Lauren POV.
Siedziałam z Camilą na kanapie i oglądałyśmy jakiś serial w którym trochę większa kobieta rzucała talerzami i krzyczała na ludzi w około. Dinah i Normani pojechały do rodziców ciemnoskórej, żeby ogłosić wielkie wieści, a Ally oglądała uważnie telewizje w kuchni. W pewnym momencie usłyszałam głośne pukanie do drzwi i spojrzałam na Allyson.
— Ally, otworzysz? — spytałam na co blondynka kiwnęła głową i poszła otworzyć drzwi.
W momencie w którym ktoś popchnął niższą, tak że się wywróciła i wymierzył pistoletem w jej głowę, Camila pobiegła do naszej sypialni, zapewne po mój pistolet z szafki. Wraz z Allyson postanowiłyśmy wykorzystać nową sztuczkę z treningu, albowiem rzuciłam najbliższą rzeczą aby ogłuszyć napastnika, podczas gdy Brooke kopnęła go w piszczel przez co ten upadł. Gdy Camila wróciła, podbiegłam do mężczyzny i odebrałam mu pistolet z ręki.
— Kto cię przysłał? — spytałam dociskając lufę do tyłu jego głowy, przez co mężczyzna syknął.
— Naprawdę myślisz że ci powiem ty suko? Puszczaj mnie bo pożałujesz — krzyknął i zaczął się wiercić przez co Camila kopnęła go w żebra.
— Zamknij pysk frajerze! Nie odzywaj się tak do mojej narzeczonej! Ally wszystko okej? — Cabello podbiegła do starszej i pomogła jej wstać z ziemii.
— Zadzwonię do Dinah i szefa, niech wiedzą co się tu stało...
Odpięłam swój pasek i związałam dłonie mężczyzny, po czym podniosłam go lekko i oparłam o ścianę. Skurwysyn trochę waży. Przyłożyłam mu pistolet pod brodę i tylko czekałam aż zacznie szczekać. To zawsze działa.
— Pan Mendes... On chce sprowadzić z powrotem Lauren Jauregui i Camilę Cabello. Zostałem wysłany pod ten adres, żeby je unieszkodliwić i zabrać ze sobą. Ale spokojnie, jeżeli nie ja... Zjawi się ktoś inny i was kurwa odjebie na miejscu — mężczyzna zaczął panicznie się śmiać przez co dostał pistoletem w bok głowy, przez co stracił przytomność.
— Lauren! Dlaczego akurat teraz? Czego on od nas chce? Boje się, nie chce żeby znowu nas rozdzielono — wyszeptała Camila i zaczęła panikować.
Zbliżyłam się do brunetki i przytuliłam ją, dając jej znać że będzie dobrze. Przy okazji włożyłam jej mój pistolet między biodro a jeansowe spodnie mój pistolet, który dała mi, zaraz po tym kiedy wróciła do salonu.
— Camz, wszystko będzie dobrze. Nie martw się. Obronię cię, nikt nas nie rozdzieli rozumiesz? Musisz się uspokoić.
Nagle przy nas znalazła się spanikowana Allyson, która oznajmiła że posiłki są w drodze, ale kilka nieoznakowanych samochodów czekają pod blokiem.
— Zostań z Camilą. Dodatkową broń trzymam w szafie w kartonie "karty i planżówki", szkoda że Dinah to podpisywała bo jest błąd w słowie planszówka. Masz ją chronić — odpowiedziałam i naładowałam pistolet, amunicją którą wyciągnęłam z kieszeni jednego z ludzi Mendesa.
Wychodząc z mieszkania słyszałam tylko paniczny płacz Camili i błaganie o to żeby Allyson ją puściła. Słysząc szloch brązowookiej łamało mi się serce, ale obiecałam sobie, że bezpieczeństwo Cabello będzie dla mnie najważniejsze... Niezależnie kto przez to ucierpi. Usłyszałam jak ktoś wchodzi po schodach, więc schowałam się za ścianą, celując w miejsce z ktorego słyszałam kroki... Fałszywy alarm to była tylko Pani Giorgio, która szła z zakupami. Zbiegłam po schodach, zatrzymując się przed drzwiami wyjściowymi. Zapomniałabym o komunikatorze, który udało mi się zabrać przy wyjściu z mieszkania. Dotknęłam słuchawki, dzięki czemu udało mi się nawiązać łączność z dziewczynami z mojego zespołu które chyba były niedaleko. Następnie usłyszałam głos Allyson:
— Lauren? Lauren co się tam dzieje? Camila zaczyna panikować, powoli wymyka się z pod kontroli.
— Powiedz jej, że wszystko będzie dobrze. Że musi się uspokoić... Wszystko się ułoży, nie straci mnie. Przypomnij jej o naszym planie, o małym domku przy plaży — odpowiedziałam i lekko się wychyliłam, aby zobaczyć co się dzieje.
Pospiesznie się rozłączyłam z Allyson, po czym nawiązałam łączność z dziewczynami które dopiero dojechały naszym opancerzonym suv'em. O dziwo wysiadła również Dinah. Całkowicie opuściłam blok, po czym ruszyłam biegiem do auta. Vives rzuciła mi kamizelkę kuloodporną, oraz jednen z leżących nieopodal karabinów szturmowych. Czekałyśmy na pozycjach gotowe, gdy nagle jeden z ludzi Mendesa postanowił wyjsc i wyciągnąć z kieszeni pogniecioną kartkę papieru. Stanął na środku parkingu, idealnie pomiędzy nami i nimi.
— Droga Lauren, powiedz czy to jest na prawdę aż tak ważne? Czy ta dziewczyna znaczy dla ciebie aż tak dużo? Przyznam w łóżku jest niezła, ale czy tylko o to chcesz walczyć? Doskonale mnie znasz i wiesz, że nie wygrasz prawda? Z powodu naszej dawnej przyjaźni, daje ci jeszcze jedną szanse i jedną okazję na podjęcie decyzji. Albo wydasz nam Camilę Cabello, albo zostajesz zamordowana, wybór należy do ciebie — przeczytał mężczyzna i z powrotem włożył kartkę do kieszeni.
— Jak z tobą skończę, będziesz podziurawiony jak drogi w Polsce. Nigdy nie oddam ci Camili idioto... Boisz się sam wyjść? Wysyłasz do tego swoich ludzi, bo pan Mendes sra w gacie, przed tą która nawet i dziesięć tysięcy razy będzie cię ścigać i zamykać w pierdlu? Aż tak się boisz?
Gdyby nie moja szybka reakcja i schowanie się za autem, zapewne miałabym już wpakowaną kulkę między oczy. Zanim się zorientowałam co się stało, Frangipane rzuciła granat oślepiający w stronę ludzi Mendesa. Orientując się, że mamy teraz okazję, rozkazałam dziewczyną strzelać, jedynie Vives dalej stała za osłoną i dzwoniła do szefa po wsparcie. Padło pięciu ludzi Mendesa. Jak narazie u nas nie było żadnych strat, oby tak pozostało. Vives kiwnęła do mnie głową w znaku, że posiłki są w drodze. Widząc lecący do nas granat, szybko go złapałam gdy wylądował i rzuciłam w SUV'a za którym stała trójka ludzi. Na miejsce przybyła policja, która zaczęła od tylnej strony ewakuować ludzi. Dinah wychyliła się zza osłony, przez co dostała prosto w kamizelkę. Niby nic takiego, ale z własnego doświadczenia wiem, że to boli jak diabli.
— Jauregui poddaj się, doskonale wiesz że nie macie z nami szans... Wasza marna szóstka czy siódemka nic dla nas nie znaczy! Lepiej oddaj mi tą sukę, zanim ktoś jeszcze straci życie.
— Po moim trupie skurwysynie! — rzuciłam granat, który za zadanie miał utworzyć gęstą chmurę dymu, co dawało nam duże szanse na zmienienie miejsca i zdezorientowania przeciwników.
Udało się nam. Idealnie na czas... Około sześciu mężczyzn wyszło z dymu, ale policjanci niedaleko ich unieszkodliwili poprzez strzelanie w nogi. Niestety dwóch policjantów padło na ziemii martwi... Ostatni z nich schował się za śmietnikami i liczył, na szybkie przybycie wsparcia. My też na to liczyłyśmy...
CZYTASZ
Please, Arrest Me, Baby. [Camren FF]
FanfictionCamila Cabello narzeczona dilera narkotykowego i szefa gangu Shawna Mendesa, na którego został nasłany oddział antyterrorystów w, którym była pewna zielonooka piękność. Jak potoczą się losy narzeczonej najniebezpieczniejszego człowieka w Miami i kap...