Rozdział 2- Ciężka szkoła cz.1

442 53 13
                                    

Witam, i zapraszam na kolejną część :)  Czy jesteście ciekawi, jak bohaterka poradzi sobie z przebytą traumą, i odnajdzie się w ,,nowej skórze"? Zachęcam do czytania i komentowania :) 

Rozdział 2- Ciężka szkoła

1

Miała nadzieję, że znowu zacznie otulać ją ta błoga ciemność. Niestety to się nie stało, a zamiast tego leżała, wpatrując się pusto w sufit i wyczekując swojej śmierci. Ból zaczął przeszywać jej całą klatkę piersiową i promieniował aż do jej kończyn. Cierpienie nie chciało ją opuścić i ustąpić miejsca słodkiej śmierci. Nie rozumiała, co zrobiła nie tak.

Usłyszała, jak ktoś wkroczył do pokoju. Był to Santino, który ponownie stał nad nią i przyglądał jej się litościwie.

- Co zrobiłaś? – zapytał wyraźnie zmartwiony. Chwycił ją pod ramionami i kolanami, po czym podniósł, jakby nic nie ważyła. Wyniósł ją z łazienki, a ona ukradkiem dojrzała strażnika, który wyglądał na wyraźnie zaniepokojonego. Pomógł swojemu panu i odchylił kołdrę przykrywającą łóżko. Zanim ją położyli, zabezpieczył prześcieradło ręcznikiem z łazienki. Gdy jej plecy dotknęły materaca, wtedy dopiero poczuła, jak okropnie ją palą.

- Ach... - jęknęła zaciskając zęby w bólu. Teraz łzy rozpaczy łączyły się z tymi, które były wywołane bólem. On chwycił mocno za wystające z jej klatki piersiowej szkło i prędkim ruchem pociągnął je w górę. Kobieta strasznie się wydarła i, gdy tylko wyjął z niej to cholerstwo, chwyciła się za swoją pierś.

- Sama mnie do tego zmusiłaś – wytłumaczył się i podał strażnikowi fragment lustra. Ten doskonale zrozumiał, że ma się go pozbyć, dlatego bez słowa wyszedł z pomieszczenia.

- To wy mnie zmusiliście... - wyszeptała z lawiną łez spływających po jej policzkach. Zastanawiała się, co ją bardziej boli - te okrutne wyrzuty sumienia, czy ból rozdzieranej tkanki. Każde słowo, jakie z siebie wydawała, powodowało jeszcze dotkliwsze cierpienie.

- Jeśli coś sobie zrobisz... to Eligiusz mnie zabije – odparł poważnie, nieco zdenerwowany. Nie chciał brać odpowiedzialności za tą kobietę, bo była dla niego nieprzewidywalna. Ale został do tego zmuszony. – To co dziś zrobił... to z naszą krwią – zaczął niepewnie i po chwili odwrócił wzrok w kierunku okna, jakby chciał poskładać swoją myśl w całość. – To był rytuał nadania opiekuna – dodał, a ona bardzo się skrzywiła. Co to za głupia nazwa, na jakieś dziwne czary mary. – Nie wiem, czy działa, tak jak piszą o tym w magicznych książkach, ale... - zamyślił się na moment. – Na pewno działa dla niego. Nie wybaczyłby mi, gdybym cię nie dopilnował – odparł surowo, próbując opanować swoją wściekłość. Nie rozumiał, dlaczego kobieta jest taką egoistką i nie może pojąć, że teraz jego życie zależy od niej. Przecież to najgorsze, co mogło go spotkać, bo ta dziewczyna sama garnie się do śmierci.

Ona leżała przełykając łzy i zdawała się go nie słuchać, czym początkowo nieco go rozdrażniła. Wstał i zaczął przechadzać się po pokoju, jak gdyby chciał się uspokoić. Włożył ręce w kieszenie i stanął niedaleko łóżka. Przyglądał się jej i wtedy przypomniał sobie ,że w zasadzie są bardzo podobni. Że on wiele lat temu przeżywał to samo co ona teraz i być może nie powinien być dla niej taki surowy.

- Chyba wiem, co teraz czujesz... - Stanął pewnie, szykując w swym umyśle jakąś motywującą przemowę. Domyślał się jednak, że nie da ona zbyt wiele... że dziewczyna musi sama pewne rzeczy zrozumieć i trochę zmienić podejście. – Ale wiesz, są gorsze rzeczy niż wampiryzm. – To brzmiało dla niej tak banalnie i źle, że nawet umierając z bólu lekko się zaśmiała.

- Niby jakie? – zapytała retorycznie, nie oczekując odpowiedzi. Czuła, że wszystko, co powie, będzie nic niewartym kłamstwem, które ma utrzymać ją przy życiu.

Szkarłatne odbicieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz