Rozdział #31

968 56 3
                                    

Po godzinie trenowania samotnie z Lisą, obie stwierdziłyście, że nie ma sensu dalej tego ciągnąć i postanowiłyście wracać powoli do domu. Zebrałyście wszystkie wasze rzeczy i ruszyłyście w drogę powrotną. Podczas powrotu przepraszałaś Lise za swoje zachowanie, zdawałaś sobie sprawę, że zachowywałaś się okropnie i ta cała sytuacja nie powinna mieć w ogóle miejsca. Lisa mimo całego tego zamieszania przyjęła Twoje przeprosiny, ale zaznaczyła, że nie chce żebyś się tak po raz kolejny zachowała jak znowu go spotkacie. Dziewczyna nie należała do osób, które się długo gniewają, nie mała też Ci tego za złe, bo wiedziała, że chciałaś jej tylko pomóc, a że ważyła z tego niezła szopka to już co innego.

- Naprawdę Cię przepraszam Lisa, głupio wyszło... -zaczęłaś przejęta.
- Spokojnie [T/I] nic się nie stało. Chciałaś tylko pomóc wiem...
- Że też on musi być takim ciężkim i upartym przypadkiem... -dodałaś zażenowana.
- Po prostu nie jestem w jego typie...nic nie poradzisz na to, że nie jest mną zainteresowany.
- Przecież Cię jeszcze nie poznał, a nawet nie próbował z Tobą rozmawiać. -powiedziałaś.
- Może po prostu nie chce? Nie możesz go zmusić i na siłę kazać mu ze mną rozmawiać. Sam musi chcieć mnie poznać, a jak obie zauważyłyśmy Jean nie chce. -powiedziała załamana.
- Po prostu nie próbował. Może zainicjuje wam jakieś spotkanie? -zapytałaś.
- [T/I] naprawdę myślisz, że się zgodzi? Proszę Cię...on chce tylko i wyłącznie z Tobą spędzać czas. Może i by na to przystał, ale dopiero wtedy gdyby wiedział, że Ty ze mną będziesz.
- Mam genialny plan! Zaproponuje mu spotkanie ze mną, że niby chce pójść z nim na ten spacer, a tak naprawdę na miejscu będziesz czekać Ty! -wykrzyczałaś zadowolona.
- Nie! Przestań, nie będziesz go okłamywać. Zrobisz mu nadzieje tą propozycją spotkania i jeszcze sobie pomyśli, że naprawdę może coś z tego być. Zostawmy to po prostu tak jak jest. -powiedziała oburzona.
- No, ale Lisa nic się nie stanie!
- Dosyć [T/I]! Wpadasz na coraz głupsze pomysły. Zostawmy ten temat już w spokoju. -krzyknęła.

Zakończyłaś temat, nie chciałaś się z nią kłócić, nic dobrego byś tym nie zdziałała, a chciała jej tylko pomóc. Przez przeszło polowe drogi szłyście tak w milczeniu, atmosfera była tak napięta, że nie chciałaś wywołać kłótni, więc postanowiłaś się po prostu nie odzywać. Lisa była bardzo zdenerwowana Twoim pomysłem, a nawet najgłupszym pomysłem jaki mogłaś tylko wymyślić. Na całe Twoje szczęście dostrzegłaś w oddali Bertholdt'a, miałaś nadzieję, że jak zaczniesz z nim rozmowę to Lisa trochę ochłonie i przestanie być na Ciebie zła. Chłopak jak tylko Cię zauważył od razu do was podszedł i zaczął rozmowę.

- Oh cześć [T/I]! -powiedział z uśmiechem.
- Cześć! Dawno Cię nie widziałam. Coś ciekawego się u Ciebie dzieje? -odwzajemniłaś uśmiech.
- Właściwe to nic ciekawego, po staremu. A Twoja koleżanka to? -zapytał ciekawy.
- Oh gdzie moje maniery! To jest Lisa moja najlepsza przyjaciółka! -powiedziałaś dumna.
- W takim razie miło mi poznać najlepszą przyjaciółkę [T/I]! Jestem Bertholdt. -powiedział posyłając czarujący uśmiech Lisie.
- Oh...miło mi Cię poznać. -powiedziała starając się uśmiechnąć.

Zauważyłaś, że Twój kolega wydawał się być zainteresowany Lisą, byłaś z tego powodu bardzo zadowolona.

- Co takiego ciekawego robicie? -zapytał.
- Wracamy z treningu. Lisa postanowiła mnie podszkolić ze strzelania z łuku, ponieważ nie jestem w tym najlepsza. -powiedziałaś.
- Rozumiem, że Lisa jest mistrzem w tej dziedzinie? -zaśmiał się.
- A żebyś wiedział! Zawsze się śmieje, że ona musi mieć to już w genach. Zawsze jej lepiej to wychodzi ode mnie. -zażartowałaś.
- W takim razie chyba sam się skuszę na lekcje u tak utalentowanej dziewczyny. -powiedział posyłając jej uśmiech.

Lisa była zaskoczona tym co powiedział, a jednocześnie wciąż przeżywała zawód miłosny z powodu Jean'a, Ty za to byłaś cała w skowronkach, że inny chłopak jest nią faktycznie zainteresowany. Miałaś nowy plan, który obejmował zapoznanie tych dwoje ze sobą, a nóż widelec dziewczyna polubi chłopaka i będzie chciała się z nim spotykać? Musiałaś spróbować, osobiście uważałaś, ż Bertholdt jest zdecydowanie lepszym kandydatem na chłopaka od Jean'a. Jeżeli chodziło o niego był zdecydowanie sympatyczniejszy, nie wywyższał się, był skromniejszy i co najważniejsze zawsze myślał, a potem mówił.

- Oj zdecydowanie! Nikt Cię lepiej nie nauczy strzelać z łuku niż sama Lisa! -powiedziałaś wypełniona dumą.
- W takim razie...Lisa nie zechciałabyś mnie trochę podszkolić? -zapytał uśmiechając się.
- Umm...jasne...właściwe czemu nie. -powiedziała niepewnie.
- To fantastycznie! Kiedy będziesz miała czas? -zapytał zadowolony.
- To...może jutro...jak masz czas.
- Jasne! W takim razie wpadnę po Ciebie jutro i mnie wszystkiego nauczysz. -powiedział zadowolony.
- Dobrze... -powiedziała zakłopotana.
- A teraz muszę was przeprosić, ale widzę, że czeka na mnie przyjaciel. Do zobaczenia [T/I]! Do zobaczenia jutro Lisa!
- Do zobaczenia! -odparłyście razem.

Gdy chłopak odszedł od razu zaczęłaś się cieszyć jak małe dziecko. Byłaś zachwycona tym, że Twoja przyjaciółka ma jutro randkę z Bertholdt'em, może w końcu zapomni o tamtej ciamajdzie i zainteresuje się poważnie Twoim kolegom.

- Z czego się tak cieszysz? -zapytała.
- No jak to z czego?! Masz randkę! -krzyknęłaś szczęśliwa.
- Co? To nie jest randka! Tylko koleżeńska pomoc. Nie swataj mnie już z nikim...
- Lisa proszę Cię! Nie powiesz mi, że nie widziałaś jak się na Ciebie patrzy! Wyraźnie wpadłaś mu w oko! -zaczęłaś ją przekonywać.
- Nie gadaj głupot...po prostu chce żebym mu trochę pomogła, nie dopowiadaj sobie żadnych teorii. -odparła przybita.
- Lisa spójrz prawdzie w oczy podobasz mu się, a ta cała „koleżeńska pomoc" to tylko pretekst żeby spędzić z Tobą czas i bliżej Cię poznać. Poza tym...Bertholdt to fajny facet zdecydowanie jest lepszy od Jean'a, a nawet śmiem stwierdzić, że do siebie pasujecie!
- [T/I]...naprawdę nie mam ochoty na żadne randki czy co Ty tam sobie ubzdurałaś...
- Chce Ci tylko powiedzieć żebyś go nie skreślała, on naprawdę jest Tobą zainteresowany nawet Cię skomplementował, a dopiero co się poznaliście! Daj mu szanse widać, że to porządny facet, co Ci szkodzi?
- Ugh...niech Ci będzie, ale tylko i wyłącznie dlatego, że chce byś mi dała święty spokój! Zobaczymy jak to wyjdzie. -powiedziała.

Zadowolona jak nigdy rzuciłaś się na Lise i mocno ją uściskałaś, bardzo cieszył Cię fakt, że Twoja przyjaciółka postanowiła dać szanse tej znajomości i w końcu po Twoim wmawianiu jej, że to randka przyznała Ci dla świetego spokoju racje. Zaczęłyście wracać do domu, Ty szczęśliwa i zadowolona z randki Lisy, a Lisa zażenowana, ale rozbawiona Twoim szczęściem.

Levi x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz