Episode 14

743 43 3
                                    

Lauren's POV

Po skończonym posiłku, przebrałyśmy się i ruszyłyśmy w drogę do kręgielni. Niepokoi mnie koszmar Camili niektórzy ludzie twierdzą, że sny się spełniają, ale dam sobie rękę uciąć, że do niczego takiego nie dojdzie. A przynajmniej, ja nie dopuszczę do takiej sytuacji.

— Lo, mogę włączyć radio? — spytała brązowooka całując mnie w policzek.

— Jasne, włączaj co chcesz.

Po chwili do moich uszu, doszedł dźwięk głosu Shakiry, śpiewającej piosenkę "She Wolf". Camila zaczęła się gibać do piosenki, jak szympans na lianie. Położyłam na jej udzie, swoją dłoń, a dziewczyna momentalnie zatrzymała swoje dzikie plonsy i popatrzyła na mnie jak na kosmitę.

— Lauren, nawet w aucie? Niewyżyta jesteś! — krzyknęła i zaczęła się śmiać.

— To nie ja o tym pomyślałam, tylko ty Camzi. A tak poza tym to już dojeżdżamy.

Zaparkowałam auto na parkingu i poszłam otworzyć drzwi Camili. Kubanka pierwsza weszła do środka, a mój wzrok wylądował na jej tyłku. Chyba dziewczyna zobaczyła, że się gapie i złapała mnie za rękę. Poszłam kupić nam kilka rzutów kulą, na moje nieszczęście kolejka była dość spora, a kiedy już wróciłam, zauważyłam, że jakiś chłopak ma czelność zagadywać do Camili.

— Jestem, kupiłam nam kilka gier, a ty to kto? — popatrzyłam na chłopaka z mordem w oczach, a ten się mną nie przejął i dalej miał czelność podrywać moją dziewczynę.

— No nie daj się prosić, chodź ze mną. Będzie fajnie, drinki, szampany. Zadbam o wszystko tylko daj się zaprosić na tę imprezę. — mówił błagalnym tonem i złapał brązowooką za rękę.

— Nie chce, dzięki. Mam już kogoś, kto zabierze mnie do klubu, czy coś. — Camila próbowała zabrać rękę, ale uścisk chłopaka, był za mocny.

— Dobra pozwólcie, że się wtrącę. Chłopie odejdź, zanim totalnie obije ci mordę. Trzymaj ręce z daleka od mojej kobiety. Wypierdalaj zanim się wkurwie. — zabrałam rękę chłopaka i mu ją wykrzywiłam.

— Jesteś nienormalna! — krzyknął i złapał się za bolącą część ciała.

— Lauren... może chodźmy stąd. Zabierzesz mnie gdzieś indziej dobrze? — Camila wstała i pocałowała mnie w policzek.

— Dobrze, ten chuj głupi musiał zjebać mi dzień. Chciałam ci zrobić niespodziankę, ale jak zawsze nic nie idzie po mojej myśli. — otworzyłam drzwi przed Camz i wyszłyśmy na parking.

— Lolo, kotku nie musisz mi robić niespodzianek. Możemy teraz po prostu jechać na siłownie i trochę poćwiczyć co ty na to? — zanim Camila wsiadła do auta, zarzuciła mi ręce na szyje i pocałowała.

— No i to brzmi jak plan. — zaśmiałam się i wsiadłam do auta.

— To całkiem dobrze się składa, bo zabrałam nasze stroje na trening. Nie pytaj po co, sama nie wiedziałam.

*** TIME SKIP ***

Razem z Camilą biegałyśmy na bieżni,   kontem oka zauważyłam, że Camila była już trochę zmęczona, więc wyłączyłam swoją bieżnie i do niej podeszłam. Najwidoczniej mam zajebiste wyczucie czasu, ponieważ kiedy podeszłam Camila próbowała zaliczyć podłogę, co jej się nie udało, bo ją złapałam.

— O jezu, prawie zawału dostałam. Dziękuje Lo. — dziewczyna cicho się zaśmiała, a ja wyłączyłam bieżnię i ją puściłam.

— Camzi może pójdziemy na skakanki, jak sądzisz? Trzeba sobie kondycję zrobić.

— Nieee, chodźmy się bić. Będzie fajnie! Obiecuje, że skopie ci tyłek Jauregui! — powiedziała Camila i wskoczyła na ring.

— Skarbie, nie obraź się, ale nawet nie wiesz jak się rękawice zakłada.

— To przyjdziesz i mi pomożesz, chodź kobieto! — krzyknęła Kubanka i oparła się na linach.

Weszłam na ring i pomogłam Camili zapiąć rękawice, po czym zapięłam swoje. Stanęłam po drugiej stronie ringu i patrzyłam na Kubankę.

— Dawaj. Zaczynamy Camz. — powiedziałam i czekałam na pierwszy ruch brązowookiej.

Dziewczyna podeszła i mnie pocałowała w policzek, a potem uderzyła w ten sam policzek prawą ręką. Mój błąd, nie doceniłam przeciwnika.

— Przepraszam, jeżeli było za mocno!  — powiedziała Camila i znowu chciała wykonać cios, ale zrobiłam unik i przeniosłam naszą walkę do parteru.

Niespodziewanie Camila przerzuciła mnie na podłogę i usiadła na mojej miednicy. Zbliżyła się do mojej twarzy i mnie pocałowała, po jej geście, zrzuciłam ją z siebie i wstałam.

— Jesteś lepsza niż myślałam panno Cabello. — uśmiechnęłam się i podałam rękę Camili.

— Wygrałam? — spytała ze śmiechem.

— Tak, wygrałaś. Jesteś zadowolona z obrotu spraw? — zdjęłam rękawice i objęłam Camilę ramieniem.

— Oczywiście, pokonałam samą Lauren Jauregui. — Camila mnie pocałowała, a ja pomogłam jej ściągnąć rękawice.

— A teraz możemy już iść? Trochę zgłodniałam. — przyznam skłamałam, ale jak widziałam wszystkich oblechów, którzy patrzyli na tyłek mojej brązowookiej, to mnie trafiał szlag. Czemu dziś tak nagle każdy musi ją w jakiś sposób obserwować?

— Jak chcesz Lolo, ja tam nie jestem głodna. — przytuliłam się do dziewczyny, a moje ręce powędrowały na jej tyłek. Popatrzyłam na kilku mężczyzn z pod byka, a ci najwyraźniej przestraszeni się rozeszli.

Poszłyśmy do szatni, w celu, żeby się przebrać, ale zauważyłam, że brakowało mojej koszulki, a więc stałam w sportowym staniku i razem z Camilą zaczęłyśmy jej szukać.

— Tego szukasz koleżanko? — powiedział jakiś napakowany frajer.

— Oddawaj nie mam dziś ochoty na żarty.

— Na żarty, może i nie masz, ale na co inne już tak prawda? — powiedział brunet i zaczął wymachiwać moją koszulką.

— Radzę ci oddać moją koszulkę. Serio to nie czas, ani miejsce na takie wybryki. Chłopie ile ty masz lat? Z podstawówki się urwałeś?

Podeszłam do chłopaka i kopnęłam go w piszczel, kiedy zauważyłam, że z bólu się schylił zabrałam mu moją koszulkę i ją na siebie nałożyłam. Złapałam Camilę za rękę i obie wyszłyśmy z siłowni. Po chwili siedziałyśmy już w aucie i jechałyśmy w spokoju do domu.

Zaparkowałam auto w garażu i wraz z Camz poszłam do mieszkania. Tylko otworzyłyśmy drzwi i zobaczyłyśmy cały salon w papierkach po batonach i  plamę po napoju. Normani starała się sprzątać, a Dinah leżała wijąc się ze śmiechu na podłodze.

— Chyba nie chce wiedzieć co tu się działo.

— Ja też nie. — powiedziałam i poszłam do pokoju.

Please, Arrest Me, Baby. [Camren FF]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz