Episode 17

763 41 56
                                    

Camila's POV

Kiedy dojechałyśmy do hotelu przebrałyśmy się i poszłyśmy na plażę. Lauren miała na oczach okulary przeciwsłoneczne i na ramieniu nasze ręczniki. Czarne szorty idealnie podkreślały jej kształty, a biała bluzka ze sznurowanym dekoltem idealnie się dopasowała. Ja miałam trochę krótsze jeansowe szorty i całą czarną koszulkę. Cały czas szłyśmy za rękę dopóki nie zaczepił nas jakiś mały, płaczący chłopiec.

— Hej, chłopczyku co się stało? — powiedziała do niego Lauren po hiszpańsku.

— Zgubiłem swoją mamę. — chłopiec bardziej docisnął do siebie białego pluszowego misia, którego miał w dłoni i zaczął bardziej płakać.

— Hej maluszku, nie płacz pomożemy ci znaleźć twoją mamę. Uspokój się i powiedz jak wyglądała dobrze?

— M-moja mama jest... ładna i ma długie włosy. — no nie powiem, naprawdę dużo nam to mówi.

— A powiesz nam co miała na sobie? Czy jest coś czym się różni od innych pań? — Lauren klęknęła przy chłopcu i założyła swoje okulary na głowę.

— CLAUDIO TU JESTEŚ! WIESZ JAK SIĘ O CIEBIE MARTWIŁAM? — powiedziała kobieta z długimi rudymi włosami, ubrana w zielony kombinezon.

— Mamo! Te dwie panie mi pomogły! — chłopiec wskazał na Lauren i na mnie.

— Nie wiem co bym zrobiła gdybym go nie znalazła. Co mogę dla was zrobić?

— Nic. Wystarczy bardziej pilnować swojego dziecka, dowiedzenia. — Lauren wstała, wzięła mnie za rękę i poszła w kierunku plaży.

— DOWIDZENIA! JESZCZE RAZ DZIĘKUJE! — krzyczała kobieta.

Kiedy dotarłyśmy do plaży, Lo rozłożyła ręczniki i zaczęła się rozbierać. Odebrało mi dech w piersiach, kiedy zobaczyłam jej bikini. Lauren mówiła, że kupiła sobie nowy strój kąpielowy ale nie spodziewałam się całego czarnego kompletu, który podkreślał jej dekolt.

— Na co czekasz Camz? Rozbieraj się i idziemy popływać!

— Już idę, ale nie zapomniałaś o czymś? — powiedziałam wskazując na krem z filtrem.

— Ale po co mi on? Jestem odporna na oparzenia.

— Lauren nie denerwuj mnie. Chodź tu nasmaruje cię.

— Ja mogę ciebie nasmarować Camz, jak mówię, że nie chce to nie chcę. — nałożyła sobie kremu z filtrem na ręce i posmarowała mi plecy i część dekoltu.

— Opanuj się! To miejsce publiczne! — zaczęłam się śmiać i pobiegłam w stronę morza zostawiając Lauren w tyle.

Zanim się zorientowałam zielonooka była zaraz przy mnie i ochlapała mnie wodą. Odwdzięczyłam się jej tym samym, na co Lauren wzięła mnie na ręce i wrzuciła do wody.

— LAUREN! GŁUPIA JESTEŚ! — wynurzyłam się z pod wody i popchnęłam dziewczynę.

Nagle zniknęła mi z pola widzenia i przyznam, zaczęłam panikować. Brązowowłosa bardzo dobrze pływała, ale po tak niespodziewanym upadku mogła się zachłysnąć wodą. Po chwili poczułam jak kogoś ręką otarła się o moją nogę, przyznam było dość głęboko, bo woda sięgała mi do biustu. W jednej chwili znalazłam się pod wodą, otworzyłam oczy i zobaczyłam Lauren, która pokazała mi serduszko rękami.

— Jak banany kocham założę ci za to celibat. — powiedziałam zaraz po tym jak się wynurzyłyśmy.

— Oj Camz, nie przesadzaj tak źle nie było, warto było popatrzeć na twoją przerażoną twarz.

— Zamknij się w końcu! Przestr...— Lauren przerwała moją wypowiedź pocałunkiem.

— Wiem, wiem. Ale teraz cichaj, idziemy się odstresować! W końcu po to przyjechałyśmy. — miło było popatrzeć na śmiejącą się Lauren, przez sprawę Mendesa, Lo cały czas chodziła spięta.

— Masz mi za to kupić lody bananowe panno Jauregui.

— Co tylko sobie zechcesz ma'am. A teraz przepraszam muszę skorzystać ze słońca i się trochę poopalać.

— Masz się nasmarować, bo inaczej pożałujesz Lauren! — zagroziłam wyższej na co ta zareagowała śmiechem.

— Jak mnie złapiesz, to może pomyśle.

Starsza zaczęła uciekać w stronę plaży, a ja zaraz za nią. Nagle Lauren się zatrzymała, a ja się potknęłam i wpadłam do wody. Dziewczyna szybko pomogła mi wstać i zaczęła się śmiać.

— Oj Camz. Kocham cię ty niezdaro.

— Ale masz się nasmarować tak, czy siak. Twoje słodkie słówka w niczym ci nie pomogą, rozumiemy się?

— No ale nie lubie tych... balsamów. Są takie mokre, lepkie i śliskie. — nagle Lauren zaczęła się śmiać ze swoich słów, a ja nie wiedziałam co w tym takiego śmiesznego

— Co za zboczeńce się kręcą na tej plaży! — powiedziała jakaś starsza kobieta i odeszła od nas tak szybko jak się zjawiła.

W jednej chwili wszystko stało się jasne i zrozumiałam, dlaczego zielonooka się z tego śmiała.

— Zboczeńcu! — uderzyłam Lauren w ramie, na co dziewczyna jeszcze bardziej zaczęła się śmiać.

— Przysięgam, to nie miało tak zabrzmieć. — powiedziała Lolo dalej się śmiejąc.

— Siadaj na tym ręczniku i nie dyskutuj.

— Aleś ty stanowcza Camz, niech będzie. Pozwolę ci się nasmarować, zadowolona? — Lauren położyła się na brzuchu, na ręczniku.

Usiadłam na biodrach Lo i nałożyłam krem z filtrem na plecy dziewczyny. Kiedy dokładnie wmasowałam kosmetyk, zeszłam z Lauren i położyłam się obok.

— To co? Teraz będziemy się opalać? — spytała zakładając swoje okulary.

— Dokładnie. — zasłoniłam oczy ręką  i poczułam pocałunek na policzku. Dyskretnie odsłoniłam oczy i zauważyłam, że Lauren się we mnie wpatruje. 

— Tak?

— Wiesz, że jesteś piękna? Nie wiem jak na początku nie mogłam sobie ciebie przypomnieć. Do teraz się zastanawiam co mnie podkusiło, żeby wtedy przyjąć tą misję. Miałam dzień wolny, a tu nagle to. Chyba muszę podziękować szefowi za tamten dzień.

— Ja nie wiem co mnie podkusiło, żeby cię wtedy zostawić, byłam strasznie głupia. — powiedziałam odwracając wzrok od Lauren.

— Kochanie, popatrz na mnie, to nie twoja wina. Najważniejsze jest to, że znowu jesteśmy razem i się kochamy, a tego już nikomu nie uda się popsuć.

— Czasami mam wrażenie, że na ciebie nie zasługuje... Nie mam pojęcia co bym zrobiła gdybyś sobie nie przypomniała, a na to były całkiem spore szanse.

— Camila... — Lauren złapała mnie za rękę i splotła nasze palce.

— Wtedy jak byłam z Mendesem, on zmuszał mnie do wielu rzeczy, ale nigdy nie zapomniałam, że tylko ciebie kocham. Zawsze mi powtarzał, że nigdy cię już nie odnajdę, a gdyby nawet to nie będziesz chciała mnie znać. Nigdy nie potwierdziłam tego jak mówił, że cie już zapomniałam. Pamiętałam o twoich zielonych oczach w które uwielbiam się wpatrywać, pamiętałam o zapachu twoich perfum. O tym, że nienawidzisz krewetek. Pamiętałam wszystko, a kiedy pytał czy dalej cię kocham, zawsze mówiłam, że tak. Czasami za to mnie uderzył, ale ja dalej trzymałam się tego co powiedziałam.

— Karlo Camilo Cabello Estrabao kocham cię i nie wyobrażam sobie, życia bez ciebie. Przeżyłaś większe piekło niż ja i obiecuje, że kiedy będziesz ze mną zawsze będziesz szczęśliwa. — Lauren się zbliżyła i połączyła nasze wargi w delikatym pocałunku, wypełnionym miłością i przywiązaniem.

Please, Arrest Me, Baby. [Camren FF]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz