Rozdział #12

3.5K 229 27
                                    

Obudziły Cię promienie słońca co oznaczało, że jest już coś koło południa, a także byłaś pewna, że Twoi porywacze są już bardzo, bardzo daleko. Wyszłaś i od razu szybkim krokiem zaczęłaś iść nie wiedziałaś dokładnie gdzie idziesz, nie wiedziałaś, w którą stronę, a także jak długo będziesz musiała iść.
Minęło coś koło godziny w sumie sama nie wiedziałaś ile myślałaś tylko o tym jak strasznie jesteś głodna i czy znajdziesz w lesie coś do jedzenia wiedziałaś, że gorzej być nie może.
Zauważyłaś na Swojej drodze staw? Nie miało to dla Ciebie większego znaczenie czy to staw, czy to jezioro, czy kałuża ważne żebyś się w końcu mogła napić znalazłaś również jakieś jagody, które akurat były jadalne, więc zjadłaś coś i zaspokoiłaś swoje pragnienie i udałaś się dalej.
Twój marsz nie miał końca, nie miałaś bladego pojęcia czy idziesz w dobra stronę czy też nie, czy trafisz przypadkiem na porywaczy czy nie, w głębi ducha modliłaś się aby to był dobry kierunek, i abyś spotkała Levi'ego możliwe, że ktoś wysłał ludzi żeby Cię znaleźć przecież na pewno ktoś zauważył, że nie ma Cię w domu niby tylko jeden dzień każdy może mieć gorsze dni i chcieć spędzić je w domu, ale może ktoś jednak dostrzegł, że coś jest nie tak.
Usłyszałaś, że ktoś nadchodzi szybko schowałaś się w pierwsze lepsze krzaki by ten ktoś Cię nie dostrzegł obawiałaś się, że to porywacze znaleźli jakiś trop i wiedzą, w którym kierunku zmierzasz, ale Twoim oczom ukazał się nie kto inny jak Rei szybko wyskoczyłaś z krzaków rzucając się na swojego przyjaciela.

- Wow... [T/I] nawet nie wiesz jak się cieszę, że się znalazłaś! Nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo się martwiliśmy z Lisą! -oznajmił Ci przyjaciel.
- To Ty nawet nie wiesz jak się cieszę, że mnie w końcu znalazłeś! -odpowiedziałaś szczęśliwa.
- Całe szczęście, że jesteś cała i zdrowa. Wstawaj musimy wracać później wszystko opowiesz. -powiedział wstając.
- Zaczekaj! Nie spotkałeś po drodze dwóch facetów? -zapytałaś zmartwiona.
- Nie nikogo nie spotkaliśmy. -odparł spokojnie.

Na spotkaliśmy wyrazie dał większy nacisk i jego uśmiech zdradził Ci, że Twój przyjaciel nie jest tutaj sam.

- Spotkaliśmy? -zapytałaś.

- Owszem spotkaliśmy. Mówiąc spotkaliśmy mam namyśli ja i Twój ukochany Kapral. Od razu jak zauważył, że coś jest nie tak wyznaczył pare osób do poszukiwań. Na początku szukaliśmy Cię w mieście, ale jak już Kapral zaczął się bardziej denerwować od razu kazał nam wyruszyć za mury i Ciebie szukać, oczywiście wyruszył razem z nami. Wraz ze mną szuka Cię jeszcze Mikasa, Hange i Eren.

Słuchałaś z wielkim zdziwieniem, że Levi naprawdę się martwił, i naprawdę zauważył, że coś jest nie tak zrobiło Ci się naprawdę miło, ale też byłaś ciekawa gdzie on w takim razie jest?

- Skoro tak mówisz to gdzie są wszyscy? -zapytałaś z ciekawości.

Powiedziałaś wszyscy żeby nie było, że tylko on Ci w głowie spodziewałaś się, że może wiedzieć iż go kochasz, ale nie chciałaś mu się do tego przyznawać.

- Plan był taki by się rozdzielić wtedy szansę byłyby większe, że jednak ktoś z nas Cię znajdzie i tak w oto ten sposób znalazłem Ciebie. -powiedział zadowolony.
- To teraz możemy znaleźć resztę. -powiedziałaś również zadowolona.

Razem z Reiem ruszyliście znaleźć resztę chciałaś wszystkim podziękować, że nie postanowili tak tego zostawić i zaczęli poszukiwania praktycznie od razu.
Znowu zaczęło się ściemniać nie przejmowałaś się tym ponieważ obok miałaś Rei'a, więc wiedziałaś, że jesteś bezpieczna, i że nic Ci nie grozi.
Rei postanowił rozpalić ognisko w tej części lasu o dziwo nie było żadnego tytana było bardzo spokojnie.

- Pójdę po jakieś większe gałęzie żeby rozpalić ognisko nie będziemy marznąć. -oznajmił brunet.
- Okej tylko postaraj się szybko wrócić dobrze? -powiedziałaś zaniepokojona.
- Spokojnie młoda wrócę szybciej niż Ci się zdaje. -uśmiechnął się.

I tak w ten sposób zostałaś sama w tej chwili zaczęłaś się bać i martwić czy Levi nie spotkał ich na swojej drodze, i czy przypadkiem nie zrobili mu krzywdy. Wiedziałaś, że jest silny, i że sobie poradzi z nimi bez najmniejszego problemu, a zwłaszcza, że nie wyglądali na takich co mogli by go tak łatwo pokonać, ale jednak strasznie się martwiłaś.

- Bu!
- CHOLERA! -krzyknęłaś przerażona.
- Spokojnie łamago to tylko ja. -powiedziała swoim poważnym głosem.

Już wiedziałaś, że to Levi ale w tej chwili miała ochotę to zabić.

- Ja Ci przysięgam, że naprawdę Cię w końcu zabije! Człowieku nie robi się tak!

- Ktoś tu się przestraszył? -powiedział teatralnie.

- Nie skądże to był okrzyk radości. Oczywiście, że się przestraszyłam w końcu byłam sama w ciemnym lesie! -wykrzyczałaś mu.

- Wybacz młoda nie chciałem Cię aż tak wystraszyć to nie było w moich intencjach. -powiedział spokojnie.
- Jesteś totalnie niepoważny...dostane przez Ciebie kiedyś zawału i będzie mnie miał na sumieniu. -powiedziałaś wściekła.
- Spokojnie skoro tak bardzo Cię przestraszyłem może pójdę pomoc Twojemu przyjacielowi. -oznajmił ruszając powili w jego stronę.
Na co Ty złapałaś Levi'ego za rękę nie mając zamiaru go puszczać. Nie chciałaś zostawać sama w ciemnym lesie.
- Nie bądź taki hop siup do przodu. Nie mam zamiaru być tutaj sama. -oznajmiłaś mu z rumieńcami na twarzy.
Levi nic nie powiedział tylko został z Tobą żebyś się już tak nie bała i poczuła w końcu bezpieczna.

_____________________________________
Jest rozdział z małym poślizgiem ale jest także życzę miłego czytania i również miłego wieczoru!
Aaa i za wszystkie błędy przepraszam ale nie chciało mi się ich poprawiać leń ze mnie wiem
_____________________________________
07/10/2020r. Again błędy poprawione.
Znowu zmieniłam dialogi chciałam żeby nasz Levi poczuł się trochę potrzebny naszej główne bohaterce. Wydaje mi się, że nawet lepiej to wygląda niż jak cały czas udaje taką odważną i niezależną. Trochę strachu i bycia mameją nikomu nie zaszkodzi.

Levi x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz