Episode 36

360 26 6
                                    

Camila POV.

Ze snu wybudziły mnie delikatne pocałunki, biegnące po całym obwodzie mojej szyi. Gdy otworzyłam oczy spotkałam się ze spojrzeniem Lauren. Zielonooka wbiła się w moje usta, a swoje dłonie położyła po bokach mojej głowy.

— Lolo, coś się stało? — spytałam na co Jauregui się jedynie uśmiechnęła i pomachała głową na boki.

— Nie. Wszystko w porządku Camz, odkąd mam ciebie.

— Lauren... Czy na pewno wszystko dobrze? — spytałam kładąc dłonie na jej szyi.

— Dobrze wiesz, że nie lubię się powtarzać.

Nagle zadzwonił telefon Jauregui. Brunetka wyprostowała się i chwyciła za urządzenie, przez przypadek otwierając swoja szafkę nocną. Zielonooka zdawała się być podirytowana gdy tylko usłyszała z kim miała do czynienia.

— Jakie, kurwa garnki? — spytała przewracając oczami.

Gdy chciałam zamknąć szafkę, zielonooka chwyciła mnie za koszulkę i popchnęła mnie na oparcie łóżka. Moje plecy zderzyły się z zimnym metalem, przez co z moich ust wyszedł cichy pomruk.

— Ludzie kurwa, jest czwarta nad ranem, a wy chcecie mi wcisnąć jakieś garnki? W dupe sobie je wsadź. Jeżeli jeszcze raz ktoś do mnie zadzwoni to pourywam nogi z dupy — wysyczała do telefonu, po czym się rozłączyła.

— Co tam masz Lauren? — spytałam marszcząc brwi.

— Nigdy cię to nie interesowało, więc dlaczego teraz o tym pomyślałaś? — po minie Lo, udało mi się wywnioskować że raczej nie poruszyłam za dobrego dla niej tematu.

— Bo nigdy wcześniej nie miałaś przede mną sekretów — wykorzystując moment chwilowej nieuwagi brunetki, wsadziłam dłoń do szafki i wyciągnęłam z niej... Pistolet? W dodatku załadowany?

— Camila, odłóż to.

Chciałam trochę podroczyć się z zielonooką, więc zabezpieczyłam pistolet i przejechałam językiem po całej jego długości.

— Camz, to nie jest śmieszne — odpowiedziała i chciała chwycić za broń, gdy nagle przyłożyłam ją jej do skroni.

Najprawdopodobniej przez przeżycia jakie miała Lauren w swojej pracy, szybko odwróciła nasze pozycje. Teraz to ona siedziała na moich plecach z bronią wycelowaną do mojej głowy, gdy tylko zaczęła trzeźwo myśleć, oddaliła ode mnie swoją broń.

— Przestań się tym bawić Cabello, to niebezpieczne.

— A co jeżeli chce? Lubie niebezpieczeństwo Jauregui... Zresztą ty to wiesz. Może pokażesz mi, dlaczego nie warto bawić się bronią? — odpowiedziałam i się zaśmiałam widząc minę Lauren.

W tamtym momencie pożałowałam moich słów. Lauren z prędkością światła odwróciła mnie na plecy, przyłożyła pistolet pod moją brodę, a dłoń włożyła pod moją bieliznę.

— Jesteś pewna, że tego chcesz? — syknęła Jauregui, przez co o mało nie zakrztusiłam się własną śliną.

Lauren momentalnie złapała za pasek leżący na szafce, po czym spięła moje ręce o oparcie łóżka. Brunetka śmiejąc się, wstała i zaczęła ściągać swoje ubranie zostając w samej bieliźnie. Dziewczyna chwyciła za broń i zaczęła jeździć sobie nią po całym ciele. Momentalnie poczułam dyskomfort w dolnych częściach ciała, próbowałam w jakiś sposób wydostać swoje ręce, ale niestety nie udało mi się to. Zielonooka zaśmiała się i usiadła na mojej miednicy.

— Nie rób tak, bo poniesiesz karę Cabello — odpowiedziała ponownie przystawiając mi do głowy broń, przez co przeszły przeze mnie zarówno strach jak i fala podniecenia.

— Nie zrobisz mi krzywdy — odpowiedziałam, na co Jauregui odpięła moje ręce i usiadła na skraju łóżka, wskazując na swoje kolana.

— Wypnij się — warknęła, przez co ponownie przeszedł przeze mnie dreszcz.

Postanowiłam nie podważać więcej słów brunetki... Położyłam się na jej kolanach i delikatnie wypięłam w górę biodra. Lauren jednym sprawnym ruchem ściągnęła ze mnie spodnie od piżamy. Nieoczekiwanie poczułam uderzenie, przez co z moich ust uciekł dość głośny krzyk.

— Ciszej bądź... Chyba nie chcesz obudzić dziewczyn. Dalej jesteś pewna, że ci nic nie zrobię? — spytała kładąc dłoń na mój zaczerwieniony pośladek.

— Lolo, proszę... Nie baw się mną w ten sposób — odparłam i zacisnęłam dłonie na krawędzi prześcieradła.

— Będę się tobą dziś bawić jak tylko zechcę Camilo — odpowiedziała i ponownie wymierzyła uderzenie w mój tyłek.

Lauren kątem oka spojrzała na łóżko i pasek dalej przypięty do ramy. Wiedząc o co jej chodzi, wróciłam na swoją poprzednią pozycję. Nie spodziewałam się jedynie tego, że Jauregui podejdzie do sprawy tak agresywnie. Natychmiastowo wbiła się w moją szyję i kilka razy ją przygryzła do takiego momentu, że moje pomruki były coraz to głośniejsze. Starsza ściągnęła ze mnie koszulkę, pod którą nie miałam stanika, po czym pociągnęła za spodnie, które i tak były już w połowie moich ud. Nie zauważyłam, nawet kiedy zielonooka przypięła moje ręce do ramy łóżka... Lauren ściągnęła z siebie swój czarny stanik i rzuciła go w kąt pokoju. Starsza następnie zniżyła się do poziomu mojej klatki piersiowej i zaczęła na zmianę przygryzać i lizać moje piersi. Lauren wytyczyła sobie mokrą ścieżkę językiem od moich brodawek do lini bielizny. Zacisnęłam dłonie w pięści, gdy tylko poczułam język Lauren w moim środku. Z każdym ruchem, zaczęła przyspieszać i dodała do naszej zabawy dodatkowo dwa palce. Nie musiałam długo czekać na ciepło, które momentalnie wypełniło moje ciało. Lauren zatkała mi usta ręką, podczas gdy wygięłam swoje ciało w łuk. Jauregui wyciągnęła ze mnie swoje palce, oraz oblizała usta, ciągle nawiązując ze mną kontakt wzrokowy.

— I tak... Musimy porozmawiać o tej broni Lauren.

— Porozmawiamy o tym jutro, na dziś już nie psujmy sobie humoru, dobrze? — spytała i pocałowała mnie czule w policzek.

— Lolo, to jest naprawdę poważna sprawa... Czy ty możesz w ogóle trzymać w domu broń?

— Mam pozwolenie, przypomnę ci tylko że jestem antyterrorystką, której kobieta jest ścigana przez jednego z poważniejszych przestępców, którego szuka już pół kraju — odpowiedziała patrząc na mnie z uśmiechem.

— Rozumiem... Dobranoc Lo.

Brunetka pocałowała mnie w czoło i wtuliła się do moich pleców. Sama już nie wiem co o tym myśleć... Seks nie był rozwiązaniem. Z jednej strony to dobrze że Lauren ma przy sobie broń żeby nas chronić, ale to nie zmienia faktu, że to wciąż niebezpieczne. Zawsze ktoś obcy może ją znaleźć i zrobić sobie, albo komuś w pobliżu krzywdę. Mimo wszystko dalej nie wiem, co skrywa reszta tej głupiej szafki. Denerwuje mnie to, że Jauregui ma przede mną sekrety i rzeczy o których nie chce mi powiedzieć... Spróbuje wyciągnąć z niej to jutro. A narazie spróbuje usnąć, żeby chociaż trochę przestać myśleć o tej zagmatwanej sytuacji.

****
Bardzo przepraszam za spóźnienie, ale zajebałam się w akcji.

Please, Arrest Me, Baby. [Camren FF]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz