Episode 19

615 29 2
                                    

Lauren's POV

Wstałam z łóżka i zmierzałam w kierunku drzwi. Nacisnęłam na klamkę i poczułam jakby jakiś sumo popchnął mnie razem z nimi na ścianę.

— KARLO CAMILO CABELLO ESTRABAO! WIEM, ŻE TU JESTEŚ. CHODŹ UŚCISKAĆ MAMUŚKĘ! — zawołała Sinu i stanęła na środku naszego mieszkania.

— Mamo? Co ty tu robisz? Przecież ci napisałam, że przyjedziemy z Lauren! — wyraz twarzy Camili dawał znać, że nie była zachwycona nagłym najściem jej mamy.

— Ja wiem, że zanim ty byś nas odwiedziła, powstałaby V Rzesza.

— Mamo, przestań mnie oczerniać w oczach przyjaciół i Lauren.

— Tylko nie ta Lauren, mówię ci Karla ona cię wprowadzi na złą drogę! Ten chłopak był taki miły, zawsze miał dla mnie kwiatuszki i co ważne, miał sporo pieniędzy!

— WOO CIĘ PANIE SZATANIE! Co tu się stało? Dlaczego Lauren przygniotły drzwi i kim jest ta prukwa na środku salonu? — spytała Dinah, która wpierdalała czwartą miskę Ciniminis.

— Trochę szacunku gówniaro! Jestem matką Karli i proszę o szacunek.

— Bla bla bla, zawsze to samo. Te stare berety się nie zmieniają — krzyknęła i przeżywała ostatniego płatka patrząc z obrzydzeniem na Sinu.

Podczas kiedy Gruba, kłóciła się z matką Camili, ja wydostałam się z pod drzwi i zdążyłam je włożyć z powrotem w zawiasy.

— Odsuń się ty tłuścioszku... zastawiasz mi widok na córkę — powiedziała i zrobiła gest ręką znaczący, że Dinah ma się przesunąć.

— Ty kurwa szkielet się znalazł, pani lepiej niech mi zejdzie z oczu, bo jak ten "tłuścioszek" panią przygniecie to panią zmiecie z planszy — pokiwała palcem i dała znać starszej, że z nią się nie zadziera.

— Już się boje ty... kulko.

— COŚ TY POWIEDZIAŁA BABO GŁUPIA? WYWALAJ Z MIESZKANIA — krzyknęła i odstawiła miskę na półkę.

— Nie przyszłam rozmawiać z tobą dziewczynko.

Sinu przepchnęła oszołomioną Dinah, która poleciała prosto w ramiona również zszokowanej Normani, która ledwo ją złapała. Nagle zza drzwi swojego pokoju wyłoniła się najniższa z nich, spojrzała na nas wszystkie po kolei i wróciła do pokoju. Chyba straciła w nas wiarę.

— Karla musisz zmienić towarzystwo! To jest jakiś dom wariatów!

— Mamo zostaw mnie i wyjdź z mojego mieszkania, nie mamy dzisiaj czasu się spotkać. Zresztą ja i Lauren już wychodziłyśmy — Camila spojrzała na mnie kątem oka i puściła mi oczko.

— Co to to nie. Lauren idź zrób mi kawy, a tu siadaj Karla mamy do pogadania.

Kim ona jest, żeby rozkazywać mi i w szczególności Camili? O Dinah się nie martwię, bo jak ta kobieta ją zdenerwuje to będą jej ze świecą szukać. Spojrzałam na brązowooką, która lekko kiwnęła głową w stronę kuchni, udałam się tam bez żadnych przeciwwskazań i nastawiłam wodę na kawę dla tej zgniłej ropuchy. Po chwili Allyson weszła do kuchni i usiadła na krześle barowym, obok wyspy kuchennej. Spojrzała na mnie podejrzanie i ręką wskazała na kobietę siedzącą obok Camili.

— Kim jest ta pani? Czyżby znowu Dinah zapomniała zapłacić rachunków? — Ally pokiwała głową z dezaprobatą.

— To jest matka Camz. I na nasze nieszczęście szybko stąd nie wyjdzie. Będzie tu siedzieć i wpajać Camili jaka to ja jestem zła, nikczemna i nie odpowiednia dla niej.

— Nie mów bzdur Laur... Na pewno nie jest aż tak źle. Prawda? — Allyson poklepała mnie lekko po ramieniu i zalała sobie herbatę wrzącą wodą.

— Karla! Słuchaj jak do ciebie mówię, ta... Kobieta jest dla ciebie najmniej odpowiednia, powiedz mi dziecko. Jesteś ślepa czy głupia? Ten chłopak i ty to była para idealna, wasze dzieci byłyby piękne, a teraz co? Nie będę mieć wnuków?! — to stare babsko zaczęło działać mi na nerwy, a tym bardziej Allysusowi, który odłożył czajnik i potuptał swoimi krótkimi nóżkami w stronę salonu.

— Zapraszam panią do opuszczenia tego lokalu... Jeżeli pani tego nie zrobi, zadzwonię na policję.

— Wszyscy tutaj jesteście siebie warci, a co do ciebie — pokazała na mnie palcem — jeszcze się policzymy, za to, że zmieniłaś moją córkę w jakąś... Ugh szkoda moich nerwów.

Matka Camili, wstała z miejsca, zabrała swoją torebkę i wyszła z mieszkania trzaskając drzwiami. Dinah widząc, że kobieta wyszła zaczęła machać rękami na wszystkie strony i drzeć się, jaka to ona nie jest bezczelna. Niestety Normani, która starała się opanować emocje Dinah, sama została pokrzywdzona i z wrażenia aż usiadła na kanapę.

— Nie chce widzieć tej suki w naszym domu! — tym razem, o dziwo podniosła głos Allyson, której ręce tręsły się z nerwów jak jakaś galareta.

— Oj sister jestem za — Dinah pokiwała palcem i złapała za batona leżącego na stole.

— Ty musisz cały czas coś jeść? — spytała Camila i wstała, biorąc z szafki miskę, która zostawiła tam Dinah.

— Słuchaj, ja zażeram smutki okej? A raczej wkurwienie na tą starą zgrzybiałą pizdę w kiecce.

— Też nienawidzę swojej matki, nie musicie mi przypominać jaka to ona jest beznadziejna, bo doskonale o tym wiem, nie chce o niej rozmawiać — Camila udała się do kuchni w celu umycia talerzy i miski, które pozostawiała Dinah.

— Camz kotku, nie denerwuj się. Proszę cię nie przejmuj się tą starą rurą.

Camila wróciła do salonu i wtuliła się we mnie nic nie mówiąc, po części rozumiałam zachowanie jej matki, bo ma prawo martwić się o córkę, ale dlaczego od razu musi wjeżdżać na ambicje, mówią o orientacji i o tym, w jakim towarzystwie się znajduje jej córka. Niech Sinu myśli o mnie jak chce, ale nie pozwolę powiedzieć złego słowa na moich przyjaciół i moją kobietę.

— Przepraszam, że przerywam tę romantyczną chwile... Ale czy macie ochotę na coś do jedzenia? — spytała zmieszana Dinah i wyciągnęła telefon z włączoną aplikacją Uber Eats.

— W sumie to całkiem dobry pomysł — powiedziała najniższa z nas i zabrała od blondynki telefon.

— Możemy zamówić klasyki tureckiego podniebienia.

— Czyli Normani głosuje na kebaba, ktoś jeszcze? — spytała Camila i podniosła rękę.

— Mi to i tak obojętne, nie jestem aż tak głodna, żeby się kłócić z Wielkodupcem o jedzenie — wzięłam do ręki pilota od telewizora i zaczęłam szukać jakiegoś ciekawego kanału.

— Nie zjebmy bardziej tego dnia, netflix i żarcie to najlepsze co możemy zrobić.

— Ty myślisz tylko o jedzeniu Dinah, dzisiaj była twoja kolej na sprzątanie — krzyknęła Allyson.

— Jesteś uzależniona od sprzątania Allysusie, trochę luzu. Niech twoja mądra główka o czystość się nie boi, jak ja wysprzątam to będzie się tu aż błyszczeć, wspomnisz moje słowa.

— Coś w to powątpiewam...

— CO TY LAMPO POWIEDZIAŁAŚ? NIE WIERZYSZ WE MNIE?

— Wierze w twe cudowne możliwości Hansen, ale teraz usiądź i pomóż mi wybrać jakiś film w czasie, kiedy Normani i Camila zdecydują co zjemy.

**********

Przepraszam, za długą nieobecność, postaram się pisać częściej.

Miłego Dnia 👋

Please, Arrest Me, Baby. [Camren FF]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz