#12 ' Obwiniasz się? '

431 64 58
                                    

– Jesteś posrany, jak tam nie pójdziesz! – Krzyknął na mnie prostolinijnie Sebastian przez słuchawkę telefonu, gdy ogłosiłem mu, że niezbyt podoba mi się pomysł pójścia samemu na pogrzeb matki nawiedzonej dziewczyny.

– Czemu tak właściwie zaprosili twoją rodzinę? – Doszukiwała się Brooke, zapisując coś. Słyszałem jej rysik na papierze.

Nie rozmyślałem za dużo na ten temat. Jak miałem być szczery, to, to zaproszenie nawet mnie nie zdziwiło. Przyzwyczaiłem się do faktu, że mój ojciec był uważany za ważnego w naszym miasteczku. Kobiety do niego lgnęły, a ja nie dopytywałem, choć im dłużej o tym myślałem, zdawałem sobie sprawę, że coś mogło być nie tak.

– Nie wiem. – Mruknąłem, odkładając telefon na poduszkę. – Sądzę, że jeśli nie pójdę, to będę bardziej nieprzewidywalny. Pomyślcie, jak ona. Amitti musiała zaprosić mojego ojca, bo zna mnie, a także wie, że na nią polujemy. – Usiadłem na łóżku, czując nagły przypływ inteligencji. – Ona jest zbyt mądra, by tego nie zauważyć. Wie też, że byśmy nie przepuścili takiej okazji, więc chce skorzystać z naszego paserstwa, podsuwając nam taką okazję.

– Czasami boje się z tobą rozmawiać, bo brzmisz jak psychol, Benson. – Zaśmiał się Luca, a ja mogłem usłyszeć, jak bardzo zalany mikrofon miał. – Jednak co chcesz z tym faktem zrobić? Masz plan?

Czy miałem plan? Masę. Musiałem jednak wybrać ten jeden, który miał najmniejszy procent na poniesienie klęski. Szybkie i logiczne myślenie jednak od zawsze było moim ulubionym zajęciem pod względem samodoskonalenia swojego umysłu.

– Pogrzeb odbywa się na cmentarzu pod wierzbą znachorską, dwie ulice dalej od szkoły, tam, gdzie ludzie chodzą na kijki, by nic ich nie potrąciło na przy jezdni. – Określiłem plan. – Jest tam ten spadek z grobami, co oznacza, że można patrzeć na cały cmentarz z góry.

– To musi pięknie wyglądać w nocy. Tyle zapalonych zniczy, które wyglądają, jak gwizdy. – Westchnął Dorian. – Spojrzałbyś na dół, zobaczył gwiazdy i spojrzałbyś do góry, to również byś je zobaczył. Czemu ja tam nigdy nie byłem, by trochę porysować. To miejsce to kopalni kontrastu oraz piękna rozproszenia światła.

Nie miałem pojęcia, o czym rozmawiała nasza dusza artystyczna grupy, ale wiedziałem, że był on prawidłowym geniuszem. Dał mi idealny pomysł na przeanalizowanie sytuacji.

– Piękna?! – Pisnęła Avery. – Z tobą jest wszystko dobrze? Właśnie powiedziałeś, że gwiazdy są tak samo śliczne, jak zastane znicze, które się zapala z okazji złożenia martwego truchła do grobu. Setki ciał w ziemi są niczym gwizdy na niebie. O ja jebe.

    Przewróciłem oczami, nie skupiając się w ogóle na treści słów, jakie wypowiadała brunetka. Nie było to dla mnie w ogóle ważne, bo wiedziałem, co musiałem zrobić.

    – Będziemy oglądać ten pogrzeb z góry. Nikt nas raczej nie zobaczy, będziemy mieć na wszystko wzgląd i nie będzie to takie oczywiste, jak by się mogło wydawać. – Ogłosiłem euforycznie, po czym powtórnie zacząłem się zastanawiać, czy tej wersji zdarzeń również dziewczyna nie przemyślała. – Jest on za dwie godziny.

    – Przypomnę jedynie, że za dwie godziny na dworze będzie już ciemno. Nie wydaje wam się to trochę podejrzane? – Zapytała Toledo, próbując włączyć się do rozmowy.

    – Te gwiazdy. – Mruknął Jacob, o którego egzystencji tak szczerze na chwilę zapomniałem.

    – Przekonamy się, jak tam pójdziemy. Na razie musimy być ostrożni. – Westchnąłem, czując niewyobrażalną chęć, by się już rozłączyć. – Pamiętajcie, z kim zadzieramy.

Pandemonica OppidumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz