie byłem sobą, gdyż postępowałem impulsywnie, moje myśli były niespokojne i trudno było w ogóle mnie zrozumieć.
Wracasz do starych czasów, Zeyn.
Chciałem zagłuszyć tę głupią myśl za wszelką cenę, ale nie wiedziałem, czy w ogóle jest to możliwe. Musiałem odzyskać mój spokój.
– Co zrobiłeś? – Zapytał momentalnie Luca, gdy tylko dołączył do naszej grupy idącej na dwór.
– Tylko się nie przeraźcie, jak to usłyszycie. – Powiedziałem, zapominając całkowicie, że po takich słowach każdy staje się bardziej spięty. – Zresztą, to nieważne.
Nie chce być tak rozkojarzony.
Weźcie to ode mnie.
– Coś ci jest? – Zapytał spokojnie przejęty Jacob.
Przez chwilę mu nie odpowiedziałem i trzymałem wszystkich w niepewności, aż do momentu, gdy doszliśmy do naszej ławeczki. Poczułem chwilowe zawieszenie, które natychmiast musiałem pokonać.
– Wywoływałem wczoraj demony za pomocą lustra i rozmawiałem z Lucyferem. – Powiedziałem dosadnie, pesząc samego siebie. – Wiem, jak to brzmi, ale to prawda.
Dlaczego ja ich zapewniam?
– Brzmisz, jak nie ty. – Zauważył natychmiastowo Dorian.
Miał rację. Czułem się dziwnie i gorzej. Nie mogłem pozwolić sobie na takie wybryki związane z moim wizerunkiem, na który tak długo pracowałem.
– Wywołałem wczoraj Lucyfera i dowiedziałem się reszty wiersza z kaset, a sam król piekieł przybrał w wizualizacji postać tej dziewczyny z nagrań. – Powiedziałem spokojnie, wzdychając i zmieniając swoje zachowanie całkowicie.
Grupa była dość mocno zdezorientowana. Nie miałem pojęcia, czy to było dlatego, że wywoływanie demonów to jedna z najbardziej narażających życie rzeczy, czy było tacy, gdyż zachowywałem się dziwnie. Obawiałem się, że mogli mi w nic nie uwierzyć.
CZYTASZ
Pandemonica Oppidum
Novela JuvenilW ustronnym miasteczku Lux Falley dochodzi do notorycznych porwań i zabójstw, które wstrząsają pobliską ludnością. Media szaleją, a nikt nie jest w stanie odkryć mrocznej tajemnicy, która zbiera coraz to większe żniwa. Gdy do szkoły przychodzi nowa...