Rozdział 1- Szkarłatne odbicie cz.2

682 84 30
                                    

2

    Zbliżył się do niej na tyle niebezpiecznie, że ta zamknęła oczy, wyczekując kolejnego kroku. Wziął głęboki wdech i spojrzał tuż za jej drobną sylwetkę.

    - Nie możecie jej zabić... – odparł sucho i protekcjonalnie. Ona odetchnęła z ulgą. Czy on naprawdę mi pomoże?

    - Dlaczego? – odparł Ralph, czym najwyraźniej oburzył obrońcę kobiety. Ten zostawił ją na chwilę i chwycił go za kołnierz. Mocno szarpnął w swoją stronę i wyszeptał coś do jego wielkiego ucha, coś, co było dla kobiety kompletnie niesłyszalne. Ten, który ją tu przywiódł, nie ściągał z niej wzroku i wyglądał na nietypowo zagubionego. Obydwoje odchrząkneli wymownie patrząc na siebie ciężko. Jej bohater ścisnął pięści w gniewie i podniósł głowę dumnie, odsuwając się od nich z miną pełną obrzydzenia. W końcu gwałciciele stracili pewność siebie, bojąc się tego, co się zaraz wydarzy. Być może podejrzewał, że jeśli dziewczyna przeżyje, to kiedyś zapragnie zemsty. Nie mylił się.

3

     Wsiadając z nim do auta, które stało zaparkowane tuż przed posesją, nadal czuła na sobie obrzydliwy wzrok jej napastników.

     - Zadzwonimy na policję? – zapytała. – Błagam, nie może im to ujść na sucho – powiedziała płacząc i chwytając szybko swoją torebkę. Otworzyła ją, ale ponieważ była mała, to od razu dostrzegła, że ktoś zabrał jej dokumenty i telefon.

     - Gdzie mój telefon? – zdziwiła się, ale mężczyzna, który prowadził, ciągle milczał. W samochodzie panowała okropna cisza, od czasu do czasu przerywana przez miliony pytań dziewczyny.

     - Zabrałeś mi go? Oni go zabrali? – Nie rozumiała tej sytuacji. Nie była pewna, czy ktokolwiek na jej miejscu zrozumiałby o co w tym wszystkim chodzi. Znowu zaczęła bać się o to, że zdarzy się coś złego. Choć nie wiedziała, czy może być coś gorszego od gwałtu, który nadal powracał w jej myślach. Kim on jest? Gdzie mnie wiezie? Dlaczego nadal milczy? Nie potrafiła zaufać kolejnemu mężczyźnie, pojawiającemu się znikąd i oferującym pomoc. Nie rozumiała swoich reakcji i naiwności. Zaczęła cicho płakać, obmyślając w myślach kolejny plan ucieczki z tej trudnej do zrozumienia sytuacji.

     - Spokojnie. Zawiozę cię na komisariat – wytłumaczył jej, brzmiąc, jakby sam sobie nie wierzył. Przez moment to ją uspokoiło. Nadal przyglądała się mu badawczo i ostrożnie. Dostrzegła, jak spogląda na nią w lusterku. Pragnęła rozpoznać w drodze, którą się przemieszczali, cokolwiek znajomego. Widziała tylko pola i znaki drogowe. Próbowała otworzyć drzwi samochodu, kiedy samochód spowolnił, ale te były zamknięte. Nagle on zwolnił jeszcze bardziej i odwrócił się w jej stronę.

     - Hej, nie jesteś śpiąca? – zasugerował, a ona faktycznie poczuła, jak jej powieki stają się ciężkie. Ziewnęła, jej ciało stało się ociężałe, a po chwili nienaturalnie lekkie. Spojrzała w jego miłe, relaksujące oblicze, a zaraz po tym mrugnęła jeszcze dwa razy. Co mi się dzieje...

     Potem była już tylko ciemność.

4

     Poczuła jak coś gorącego spływa po jej szyi. Przez moment chyba nawet ją to bolało, ale zaraz po tym stało się naprawdę błogo. W końcu nie czuła bólu, który tak przeraźliwie palił jej ciało. Całkowicie się temu oddała. Odpływała w siną dal, czując że już nigdy tu nie wróci.

     Zapadała się coraz głębiej. Wszystko wokół straciło przestrzeń, a stawało się nieskończoną otchłanią. Pływała w ciemności, lewitowała, unosiła się, dryfowała, spadała, po to, by zaraz znowu wznieść się w górę. To miotanie jej ciałem trwało całą wieczność, ale było naprawdę przyjemne. Wiedziała, że istnieje, stała się cząstką nieskończoności. Ciemność otulała ją coraz mocniej, by na sam koniec wchłonąć resztki martwego ciała.

     Usłyszała huk nadjeżdżającego pociągu, gwizdek niecierpliwego konduktora, brzęczenie zdenerwowanej osy. Chciała odgonić ją od swojego ucha. Dostrzegła jednak, że go nie posiada, że jej już fizycznie nie ma. Błąkała się w ciemnościach, słysząc różne szepty, widząc pobłyski światła, czasem kolorowe odbicia. Coś skrobało za ścianą. Zaraz po tym rozległ się przeszywający dźwięk jej telefonu. Gdy odebrała, nastała cisza.

     Relaksowała się w tym wszystkim, odpoczywała. Nie rozumiała tego, co ją otacza, dała się temu porwać bez głębszej analizy. W końcu trochę się uspokoiła. Zrozumiała, że jej dotychczasowe życie nie miało żadnego znaczenia. Teraz dopiero zaczęła istnieć.

     Znowu poczuła trochę bólu. Stała się ciężka, przed oczami kobiety pojawił się krótki błysk. Coś zagrzmiało w jej głowie, doprowadzając całe ciało do konwulsji. Naprawdę bardzo pragnęła wrócić do tego, co było przedtem. Czuła, jakby trafiła do piekła. I trochę miała rację.

     Okropne pragnienie i głód złagodziło przegryzienie kilku soczystych winogron, które popiła najsmaczniejszym winem, jakie w życiu próbowała. Miało w sobie coś ostrego, a zarazem niezwykle słodkiego. Było idealnie wyważone, nie za wytrawne, takie, jakie lubiła najbardziej, zakończone nutką goryczki. To naprawdę było cudowne uczucie, w końcu się czegoś napić. Miała wrażenie, jakby wróciła z okropnie długiej przeprawy przez pustynię.

     Zaraz po tym znalazła się na jakimś balkonie. Było słonecznie, a wokół roztaczały się niezwykłe widoki. Pasmo zielonych gór, ozdobione złotymi źdźbłami pszenicy, polami idealnie dojrzałych owoców, gdzieś z daleka coś, co przypominało renesansowy zamek nad niewielką rzeką. Pragnęła tam pójść, czuła jednak że nie może. Coś mocno przygniotło ją do metalowego krzesła, na którym siedziała. Wraz z ruchem jej ręki, wzrok również powędrował w bok. Sięgnęła znowu po kieliszek czerwonego wina. Przyłożyła go do ust i po raz kolejny rozkoszowała się tą przyjemnością. Ktoś coś do niej mówił. Był spokojny, dotknął jej włosów, które rozwiewały się na letnim wietrze. Nie rozumiała jego słów. Poprosiła, by powtórzył. 

Szkarłatne odbicieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz