Rozdział 1- Szkarłatne odbicie cz.3

784 76 47
                                    

5

     - Naprawdę źle zniosła przemianę. – Znała ten głos. Nie mogła przypisać go do żadnej twarzy. Zdziwiła się. Dostrzegła, że leży na jakimś dwuosobowym łóżku. Wszystko stało się ostre i początkowo bolesne. Chciała wrócić do tego, co widziała przedtem. Tu nie było już tak przyjemnie, wszystko było zbyt fizyczne.

     - Co mówiłeś? – zapytała automatycznie. Zdała sobie sprawę, że jej własny głos bardzo się zmienił. Stał się dużo głośniejszy, a ona miała wrażenie, że czuje dokładnie każde drżenie krtani. Szum wokół był jeszcze donośniejszy niż słowa które z niej wypływały. Wbił się głęboko w środek głowy i rozbrzmiał niemiłymi tonami. Ktoś musiał włączyć tuż obok coś naprawdę głośnego i denerwującego. Światło wokół mocno ją oślepiało, zakryła więc swoje powieki oczekując że ten niemiły objaw zaraz zniknie.

     - Słyszysz nas? – Ktoś krzyknął wyraźnie zdziwiony, a ona miała cholerną ochotę by tego kogoś ogłuszyć swoim prawym sierpowym. Dlaczego nieznajomy tak strasznie podnosi na nią głos? Tym bardziej, że jego brzmienie było okropne, piskliwe i wysokie.

     - Możesz być ciszej? – zaczęła, nie mogąc już dłużej wytrzymać tego huku. – I wyłącz to coś, co tak hałasuje – dodała po chwili, choć każde słowo rozsadzało nadwrażliwą głowę. Przez moment słyszała tylko ten irytujący szum. Wciąż miała zamknięte oczy, lekkim ruchem podniosła się do pozycji siedzącej. Bardzo chciało jej się pić, więc wyciągnęła rękę w kierunku, w którym powinien stać stolik nocny z butelką zimnej wody. Niestety stolika nie było, a ona przypomniała sobie, że chyba nie jest w swoim domu. Wtedy coś ukuło ją w środku. Stało się coś niedobrego. Przypomniała sobie ich paskudne twarze i ból, który jej wyrządzili. Wzdrygnęła się. Po chwili ktoś uklęknął obok niej i chwycił ją za ręce.

     - Nic nie huczy, musisz to sama w sobie wyłączyć – wytłumaczył po francusku, irytując ją swym fatalnym akcentem. Już dawno nie słyszała, by ktoś tak źle mówił w ojczystym języku, to musiał być jakiś obcokrajowiec. Gdzie ja jestem? Z kim rozmawiam?

      - Co ona mówi? – zapytał piskliwy, głośny, angielski głos.

      Ci obcokrajowcy, nigdy nie rozumieją co się do nich mówi, kiedyś zadławią się tym angielskim, pomyślała. Przynajmniej miała nadzieję, że nie powiedziała tego na głos, bo na twarzy towarzyszącej nieznajomemu kobiety, pojawiła się mikromimika oburzenia.

     Chwyciła się za głowę i spróbowała otworzyć oczy. Wszystko wokół faktycznie robiło się cichsze, a kolory stawały się mniej wyraźne. Zauważyła, że siedziała na dużym, miękkim łóżku, przykrytym bawełnianym okryciem w szafirowym kolorze. Nagie stopy dotykały zimnej, marmurowej posadzki w jasnym beżowym kolorze. Dostrzegła niezwykle gładką powierzchnię podłogi i niewielkie, miedziane paseczki, które zapewne stanowiły element dekoracyjny. Naprzeciwko stała piękna, drewniana toaletka z licznymi wyżłobieniami w kształcie ornamentów. Tuż obok wielka i pusta biblioteczka w tym samym kolorze, a z lewej strony dwie pary drzwi. Któreś z nich musiały prowadzić do wyjścia, ale kobieta tego nie wiedziała. Czy oni mnie uratowali? Na pewno nie byli tymi, o których wspomnienie wywołało w niej kolejną falę strachu pomieszanego z upokorzeniem.

      Wbiła swój wzrok w twarz mężczyzny, który stał przed nią. Znała go, był ostatnim, co zobaczyła, zanim zasnęła. Obok niego stała kobieta. Próbowała odnaleźć we wspomnieniach jej osobę, ale widziała tylko pustkę. Kim ja jestem? Pamiętała tylko ten okrutny gwałt i całą plejadę niezrozumiałych wspomnień, których nie mogła połączyć w całość

      - Wybacz jej, nie zna francuskiego – wytłumaczył swoją towarzyszkę, która mierzyła dziewczynę od góry do dołu. Nie wiedziała, co to za kobieta. Wyniosłość z którą na nią patrzyła, nie przypadła jej do gustu. Była bardzo wysoka, jak na przedstawicielkę płci pięknej. Miała proste i intensywnie czerwone włosy, które swymi końcami dotykały zgrabną pupę. Nosiła fioletową suknię z dekoltem w literę V, mocno eksponującą dorodne piersi oraz smukłą talię osy. Nogi kobiety były zakryte aż do stóp, na które przywdziała czarne połyskujące balerinki. Piękny, a zarazem nie oryginalny pokaz figury w kształcie klepsydry. Wbrew niechęci którą początkowo do niej czuła, musiałą przyznać że towarzyszka tajemniczego nieznajomego, prezentowała się iście seksownie. Przynajmniej kiedy skupiła swój wzrok tylko na ciele. W jej twarzy było coś, co denerwowało estetyczną intuicję kobiety. Sama nie rozumiała, co tak bardzo ją drażni - być może były te nudne, piwne oczy, dość wąskie usta, a może za duży, jak na całą twarz, nos.

Szkarłatne odbicieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz