Rozdział #40

572 36 27
                                    

Wstałaś rano jak zwykle Kaprala nie było w domu, ale to i lepiej dla Ciebie. Zjadłaś śniadanie załatwiłaś szybko toaletę i o godzinie 9 pędem pobiegłaś do domu przyjaciół. Chciałaś jak najwcześniej zacząć działać i znaleźć Connie'go. Gdy tak biegłaś wpadłaś przypadkiem na Erena.

- Matko! Przepraszam Cię Eren nie zauważyłam Cię!
- Spokojnie nic się nie stało! Gdzie się tak spieszysz, jeżeli wolno zapytać?
- Ah do Lisy! Robimy sobie taki babski dzień. -skłamałaś.
- O to super rozwiązanie, w końcu pewnie męczy Cię ta cała sytuacja. -powiedział.
- Nie powiem, że jest łatwo, ale mam duże wsparcie w Lisie i Ray'u.
- To świetnie! Nie będę Cię dłużej zatrzymywał, bawcie się dobrze! -krzyknął żegnając się.

Również pożegnałaś się z chłopakiem i szybkim krokiem ruszyłaś do swojego celu. Po drodze nie napotkałaś się na nic podejrzanego, ani też nie spotkałaś zguby, której od wczoraj z Ray'em szukacie. Wpadłaś do mieszkania przyjaciół i po raz drugi wdrążyliście Twój jakże genialny plan. Lisa ponownie poszła podsłuchiwać Smith'a i przy okazji miała szukać Connie'go, a wy zajęliście się stricte Springer'em. Wasze poszukiwania nie przyniosły żadnych postępów, chłopaka jak nie było, tak nie było. Zaczęło was to strasznie irytować, przecież chłopak nie mógł zapaść się pod ziemie.

- Zaraz mnie coś trafi. Jak można nie znaleźć jednego dzieciaka! -zirytował się Ray.
- Mnie pytasz? Przecież to niemożliwe. Jak na złość kiedy potrzebujemy jednego człowieka do naszej sprawy, okazuje się, że gdzieś zniknął.
- Śmiechu warte takie poszukiwania. Szukamy go już wszędzie poważnie, nigdzie go nie ma, nikt go nie widział, nikt z nim nie rozmawiał. Co jest do cholery! Jakaś zmowa przeciwko nam, o co tutaj chodzi?! -uniósł się.
- Przestań się drzeć! Nikt nie musi wiedzieć co robimy, a z Twoimi krzykami zaraz każdy będzie wiedział. -powiedziałaś ostro.

Przez pięć godzin szukaliście chłopaka bez przerwy. Pytaliście swoich znajomych czy nigdzie go nie widzieli, ale oni twierdzili, że nie i pewnie jest gdzieś z Annie, albo Christa. Niektórzy pytali was z ciekawości po co go szukacie, czy coś się stało, a może coś komuś zrobił. Odpowiadaliście na ich pytania twierdząc, że nic się nie stało tylko po prostu chcieliście się z chłopakiem spotkać, bo dawno się nie widzieliście. Większość osób wam w to uwierzyła, większość, bo oczywiście Mikasa zaczęła już coś podejrzewać i zadawać wam niewygodne pytania, również zaczęła sugerować, że oboje coś knujcie. Szybko zakończyliście rozmowę z dziewczyną mówiąc, że coś sobie ubzdurała.

- No i co teraz szefie? -zapytał.
- O co Ci chodzi? -zapytałaś zaskoczona.
- Litości! Mikasa coś podejrzewa nie udawaj, że nie zauważyłaś. Tyle pytań co nam zadała nikt przez moje całe życie mi nie zadał.
- Podejrzewa i co z tego? Będziemy szli w zaparte, że nic nie knujemy i tyle. Mikasa nie jest głupia to było oczywiste, że w końcu zauważy, że coś kombinujemy. Musimy jej unikać, a najlepiej nie pytać p nic nikogo z tej trójki. Armin od razu opowie jej p naszych pytaniach, Eren zrobi to samo.
- Jasne szefie. Powiedz mi tylko co zrobimy gdy wszystko się wyda? Masz jakiś plan awaryjny gdy Mikasa na nas doniesie, bo się przypadkiem dowie co robimy? -zapytał zirytowany.
- Coś wysnuje spokojnie! Na chwile obecną nikt nic nie wie i niech tak zostanie. Będziemy się od jutra bardziej pilnować, będziemy bardziej dyskretni.
- Obyś się nie myliła [T/I].

Po lojalnej godzinie uznaliście, że nie ma sensu dalej szukać. Zaczęliście wracać do domu. Przeszliście pare metrów i zdecydowaliście, że pójdziecie pi Lise żeby sama nie wracała, a nie chcieliście na nią czekać. Po dotarciu na miejsce, w którym Lisa wykonywała Twój plan od razu gdy was dziewczyna zobaczyła szybkim krokiem ruszyła w waszą stronę.

- Słuchajcie mamy postęp! -powiedziała Lisa.
- Poważnie?! Mów natychmiast! -powiedziałaś.
- Chyba oszalałaś! Nie tutaj. Chodźmy do domu tam wam wszystko opowiem.

Levi x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz