Lauren's POV
W drodze powrotnej do domu, zastanawiałam się, dlaczego tak przejęłam się faktem, że ten chłopak podrywał Camilę i dlaczego nazwałam ją swoją narzeczoną? Nie no, należało mu się, jak Camila za chce mieć trenera osobistego to, napewno nie będzie to jakiś chłopak co to, to nie. Skupiając się na dziewczynie siedzącej obok, zauważyłam, że przegląda zdjęcia z... Mendesem?
— Co ty taka wpatrzona w ten telefon co? — powiedziałam trochę bardziej arogancko niż chciałam.
— Myśle. — dziewczyna dalej przeglądała swoje zdjęcia na których, ona i ten frajer się przytulali. Nie mogłam tego dalej wytrzymać i zatrzymałam się na poboczu.
— Czemu tak się wpatrujesz w te zdjęcia?! I niby o czym myślisz?! O tym jak fajnie by było gdyby to on był zamiast mnie i zabrał cię na romantyczną przejażdżkę?! — Camila była totalnie skołowana i nie wiedziała po powiedzieć, zamiast tego odpięła swój pas, przesiadła się na moje kolana i mnie przytuliła.
— Nie myśle o nim, tylko o tym jaka byłam głupia. Dałam się omamić jak dziecko i przez to straciłam osobę, na której bardzo mi zależy. Przepraszam, że cię zdenerwowałam Lo.
— To ja powinnam przeprosić, nie potrzebnie tak się uniosłam.
Nagle Camila się wyprostowała i położyła rękę na moim policzku. Kiedy nasze twarze dzieliło kilka centymetrów, ktoś za nami musiał zatrąbić. Okazał się, że zatrzymałam się ma parkingu, dla taksówek. Momentalnie Camila znowu przesiadła się na swoje miejsce, a ja odpaliłam auto i pojechałam w drogę do domu. Kiedy dziewczyna zniknęła z moich kolan poczułam dziwną pustkę i zimno nie do opisania. Zaparkowałam samochód w garażu podziemnym i wyszłam otworzyć Camili drzwi.
— Mmm Lauren jakaś ty romantyczna. — przewróciłam oczami, co dziewczyna zauważyła i zachichotała.
— Tylko dla niektórych osób.
— A czy ja jestem w gronie tych osób? — Camila przygryzła wargę... cholera.
— Może. — zamknęłam auto i poszłam do mieszkania uprzednio otwierając drzwi przed Camilą.
Sama już nie wiem co czuje, z jednej strony Camila jest bardzo, bardzo w moim typie, ale boje się zaczynać czegoś nowego. Boje się, że Kubanka podrywa mnie tylko i wyłącze, żeby mnie wykorzystać. Niespodziewanie, poczułam kopniaka prosto w tyłek, odwróciłam się pełna złości i zauważyłam Dinah.
— CO ROBISZ GRUBASIE?! — wydarłam się na nią, na co ta się zaczęła głupio śmiać.
— Jak za przeproszeniem nie ruszysz swojego kościstego dupska, to jakoś trzeba cię przesunąć nie?
— Nie mam kościstego dupska Jane!
— Ale za to Cabello ma wielki, co nie? — Dinah poruszała swoimi brwiami w górę i w dół, przez co miałam ochotę jej przywalić.
— Co znowu ja? Ooo siema Dinah. — Camila przywitała się z tą wielką wredną dzidą, przytuleniem.
— Co wy tu robiłyście? — spytała Dinah widząc torbę treningową na moim ramieniu.
— Właśnie wróciłyśmy z siłowni, Cabello może pochwalisz się co mówił do ciebie tej przystojniak? — powiedziałam z wyraźnym sarkazmem, na co Camila przewróciła oczami.
— Lauren pobiła się z typkiem, za to, że do mnie zarywał. — Camila wybuchła śmiechem, a Dinah wraz z nią.
— Śmierdzi mi tu na kilometr i wcale nie chodzi o wasze spocone cielska. LAUREN JEST ZAZDROOOOSNA.
— Wcale nie jestem. Niby o co mam być zazdrosna? Chyba se kpisz.
— Jesteś zazdrosna o CAMILĘ CABELLO.
— NIE PRAWDA, NIE JESTEM O NIKOGO ZAZDROSNA.
— Tak? To mam zadzwonić do tego chłopaka i się z nim umówić? — podeszłam do dziewczyny i złapałam ją za rękę, w której wymachiwała telefonem.
— Ani mi się waż. Jeżeli to zrobisz to równie dobrze, możesz się już do mnie nie odzywać.
— Uuu ZAZDROSNA. — krzyknęła Dinah po czym uciekła z salonu.
— Może trochę. — powiedziała, po czym puściłam do Camili oczko i zniknęłam za rogiem idąc ze swojego pokoju.
CZYTASZ
Please, Arrest Me, Baby. [Camren FF]
FanfictionCamila Cabello narzeczona dilera narkotykowego i szefa gangu Shawna Mendesa, na którego został nasłany oddział antyterrorystów w, którym była pewna zielonooka piękność. Jak potoczą się losy narzeczonej najniebezpieczniejszego człowieka w Miami i kap...