Rozdział 9- Na ratunek cz. 4

163 24 9
                                    


Cześć! Jak myślicie, jak dalej potoczy się nowa relacja w życiu Celest? Oceniajcie i komentujcie, jestem ciekawa waszych opinii :) Jeśli rozdział Wam się podoba, proszę o głos-  to wiele dla mnie znaczy!

Orzeźwiający prysznic był tym, czego potrzebowała. Nie tylko zmył brud i zaschniętą krew, ale także pomógł jej otrząsnąć się po tej przedziwnej rozmowie. Cały czas jednak myślała o nim. Nie rozumiała dlaczego nie może przestać zaprzątać sobie głowy jego osobą. Przypominało jej się jak na nią patrzył, i aż robiło jej się gorąco. Po chwili jednak zrozumiała, że przecież to niemoralne. On w ogóle nie powinien jej interesować, skoro buntownicy są wrogami jej rodu. Z drugiej strony, może Caleb miał racje, i jej przywiązanie do Eligiusza wcale nie było takie dobre?

Owinęła się ręcznikiem i bez większego namysłu wyszła z łazienki. Caleb i czarnoskóra wiedźma czekali na nią w pokoju. Mężczyzna otworzył usta i spojrzał na nią.

- Pójdę już. – kiwnął do wiedźmy po czym wyszedł ze swojego pokoju, wyraźnie zawstydzony półnagą kobietą w jego sypialni. Nie chciał wprowadzać wampirzycy w zakłopotanie. Choć i tak już mu się to udało.

- Och. Jestem Vanessa – czarodziejka podała jej rękę i uśmiechnęła się szczerze. Celest zapomniała już o tym, że ludzie podają sobie ręce. Chwyciła ręcznik by ten nie spadł z jej ciała, a drugą ręką przywitała się z kobietą. Dopiero w tamtej chwili mogła przyjrzeć się jej uważnie. Była naprawdę ładna, miała dobrze zbudowane, kobiece ciało i mocno wyraźne kości policzkowe.

- Celest – czarodziejka wyglądała na bardzo miłą osobę. Cały czas się uśmiechała, ale nie było to nieszczere. Dostrzegła w jej policzkach małe dołeczki podkreślające jej sympatyczność. Czarownica wskazała na łóżko gdzie leżało kilka sukienek. Sama ubrana była w srebrną ołówkową suknie, i miała na sobie naturalny makijaż. Przy niej Celest wyglądała bardzo smutno, w białym ręczniku, mokrych włosach i czystej twarzy.

- Wybieraj!- powiedziała z ekscytacją. Była ciekawa na co zdecyduje się kobieta. Celest na początku była nieco onieśmielona. Spojrzała na nią, by upewnić się że naprawdę pożyczy jej jakieś przebranie.

- Ta mi się najbardziej podoba – wskazała na czerwoną, koronkową sukienkę. Wyglądała niezwykle elegancko i była bardzo krótka. W takiej na pewno nie mogłaby pokazać się na dworze.

- Bardzo dobry wybór!- pochwaliła ją wiedźma. To była jedna z jej najpiękniejszych sukienek. Podała ją kobiecie i zasugerowała przebranie się. Podeszła do swojej czarnej torebki i wyjęła z niej jakiś skrawek czarnego materiału.

- Proszę. To też ci się przyda. Nigdy ich nie nosiłam, bo dostałam je w prezencie, a były za małe... - odparła i włożyła jej do ręki czarne koronkowe mocno wycięte figi. Celest poczuła że czuje się trochę niekomfortowo, dawno nie nosiła takiej bielizny. A poza tym nikt nie musiał jej pożyczać majtek.

- Stanika nie mam w takim rozmiarze... - spojrzała na jej trochę mniejsze piersi. Ona jak typowa czarna kobieta, miała czym się pochwalić. – Ale chyba nic się nie stanie? – dopytała. Celest pokiwała głową i poszła się przebrać.

Vanessa była zachwycona jej metamorfozą. Zaciągnęła się powietrzem nie kryjąc swojego zachwytu.

- Ale jesteś śliczna!- skomplementowała ją. Celest bardzo się ucieszyła na te słowa.

- Ty też -skomentowała, nie chcąc wyjść na nie miłą. – Masz piękne włosy – to był fakt, jej włosy były bardzo gęste i każdy kosmyk upleciony był w oddzielny warkoczyk. Wyglądało to bardzo niezwykle. Kobieta wzięła pomadkę i zaczęła obrysowywać nią swoje pokaźnej wielkości usta. Potem nałożyła złoty cień który podkreślał jej brązowe oczy, a także czarny eyeliner obramowujący ich ciekawy kształt.

Szkarłatne odbicieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz