Lauren POV.
Kiedy wróciłyśmy do domu, już przed drzwiami było słychać donośny śmiech Normani i krzyczącą na nią Camilę. Po minie Dinah wywnioskowałam, że ta zaczęła się denerwować.
— Dobra, dziewczyny. Musimy mieć wspólny plan, co robiłyśmy i dlaczego wracamy tak późno — szepnęła Ally na co przytaknęłam.
— Praca? — spytałam na co Dinah pokręciła przecząco głową.
— Za bardzo oklepane. Będą wiedzieć, że ściemniamy.
— Zakupy? — tym razem ja pokręciłam głową na słowa najniżeszej.
— Nie mamy żadnych siatek, będą wypytywać.
— Chyba mam pomysł! Powiemy, że pojechałyśmy sprawdzić rozrząd auta, ale trochę nam zeszło, bo zadzwoniła Perrie i Jade, żebyśmy na chwile wpadły.
— Chcesz wkręcić w to Edwards? Może powinniśmy dać im jakiś cynk o tym do kombinujemy.
— Laurenzolino, zamknij się! Nie ma po co — Dinah już chciała złapać za klamkę i otworzyć drzwi, ale wyprzedziła ją Normani, która spiorunowała naszą trójkę wzrokiem.
— Nie jesteście dostawcą chińskiego. Albo go odstraszyłyście swoim wyglądem, Dinah kotku nie obraź się.
— Ah tak? Moim wyglądem? Moim? Dobrze, zapamiętam to sobie Mani! Dobranoc! — Krzyknęła blondynka i poszła zdenerwowana do swojego pokoju.
— No Dinah! Wracaj tu! — Normani pobiegła zaraz za blondynką. Co za pantofel.
— To ja... Ja pójdę do kuchni — odpowiedziała Allyson i zniknęła z pola wzroku Camili, która od kilku minut się w nas wpatrywała z kanapy w salonie.
— A ty? Masz jakieś wytłumaczenie? — spytała i wykonała gest ręką, abym do niej podeszła.
— Ja? Ja nie mam. Trochę nam zeszło u mechanika Camz — odpowiedziałam zamykając drzwi i podchodząc do brunetki.
— Ja wiem, że ty nie umiesz aktorzyć, ale to już przesada Lolo — szepnęła mi do ucha i zaczęła się śmiać.
— Przecież wiesz o co chodzi! Więc, po co się mnie pytasz... To znaczy, mówiłam ci o tym mechaniku kilka dni temu... Chyba — puściłam oczko do Camili, aby dać jej znać żeby podążała moją małą intrygą.
— Powiedzmy, że ci wierze. Ale teraz naprawdę mamy ważny temat do obgadania. Dlaczego wysłałaś mi takie zdjęcie!? Doskonale wiesz jakie chciałam, a ty specjalnie wysłałaś mi zdjęcie z fakersem! Lauren Michelle Jauregui Morgado, masz się tłumaczyć.
— Camzi w życiu nie liczy się co dostajesz, ale od kogo. Ciesz się, że w ogóle się nad tobą zlitowałam i ci cokolwiek wysłałam! Więc powinnaś mi jeszcze podziękować, a nie się rzucać jak węgorz wyciągnięty z rzeki.
Naszą genialną argumentacje przerwał dzwonek do drzwi, przy których momentalnie znalazła się czarnoskóra i je otworzyła.
— O mój słodki Jezu. Dziękuje panu bardzo, ale następnym razem proszę szybciej, bo już umierałam z głodu! — Mani zapłaciła dostawcy i zamknęła mu bez słowa drzwi przed twarzą, wcześniej odbierając jedzenie.
— A dla nas coś się znajdzie? Czy musimy gotować? — spytał Allysus siadając na jednym z krzeseł barowych.
— To znaczy... My myślałyśmy, że zjecie na mieście — stwierdziła Camila i podeszła po swoje jedzenie.
— Okej! Ja nam zrobię, niech wam będzie. Smacznego, dziewczyny. Hansen, Brooke chodźcie do kuchni zrobimy sobie samemu chińczyka.
Na moje słowa Trauma Team znowu się zebrało i zawinęło w kółko wzajemnej adoracji.
— Okej, gdzie jest ryż? — spytała Ally, ale Dinah przekręciła oczami i uderzyła ją w tył głowy.
— A to mówią, że to ty jesteś tą mądrą... Przecież to totalnie nie chodzi o żarcie!
— Hansen zamknij się, bo zaraz to ty nas wydasz. Ja mam poważne pytanie — odpowiedziałam i spojrzałam na Allysusa, który trzymał się za bolące miejsce i dyskretnie wykonał znak krzyża w stronę Dinah.
— Kto pyta nie błądzi... A ty przestań uprawiać satanizmy Allysusie — szepnęła Dinah i spojrzała na blondynkę, która momentalnie zaprzestała swoich czynów.
— Ja nic nie robię... Masz jakieś przywidzenia, wiesz gorączka i te sprawy.
— Skupcie się głupie! Dinah, czy możesz wyjaśnić nam swój pomysł w końcu bardziej rzeczowo i dokładnie? Z tego co wiemy na razie to masz się oświadczać w zoo... I to chyba tyle.
— Dobra... Chce to zrobić jutro. Ważne żeby była dobra pogoda i żeby ładnie świeciło słońce... Będzie myślała że pójdziemy same, ale tak naprawdę wy będziecie gdzieś tam w pizdu, poprzebierane w bajeczne przebrania tak żeby was nie poznała. Wiecie o co chodzi? Dobra kontynuując... Gdy się niczego nie spodziewa, klęknę na kolano, wyciągnę z kurtki pierścionek i spytam czy chce zostać moją żoną. Czy to nie jest genialny pomysł? — Gdy Dinah skończyła, uśmiechnęła się jakby co najmniej wymyśliła jakiś nowy pierwiastek.
— No dobrze... Jesteś pewna że wszystko ci się uda? Mamy to nagrywać? — dopytywała Ally, na co Dinah przytaknęła.
— Dobra, skoro wszystko jest gotowe. Pierścionek, twoja jakże zacna kreacja, bilety do zoo, to wydaje mi się że jutro na spokojnie wszystko ogarniemy. Pytanie czy ty dasz radę opanować stres Hansen?
— Lampo czy ty myślisz, że ja nie dam rady? Ja? Chyba na starość zaczynasz głupieć moja droga... A teraz możemy się rozejść, ewentualnie zrobić w końcu to żarcie, bo jestem tak głodna że wjebałabym nawet konia z kopytami... Chociaż nie, tego nie.
— Możemy coś zamówić, bo szczerze z tych emocji ode chciało mi się gotować — odparł Allysus i wyciągnęła telefon, wycierając odpowiedni numer.
— Ja nie jestem głodna, zamówcie coś sobie i najwyżej jutro z samego rana coś na szybko zjem.
Podeszłam na Camili i Normani rozmawiających zażarcie na jakiś temat, który przerwały, gdy zjawiłam się obok. Normani przyłożyła sobie palec do ust dając znać Camz, żeby ta nic nie mówiła. Co za głupole, starają się ukryć coś przed liderem drużyny antyterrorystycznej. Niech im będzie, znając życie... Cabello i tak powie mi później. Weszłam więc do pokoju i spojrzałam na lekko otwarte drzwiczki od szafki przy łóżku. Podeszłam więc do niej i zrozumiałam, że nie zamknęłam jej tak jak należało, zaraz przed wyjściem z domu. Niby nic wielkiego, ale jakby jakiś włamywacz wkradł się do domu i zobaczył naładowany pistolet, oraz trochę biżuterii, na pewno nie pogardziłby takim znaleziskiem. Zamknęłam z powrotem szafkę i ułożyłam się na łóżku. Nawet nie usłyszałam, kiedy Camila przyszła i wtuliła się w moje plecy, oplatając ręce w około mojego brzucha.
— Kocham Cię — szepnęła mi prosto do ucha co wywołało mój mały uśmiech.
Niby taka mała rzecz, a może wywołać uśmiech. Śmieszna sprawa.
— Ja ciebie też kocham Camzi — odparłam i odwróciłam się w jej stronę, przytulając ją bliżej mojej klatki piersiowej.
— To już jutro co? Nasze przyjaciółki się sobie oświadczają... — powiedziała przymykając oczy.
— Mhm, już jutro. Chwila... Normani też zamierza to zrobić jutro? — spytałam dziwiąc się wyznaniem brunetki.
— Chwila... Dinah też? Oj będzie zabawnie Lolo, weź kamerę uchwycimy to.
— Masz to jak w banku Camz — odpowiedziałam i wtuliłam się w jej klatkę piersiową.
CZYTASZ
Please, Arrest Me, Baby. [Camren FF]
FanfictionCamila Cabello narzeczona dilera narkotykowego i szefa gangu Shawna Mendesa, na którego został nasłany oddział antyterrorystów w, którym była pewna zielonooka piękność. Jak potoczą się losy narzeczonej najniebezpieczniejszego człowieka w Miami i kap...