Episode 23

491 25 0
                                    

Lauren POV.

Wparowałyśmy jak oparzone do mieszkania, pierwsze co rzuciło mi się w oczy to Camila, która leżała najprawdopodobniej nieprzytomna na kanapie. Podbiegłam do niej i uklęknęłam przy kanapie, po czym zawołałam Allyson, która przyszła ze szklanką wody i kocykiem. Nakryła Camilę i położyła szklankę z wodą na stoliku.

— Lauren, to ty położyłaś te tabletki na szafce w waszym pokoju? — spytała i wyciągnęła opakowanie z kieszeni bluzy.

— No tak, Camilę bolał brzuch, więc pomyślałam, że dam jej jakieś tabletki przeciwbólowe. A te były w kuchni w szafce z lekami, dokładniej w kartoniku podpisanym "na bóle macicy, idealne dla Lorny :DDD".

— To moje leki na bezsenność  — odpowiedziała Allyson i uderzyła się w czoło.

— To kto je tam włożył? — spytałam i popatrzyłam kątem oka na Dinah, która starała się nie uśmiechać.

— Ja tylko podpisałam karton Allysusa. Lorno powinnaś czytać opakowanie na tabletkach, które dajesz swojej kobiecie — Dinah się odwróciła i zaczęła szukać Normani.

— Kurwa przepraszam. Nic jej nie będzie?

— To tylko leki nasenne, powinna się obudzić po trzech godzinach od zużycia. Licząc na to, że wzięła je zaraz po waszym wyjściu to jeszcze godzina i powinna się obudzić. Normani trochę przesadziła dzwoniąc do was, bo nic takiego się nie stało.

— Jak to? Bitch ona se tak randomowo usnęła na kurwa siedząco! — krzyknęła Normani i wparowała do salonu.

— To dlaczego teraz leży? — spytała Dinah i dopiła swoją mrożoną kawusie.

— Bo ją położyłam? Baby jesteś głupsza niż myślałam, że jesteś.

Wszystkie oprócz Dinah zaczęłyśmy się śmiać. Ty tylko podeszła do Normani, wcisnęła jej kubek z kawą i usiadła na sofie obok śpiącej Camili.

— Spierdalaj z tą kawą! Nie odzywaj się do mnie. A ty Romeo pocałuj swoją Julię może wtedy się obudzi — oburzyła się Dinah i ścisnęła policzki Camili tak, że ta zrobiła dziubek.

— Dinah! Zostaw ją, niech sobie śpi! — Allyson uderzyła blondynkę w dłoń, przez co ta wydała z siebie ryk pterodaktyla.

— Nie bij! Nic ci w życiu złego nie zrobiłam! Oprócz zjedzenia twoich kanapek w pracy, ale one były pyszne.

Allyson tylko uderzyła się w czoło i usiadła na fotelu, wracając do czytania książki, którą pożyczyła od Dinah. Ta książka to kryminał, ale najciekawszy w niej jest tylko tytuł, "Zabójcy Bażantów". Udałam się do kuchni i nałożyłam sobie obiad, który najprawdopodobniej zrobiła Normani, no może z małą pomocą Camili. Wróciłam z talerzem spaghetti do salonu i usiadłam przed kanapą.

— Wiesz, że wszystkie krzesła są wolne racja? — Normani wskazała na krzesła i jedno z nich odsunęła.

— Wole jeść tutaj. Muszę pilnować, kiedy Camila się obudzi.

— Mordeczko, przestań się w końcu tak martwić. Rozumiem, że sama nie jestem lepsza, ale twoja kobita się obudzi, a ty chodź tu i zjedz jak człowiek!

Wstałam z podłogi i podeszłam do dębowego stołu i usiadłam obok Normani, która jak zwykle zachowywała się jak matka. Kiedy już zjadłam, udałam się do kuchni i odłożyłam talerz na blat, pośród innych brudnych naczyń. Dzisiaj nie była moja kolej na mycie garów, więc rzuciłam przelotne spojrzenie na stos kilku talerzu, sztućców i kubków, czekających aż ktoś w końcu raczy je umyć. Przeczytałam kartkę znajdującą się na lodówce i dowiedziałam się kogo kolej na porządki po obiedzie.

Please, Arrest Me, Baby. [Camren FF]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz