Rozdział 4-Szacunek cz.1

328 42 10
                                    

Zapewne ciekawi was, jaki talent skrywa w sobie nasza ukochana bohaterka? W tym rozdziale zrozumiecie, że uniknięcie przez nią ataku wiedźm, nie było tylko sprawą szczęścia, a raczej nieznanej jej dotąd umiejętności, którą będzie musiała ćwiczyć! Co o tym sądzicie? Dajcie mi znać :) 

Rozdział 4- Szacunek

1

Owinęła się grubym szarym swetrem nie mogąc dłużej znieść mrozu który panował w pokoju Siostry Elise. Kobieta była starszą zakonnicą, która od kilkudziesięciu lat prowadziła dom pomocy społecznej dla dzieci. Jednocześnie z tego powodu była pracodawczynią Fleur, za którą niezbyt przepadała. Dziewczyna więc była pewna że szefowa specjalnie każe jej na nią tak długo czekać w tym mroźnym biurze. Miała wyjść tylko na chwilę zrobić herbatę, a nie było jej już dziesięć minut. Stary drewniany zegar wybijał kolejne sekundy swoim denerwującym systematycznym dźwiękiem, a Fleur bez namysłu wpatrywała się w ciemne biurko na którym leżał stos papierów i stary egzemplarz biblii. W powietrzu czuć było wilgoć, a chłód mocno oziębiał jej zaróżowione policzki. Dało się go niemal fizycznie poczuć, jego ostrość wzmocniona była niewidocznymi dla oka kropelkami wody w powietrzu.. Gdy usłyszała skrzeczące za oknem wrony spojrzała za zamarznięte okno, ale dostrzegła w nich jedynie cień odfruwających skrzydeł na tle okolicznego parku. –Ta kobieta mnie wykończy – pomyślała nie mogąc już dłużej znieść wyczekiwania na nią. Naprawdę szczerze jej nienawidziła. Wiedziała że Jezus kazał wybaczać, ale ona nie była w stanie miłować kogoś, kto ma kamień zamiast serca. Próbowała usprawiedliwiać swoją pychę tym, że w końcu nie jest Jezusem, by wszystkich kochać i akceptować. Wiedziała że powinna być taka jak on, że wszyscy tego od niej wymagają, ale przecież była tylko człowiekiem. Czuła że jeśli będzie siedzieć chociaż sekundę dłużej, to coś w niej wybuchnie. Energicznie wstała ze starego skrzypiącego fotela i odwróciła się na pięcie, chcąc w ten sposób rozładować nerwowe oczekiwanie. W tym samym momencie drzwi do pokoju otwarły się, a do pokoju weszła siwo włosa kobieta ubrana w czarno biały habit. Jej szare zmęczone oczy zmierzyły dziewczynę od stóp do głów. Mruknęła coś pod nosem, komentując brak cierpliwości dziewczyny. Chwiejnym krokiem podeszła do biurka i odłożyła niebieską filiżankę na blat. Usiadła spokojnym krokiem naprzeciw swojej pracownicy i w geście cierpliwości złożyła dłonie na kolanach. Oparła się wygodnie i zerknęła na swoją biblioteczkę stojącą tuż przy wyjściu, która odznaczała się pokaźnym księgozbiorem teologicznych podręczników.

-Siostro Elise, wiem że nie jest pani przychylna moim pomysłom – zaczęła spokojnie Fleur, wciąż pamiętając o tym, że powinna zwracać się do starszej zakonnicy z należytym szacunkiem. Ta jedynie zmrużyła oczy jakby chciała ją uważniej wysłuchać, i lekkim ruchem wysunęła się na przód. –Ale proszę mi wierzyć. Dzieci, są zachwycone, gdy razem ćwiczymy ten musical. Gdyby udałoby nam się zorganizować to przedstawienie... - chciała wytłumaczyć jej, dlaczego uważa że byłby to wspaniały pomysł. Ale zakonnica zmarszczyła czoło i otwarła usta by jej przerwać. W zasadzie nawet przez moment nie miała zamiaru jej słuchać.

-Nie, Panno Fleur. Nasze dzieci tego nie potrzebują – nie zgodziła się z nią, chcąc jak najszybciej zakończyć ten denerwujący temat, niczym zaprogramowany do tego, bezwzględny robot. Dziewczyna próbowała opanować emocje, ale ciężko było jej dyskutować z tak upartą kobietą. Stres zżerał ją od środka wywołując niemiłe pieczenie w brzuchu, ale postanowiła mówić dalej.

-Dzieci chciałyby zrobić coś, dla swoich rodzin. Poza tym byłaby to wspaniała promocja dla naszego ośrodka – nie dała się uciszyć prostym zakazem. Wiedziała że jest o co walczyć, i miała zamiar chociaż spróbować przekonać staruszkę do swoich racji.

Szkarłatne odbicieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz