Wraz z dziewczyną wróciłyście do chłopaka. Postanowiłaś zaproponować mu wspólny trening z Lisą i Tobą może tym sposobem zwróci na nią uwagę. Rozpoczęliście trening, na początku było bardzo dobrze, rozmawiałaś z Lisą i razem sobie żartowałyście, miałaś nadzieję, że jak zobaczy jaka wyluzowana i zabawna jest Lisa to w końcu się nią zainteresuje, ale niestety chłopak jak zwykle Cię rozczarował.
- [T/I] muszę przyznać, że świetnie strzelasz! Masz niezwykły talent. -zaczął Cię komplementować.
- Wszystkiego nauczyła mnie Lisa. Nie zdajesz sobie jaki ona ma talent! -powiedziałaś zachwalając przyjaciółkę.
- Oh...nie spodziewałem się. Cóż...w takim razie dobrze Cię nauczyła. Chyba przewyższasz swojego nauczyciela. -powiedział.
„- Oh no bez przesady! To ją masz zachwalać nie mnie!"Cały czas kontynuowaliście trening we trójkę. Wraz z przyjaciółkom zaczęłaś się śmiać z waszych żartów, obie miałyście praktycznie takie same poczucie humor, więc miałaś nadzieję, że może teraz zwróci na nią uwagę, niestety tutaj też się myliłaś.
- Masz też świetne poczucie humoru! -zaśmiał się Jean.
- Nie tylko ja! Lisa również ma ogromne poczucie humoru! -znowu zaczęłaś temat przyjaciółki.
- Oh...to...super. -powiedział zmieszany.
„- No chłopie zlituj się w końcu! Powiedz jej jakiś komplement nie mi!"Lisa i Jean byli wyraźnie zmieszani tym jak się zachowujesz. Przyjaciółka wiedział, że starasz się jej pomoc, tylko szkoda, że w tak dziecinny i żenujący sposób. Jean za to nie miał bladego pojęcia co się dzieje i dlaczego tak wszędzie wciskasz swoją przyjaciółkę, ale stwierdził, że głupio będzie Cię o to pytać, nie chciał Cię w żaden sposób urazić, chciał Cię do siebie przekonać i spróbować wyciągnąć na spacer. Dalej brnęliście w ten bardzo niezręczny i dziwny trening, dalej zachwalałaś swoją przyjaciółkę pokazując ją z jak najlepszej strony, a Jean dalej miał to głęboko w nosie. Chłopak nie spuszczał z Ciebie wzroku choćby na sekundę, cały czas Cię obserwował i od czasu do czasu komplementował. Lisa za każdym razem tylko spoglądała na Ciebie zażenowana i przygnębiona. Bardzo się starałaś zrobić cokolwiek, żeby zwrócił na Lise uwagę, żeby chociaż zamienił z nią pare zdań, ale to wciąż na nic. Rozmawiał tylko z Tobą i tylko Ciebie komplementował, świata poza Tobą nie było dla niego, liczyłaś się tylko Ty i Twoje zdanie, a reszta nie miała żadnego znaczenia.
- [T/I] wracając do spaceru...
- O właśnie mi o czymś przypomniałeś! Mam coś ważnego do załatwienia, więc wy tu zostańcie pogadajcie sobie, a ja zaraz do was wrócę! -powiedziałaś z nadzieją, że ten plan wypali.
- Oh w takim razie pójdę z Tobą, w końcu Kapral zabronił Ci spacerować samej ze względu na Twoje bezpieczeństwo. -powiedział spokojnie.
„- Żebyś Ty go tak słuchaj gdy Ci baranie tłumaczył, że jesteśmy w cholernym związku to byłabym szczęśliwa."
- Właściwe to...to nic takiego ważnego. Załatwię to kiedy indziej. -powiedziałaś załamana.Swój genialny plan mogłaś wyrzucić do kosza. Miałaś dość, byłaś na siebie tak wściekła, że nie mogłaś go przekonać do Lisy, że miałaś ochotę usiąść na środku placu i zacząć wyć jak małe dziecko, które nie dostało lizaka od rodziców.
- Więc...chciałem Cię zapytać czy dasz się namówić na spacer? -zapytał.
- Wiesz co? Jak naprawdę chcesz iść na spacer to weź Lise, ja naprawdę nie będę zła ba! Nawet mnie to nie obchodzi. Ja w takim razie spędzę czas ze swoich chłopakiem, a wy na spokojnie będziecie mogli spacerować resztę dnia, a nawet i całą noc! -powiedziałaś zdenerwowana.
- Znaczy...ja...
- Nie spokojnie Jean! Śmiało zabieraj Lise i idźcie! Nie mam z tym żadnego problemu, a jak już wszyscy wiemy będę mogła spędzić czas ze swoją miłością życia! -kontynuowałaś zdenerwowana.Jean wyraźnie był bardzo zmieszany i zakłopotany całą sytuacją, nie rozumiał dlaczego jesteś taka wściekła i nie miał bladego pojęcia dlaczego się tak zachowujesz. Lisie było tak wstyd, że miała ochotę zapaść się pod ziemię. Twoje zachowanie tak bardzo ją przytłaczało, że musiała w końcu interweniować.
- [T/I] chodź tutaj. -powiedziała stanowczo.
Od razu udałaś się w stronę przyjaciółki już wiedziałaś, że czeka Cię reprymenda za swoje zachowanie.
- Słucham Cię... -zaczęłaś.
- Ja naprawdę rozumiem i szanuje to, że chcesz mi pomoc. Doceniam każde Twoje staranie, ale nie uważasz, że Twoje zachowanie wykracza poza jakiekolwiek granice przyzwoitości? Bardzie mnie ośmieszasz w jego oczach niż powodujesz u niego zainteresowanie moją osobą... -powiedziała zażenowana.
- Lisa...ja naprawdę Cię przepraszam, ale ja naprawdę chce żeby zwrócił na Ciebie uwagę. Masz racje, że moje zachowanie nie jest najlepsze i z pewnością jest żenujące, ale ten człowiek doprowadza mnie do szewskiej pasji. -powiedziałaś zirytowana.
- Naprawdę to doceniam [T/I] tylko, że to daje odwrotny efekt od zamierzonego. Zamiast mnie polubić to on bardziej jest zażenowany tym wszystkim...może po prostu daj sobie spokój? To nic nam nie da, a on tylko się jeszcze bardziej zniechęca do mnie. -powiedziała przybita.Było Ci bardzo przykro, że zamiast przekonać Jean'a do Lisy Ty go tylko bardziej zniechęciłaś, to miało zupełnie inaczej wyglądać. Jean miał się przekonać do Lisy, a wyszło jak wyszło. Wróciłyście do chłopaka i jeszcze przez chwile Lisa próbowała Cię trochę podszkolić ze strzelania. Chłopak był zniesmaczony całą sytuacją i nie chciał dalej wpędzać Ciebie z zdenerwowanie, a tym bardziej odechciało mu się dalszego treningu.
- Wiecie co dziewczyny...zapomniałem, że miałem spotkać się z Arminem. Przypomniało mi się, że miał mi coś ważnego do powiedzenia...to ja już może pójdę. Nie będę wam przeszkadzał. -powiedział zakłopotany.
- Oh no dobrze nie będziemy Cię zatrzymywać! -powiedziałaś zadowolona.
- To...ja uciekam w takim razie. Do zobaczenia!
- Do zobaczenia... -powiedziała cicho Lisa.
„- Dziękuje! Ile można męczyć się z ćwierć mózgiem..."Chłopak szybkim krokiem oddalił się od was, a wy same jeszcze postanowiłyście potrenować w spokoju same.
CZYTASZ
Levi x Reader
FanfictionJesteś zwykłą 18-latką, która po okropnym incydencie wraz ze swoimi przyjaciółmi Lisą i Rei'em postanowili zamieszkać poza murami Marii w "Domku na wysokim drzewie"