Camila's POV
— Ej ja cię skądś znam! — krzyknęła Normani.
— Chwila moment. To nie ty byłaś w klubie jakoś miesiąc temu i kłóciłaś się z barmanem o to jak piękne są łasice? — ja i Dinah wybuchłyśmy śmiechem, a Normani zrobiła minę jak obrażony pięciolatek.
— To ty wtedy powiedziałaś temu debilowi, że łasice są piękne?
— Ja mu skopałam dupe, bo chciał zmacać jakąś dziewczynę, która nie miała na to ochoty. — teraz to Normani parsknęła śmiechem, przez jeden z głupich żarcików Lauren.
— Jakie psiapsiółki, może usiądziemy i napijemy się winka hmm? — zaproponowałam biorąc w rękę wino i kieliszki.
— Jestem za tym pomysłem. Podsumowując, jakbyście mogły przestać mówić o jakiś klubach i kopaniu dup, byłoby całkiem przyjemnie.
— No przepraszam bardzo, tu są bardzo ciekawe tematy. Nie znasz się Hansen. — mówiła w śmiechu Lauren, po czym poszła za mną do salonu.
— DOBRA KOŃCZYMY TO PIERDOLENIE O CHOPINIE. Gramy w butelkę koniec kropka. — Normani usiadła obok blondynki w kółku, po czym razem z zielonooką do nich dolączyłyśmy.
Dinah zakręciła butelką i wypadło na Lauren, Lo wybrała pytanie, przez co Dinah wpadła w stan ciężkich przemyśleń.
— O mam! Czy to prawda, że razem z Lucy robiłyście coś w składziku na miotły? — zabije te całą Lucy, jeżeli to prawda.
— Po pierwsze, nigdy między nami nic nie było. Po drugie nigdy bym nawet nie popatrzyła na Lucy w ten sposób. I po trzecie... jaki kurwa składzik. A tak szczerze to, kto ci powiedział taką głupią plotkę?
— Zayn, plotkował o tym razem z tym nowym gościem od papierkowej roboty. Trudno było ich nie usłyszeć. — Dinah wzruszyła ramionami, po czym upiła dosyć spory łyk wina.
— Zabije frajera, czemu rozpowiada takie plotki? Chuj głupi, ma już przesrane.
— Lo spokojnie, napij się wina. Wszystko okej, ludzie zawsze plotkowali i będą plotkować. — powiedziałam i wtuliłam się w jej bok.
*** TIME SKIP ***
Gdzieś po godzinie, każda z nas była łagodnie ujmując nawalona. Normani przysypiała na ramieniu Dinah, która kończyła swój ostatni już kieliszek wina. Lauren, wstała z podłogi i chwiejnym krokiem szła do naszego pokoju, nadażała się idealna okazja, którą musiałam wykorzystać. Poszłam za Lauren, trochę mniej pijanym krokiem, niż ona, ale jednak. Kiedy dotarłyśmy do pokoju popchnęłam Lauren na ścianę i przyssałam się do jej szyi, po czym zrobiłam kilka malinek. Gdy już chciałam podwinąć jej koszulkę, Lauren złapała mnie za ręce i pokiwała głową na nie.
— Camzi nie lubię robić tego po pijaku. Przełóżmy to na kiedy indziej dobrze? — Lauren pocałowała mnie w dłoń, przez co trochę się zarumieniłam.
— Dobrze, nie ma problemu Lolo.
Lauren przebrała się w piżamę i zauważyłam, że po alkoholu całkiem spora z niej przytulanka. Jak nigdy dotąd przytuliła się do mnie przed snem, zawsze ja to robiłam, a teraz Jauregui śpi z głową na mojej klatce piersiowej, mam wielkie szczęście, że Lauren sobie przypomniała i nie wymazała mnie z pamięci. Byłam głupia, że tamtego dnia ją zostawiłam. Po około godzinie myśleniu o zielonookiej piękności zasnęłam.
Obudziłam się w swoim starym
pokoju w domu Mendesa. Kiedy usłyszałam krzyki z kuchni, wyszłam z pomieszczenia i poszłam w kierunku miejsca gdzie odbywała się kłótnia. Nagle zobaczyłam Lauren i Mendesa , całych we krwi, którzy mierzyli z broni do swojego przeciwnika. Po chwili poczułam jak chłopak łapie mnie za szyje i przyciska pistolet do mojej głowy. Lauren coś krzyknęła, ale nie mogłam nic usłyszeć, jedyne co moim uszom udało się uchwycić to dźwięk strzału. Po kilku minutach, otwarłam oczy i zobaczyłam Lauren opadającą na podłogę, kula trafiła prosto w jej klatkę piersiową.Poderwałam się z łóżka, z krzykiem i nerwowo szukałam wzrokiem zielonookiej, która obudziła się zaraz po moim krzyku. Dziewczyna przyciągnęła mnie do siebie i przytuliła, dopiero po upływie kilku minut odsunęłam się od niej i się rozpłakałam.
— Kochanie? Co się dzieje? — Lauren wytarła moje łzy, a ja jeszcze mocniej zaczęłam płakać.
— O-on cię z-zastrzelił. C-chciałaś m-mnie obronić.
Lauren nic nie odpowiedziała, tylko pocałowała mnie w czoło i czule się uśmiechnęła. Zielonooka ponownie starła moje łzy, a ja się minimalnie uśmiechnęłam.
— Bardzo cię kocham Lolo.
— Ja ciebie też Camz. Nigdy cię nie zostawię i nawet kiedy coś by mi groziło, i tak bym cię obroniła. — wtuliłam się w klatkę piersiową Lauren i zamknęłam oczy.
— Camzi, chciałabyś może wyjść dziś gdzieś ze mną? Na przykład na kręgle, albo... na lody?
— Z tobą zawsze i wszędzie. — powiedziałam i się cicho zaśmiałam.
Nagle drzwi do pokoju się otworzyły, a przed nami pojawiła się Wielka Dupa zwana Dinah.
— WSTAWAĆ SUKI, NORMANI ZROBIŁA NAM ŚNIADANKO.
— Nie mogę, mam spanko Grubasie, jest dopiero ósma.
— Przecież i tak nie śpicie, więc w czym problem? — Wielkodupiec oparła się o ścianie i czekała aż ruszymy tyłki z łóżka.
— Chyba nie mamy innego wyjścia. Wstajemy pani Camilo.
— Oczywiście pani Lauren. — zaśmiałam się i wstałam z łóżka, zaraz po Lauren.
Udałyśmy się do kuchni, gdzie czekały na nas naleśniki i brudna od mąki Normani. Wszystkie razem usiadłyśmy do stołu i zaczęłyśmy pałaszować najlepsze naleśniki, jakie w życiu jadłam.
— Wow, Normani. Te naleśniki są zajebiste, pierwszy raz jem coś takiego. — powiedziała Lauren, zjadając kawałek naleśnika i wywracając oczami.
— Pracuje w restauracji na kuchni. Niektórzy klienci tacy jak ta tutaj — pokazała palcem na Dinah. — pezychodzą tylko i wyłącznie na moje naleśniki.
— A no racja, muszę się przyznać. Ale nie przychodziłam tylko, po naleśniki. — Dinah poruszała kilka razy brwiami w górę i w dół.
— Ja tam znam twoje powody Grubasie. — Lauren wybuchła śmiechem, podobnie jak Dinah, natomiast ja i Normani zastanawiałyśmy się o co im chodzi.
— Camila siostro z innej matki, one takie odpały mają zawsze? — Mani pokazała Lauren, która rzucała naleśnikiem w starającą się złapać tego biednego naleśniczka do ust Dinah.
— Przyzwyczaisz się stara. Ja już przywykłam.
CZYTASZ
Please, Arrest Me, Baby. [Camren FF]
FanfictionCamila Cabello narzeczona dilera narkotykowego i szefa gangu Shawna Mendesa, na którego został nasłany oddział antyterrorystów w, którym była pewna zielonooka piękność. Jak potoczą się losy narzeczonej najniebezpieczniejszego człowieka w Miami i kap...