Episode 5

989 68 14
                                    

Lauren' POV

Była trzecia w nocy, nie mogłam usnąć. Kręciłam się z boku na bok szukając odpowiedniej pozycji w, której byłoby mi wygodnie, niestety każda próba kończyła się niepowodzeniem. Wzięłam się na odwagę i napisałam do Camili.

Do: Camz🥀🐙❤️
Camzzzz, nie mogę usnąć

Od: Camz🥀🐙❤️
Ja też, Lo

Do: Camz🥀🐙❤️
Przyjedziesz do mnie? Wiem, że to dziwnie brzmi, ale tylko obok ciebie mogę normalnie spać🥺🥺🥺

Od: Camz🥀🐙❤️
Idę Lolo, będę za minutę 😘

Tak jak mówiła Cabello, nie minęły dwie minuty, a ta już była u mnie w pokoju. Widać po niej było, że chciała spać. Miała worki pod oczami i była cała blada. Rozłożyłam ręce i nie musiałam długo czekać, aż dziewczyna zrozumie aluzje i się do mnie wtuli. Położyłam się i przykryłam nas obie kołdrą. Nie wiem czy przez bliskość Camili, czy przez motylki w brzuchu, nie mogłam usnąć. Dziewczyna najwidoczniej też, ponieważ odwróciła się twarzą w moją stronę i dotknęła ręką mojego policzka.

— Lauren, ja... ja przepraszam. — dziewczyna niespodziewanie odsunęła się ode mnie jak poparzona i usiadła na skraju łóżka.

— Co się dzieje Camz? — usiadłam obok niej i zaczęłam gładzić jej plecy ręką.

Kubanka wstała z łóżka i chciała wyjść z pomieszczenia, ale złapałam ją za rękę i przyciągnęłam do siebie. Usiadła w rozkroku na moich kolanach, widziałam w jej oczach smutek, ale zarazem miłość i tęsknotę?

— Lauren, ja nie... — połączyłam nasze wargi, przerywając Cabello. Dziewczyna z początku nie oddawała pocałunku, ale po chwili próbowała przejąć inicjatywę.

Rozpoczęła się walka o dominację, Camila przegrała, odwróciłam Kubankę tak, żeby leżała na łóżku pode mną. Pożądanie przejęło nade mną kontrolę, a ja coraz bardziej górowałam. Zrobiłam jej kilkanaście malinek, a ciche jęki Kubanki jeszcze bardziej mnie nakręcały.

— La...uren, nie m-możemy.

— Przepraszam, to za szybko.

Położyłam się obok Camili i przyciągnęłam dziewczynę, żeby wtuliła się w moje ciało.

*** TIME SKIP ***

Kiedy się obudziłam, Camz już nie było. Wstałam powolnie z łóżka i poszłam do kuchni, gdzie Dinah rozmawiała z moją uciekinierką. Chwila... moją?

— O siemanko Lo, zrobiłam ci śniadanie.

— Camila, możemy porozmawiać? — powiedziałam łapiąc dziewczynę za rękę.

— Uuu zaczyna być groźnie. — wyszłam z Camilą na balkon.

— Camz wiem, że to dziwnie zabrzmi, ale coś mnie do ciebie ciągnie i mam wrażenie jakbym cię znała spory kawał czasu. Wiesz dlaczego?

— Lauren, ja... spieszę się muszę iść. — Camila znowu chciała mi uciec, nie pozwoliłam na to i znowu połączyłam nasze usta w pocałunku.

— Camila, proszę. — złapałam ją za rękę i popatrzyłam w oczy w których były iskierki.

— Umysł, mógł zapomnieć, ale serce pamięta. Spróbuj sobie przypomnieć Lolo. — Camila mi się wyrwała i poszła szybkim krokiem do swojego pokoju.

Co to znaczy, że muszę sobie przypomnieć? Już nic z tego nie rozumiem. Wyszłam z balkonu i chciałam wyjść z domu, gdyby nie Dinah która zasłoniła mi drogę swoim spasionym cielskiem.

— Lauren, wszystko widziałam. Zależy ci na niej?

— Dinah, daj mi przejść. Nie chce dziś gadać.

— Kurwa Jauregui, weź się w garść. Ile masz lat? Piętnaście czy dwadzieścia trzy? Mów o uczuciach.

— Dla twojego zasranego interesu. Tak, w chuj mi na niej zależy. A teraz daj mi przejść.

Dinah się odsunęła, a ja wyszłam z mieszkania i poszłam do mojego ulubionego miejsca. Zawsze jeździłam na tamtą polanę z dziadkiem ale, spacer mi nie zaszkodzi.

Usiadłam na trawie i zaczęłam myśleć nad tym czy kiedykolwiek widziałam Camilę. Nagle przypomniałam sobie wspomnienie moje i dziewczyny, jak siedziałyśmy właśnie tutaj i robiłyśmy sobie wianki z kwiatków. Mizernie szły mi próby zrobienia czegokolwiek z tych roślin w przeciwieństwie Camila zdążyła zrobić wianek i nazrywać kwiatów na bukiet, który zaraz potem mi dała. Z głębokiego myślenia wyciągnął mnie głos osoby, której zupełnie bym się nie spodziewała.

Please, Arrest Me, Baby. [Camren FF]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz