Rozdział #29

970 64 3
                                    

Hange odstawiła Cię pod same drzwi i pożegnała się z Tobą. Ledwo zdążyłaś wejść do mieszkania i już zostałaś zaatakowana falą pytań.

- I jak było?! - zapytała Lisa.
- Wiadomo już coś? Są dowody, cokolwiek? -zapytał Rei.
- Dowody są...
- No to świetnie w końcu! -przerwał Rei.
- Nie do końca...są dowody i są to listy, w których jest wszystko czarno na białym napisane, ale trzeba je potwierdzić.
- Jak to potwierdzić? -zapytała Lisa.
- Nie mogą bezpodstawnie oskarżyć dwóch ludzi, gdy dowody nie są potwierdzone. Pamietajmy, że istnieje możliwość podrobienia listów i może się okazać, że to ktoś zupełnie inny. -powiedziałaś w skrócie.
- Przecież to jakiś nieśmieszny żart! Są dowody to wpakować ich za kraty i koniec tej śmiesznej zabawy! -wrzasnął oburzony.
- Rei spokojnie! Hange się tym wszystkim zajmie zrobi co tylko może...musimy uzbroić się w cierpliwość. -powiedziałaś próbując uspokoić przyjaciela.

Twoi przyjaciele byli bardzo oburzeni, że od razu nie można wyciągnąć konsekwencji i wsadzić tych ludzi tam gdzie ich miejsce. Uspokajałaś ich dobre pół godziny, aż w końcu dali sobie spokój i stwierdzili, że masz racje. Lisa postanowiła Ci zaproponować spacer i lekcje strzelania z łuku, ponieważ nie byłaś w tym najlepsza, stwierdziłaś, że to bardzo dobry pomysł, w końcu każda umiejetność się do czegoś przyda. Chciałyście też zabrać ze sobą waszego przyjaciela, ale ten nie miał ochoty nigdzie wychodzić, dobrze wiedział, że wasza nauka i tak skończy się zawodami. Ruszyłyście spacerkiem w stronę placu, na którym przyjaciółka będzie Cię szkolić z łucznictwa. Po godzinie spacerowania dotarłyście na miejsce i rozpoczęłyście szkolenie. Lisa była bardzo zdolna jeżeli chodziło o strzelanie z łuku, można powiedzieć, że miała to zapisane już w genach. Lisa pokazała Ci jak poprawnie trzymać łuk i jak się ustawić, szło Ci bardzo dobrze do póki nie zauważyłaś pewnego osobnika idącego w waszą stronę.

- Nie błagam...tylko nie on... -powiedziałaś załamana.
- O co chodzi [T/I]? Coś się stało? -zapytała zaskoczona.
- Spójrz za siebie tylko nie tak perfidnie...
- Chodzi Ci o Jean'a? -zapytała zdziwiona.
- Oh świetnie znacie się już? Czyli nie tylko ja uważam, że ten człowiek wyprowadziłby nawet samego mnicha z równowagi. -powiedziałaś zirytowana.
- Umm...właściwe to nie miałam okazji go poznać...i nie uważam żeby był jakoś mocno irytujący. Wydaje się być bardzo sympatyczny. -powiedziała delikatnie się rumieniąc.
- Słucham? Lisa błagam zlituj się nade mną i powiedz, że on nie wpadł Ci w oko?!
- C-co?! Nie! To znaczy... -zaczęła się plątać.
- Lisa! Naprawdę?! Błagam Cię każdy tylko nie on! -powiedziałaś zbulwersowana.
- Dlaczego nie? Jest przystojny, ma ładny uśmiech...wydaje się sympatyczny, ale musiałabym go poznać żeby moc to stwierdzić. -powiedziała wciąż rumieniąc się.
- Lisa...

Nie zdążyłaś wytłumaczyć dziewczynie, że chłopak, który tak bardzo jej się podoba podrywa Ciebie, ponieważ Jean postanowił przerwać wam waszą małą sprzeczkę.

- Cześć [T/I]! -krzyknął radośnie.
„- Nie no świetnie. Myślałam, że Levi mu dosadnie wytłumaczył, że jestem zajęta."
- Cześć... -odpowiedziałaś.
- Jak Ci dzień mija? Wszystko w porządku? -próbował kontynuować rozmowę.
- Fantastycznie! Jestem tutaj z moją przyjaciółkom i jak widać strzelamy z łuku, więc tak wszystko jest w jak najlepszym porządku! -powiedziałaś zirytowana.
- Oh przepraszam! Zapomniałbym, jestem Jean, a Ty? -zapytał Twoją przyjaciółkę.
- Oh...j-ja...jestem Lisa... -powiedziała czerwona.
- Miło Cię poznać! Um...[T/I]...może chciałabyś pójść na spacer? Albo...
- Nie dziękuje! Wraz z przyjaciółkom mamy dzisiaj babski dzień i zamierzamy go spędzić razem. No chyba, że tak bardzo zależy Ci na spacerze to Lisa z wielką chęcią dotrzyma Ci towarzystwa! -zasugerowałaś mu przerywając jego wypowiedź.
- Tylko, że ja chciałbym pójść na spacer z Tobą. Oczywiście nie chce Cię urazić Lisa! -powiedział.
- Jasne...żaden problem... -powiedziała przygnębiona.

Twoja przyjaciółka była bardzo przygnębiona i zrezygnowana faktem, że chłopak, który bardzo jej się podoba woli jej przyjaciółkę. Próbowałaś chłopakowi w dość dosadny sposób pokazać, że Twoja przyjaciółka jest bardzo miła, sympatyczna, zabawna, zdystansowana, atrakcyjniejsza niż Ty, ale chłopak i tak był zapatrzony w Ciebie jak w obrazek. Robiłaś wszystko co mogłaś pokazywałaś Lise z jak najlepszej strony, zachwalałaś ją jaka to ona nie jest zdolna, ile to ona potrafi i jaka jest zaradna, wszystko na nic. W pewnym momencie co jakiś czas przypomniałaś mu, że Twoim chłopakiem jest Levi, ale to również nie działało mimo tego, że powtarzałaś to jak jakąś mantrę. Chłopak zdawał się nie odpuszczać, a Twoje odpychanie go sprawiało, że coraz bardziej się angażował tym samym sprawiając Lisie przykrość. Powoli kończyły Ci się pomysły jak przekonać tego głąba, że Lisa to wartościowa i warta uwagi dziewczyna, powiedziałaś o niej same dobre rzeczy, wymieniłaś w niej wszystko co najlepsze, a ten wciąż nie miał zamiaru zwrócić na dziewczynę większej uwagi. Zaczęło Cię to bardzo denerwować w końcu Jean wiedział, że nie ma u Ciebie szan, a mimo wszystko dalej próbował Cię poderwać i do siebie przekonać gdzie obok miał naprawdę ładną, miłą, sympatyczną dziewczynę, która oddała by całe swoje serce byleby był szczęśliwy, wszystko by lda niego zrobiła. W końcu dziewczyna postanowiła przerwać to zachwalanie jej i poprosiła Cię o rozmowę na osobności, nie chciała w końcu rozmawiać przy chłopaku, który skradł jej serce.

- [T/I] mogę Cię na chwilkę prosić? -zapytała Lisa.
- Jasne już do Ciebie idę! -powiedziałaś.

Odeszłyście pare metrów dalej tak by wasz kolega nie słyszał o czym rozmawiacie.

- Co się stało Lisa? -zapytałaś zmartwiona.
- Wiesz co...widzę, że Jean bardzo Cię lubi, więc może ja po prostu pójdę do domu, a wy razem trenujcie... -powiedziała przygnębiona.
- O nie nie! Nie ma nawet takiej opcji, jeżeli naprawdę chcesz iść do domu to ja idę z Tobą!
- Naprawdę jak chcesz to...
- Lisa! Powiedziałam Ci coś. Naprawdę chcesz zostawić mnie samą z typem, którego cholernie nie lubię? Przecież widać to gołym okiem, że nie darze go sympatią, a nawet szacunkiem. Chciałam Ci od razu powiedzieć, że chłop za dużo sobie wyobraża, ale nie zdążyłam...przepraszam Cię. -powiedziałaś przejęta.
- Nie masz za co mnie przepraszać...to nie Twoja wina, że masz w sobie to coś, co przyciąga facetów. -próbowała zażartować.
- Nawet tak nie mów! Zobaczysz on się jeszcze w Tobie zakocha i ja tego dopilnuje! -powiedziałaś pewna siebie.
- [T/I]...nie wydaje mi się żeby tak nagle zmienił zdanie i chciał mnie bliżej poznać... -powiedziała przybita.
- Zobaczysz! Jeszcze zmieni zdanie, Ty chyba nie znasz moich możliwości kochana!

Przekonałaś Lise żeby została jeszcze, mówiąc jej, że zrobisz wszystko żeby chłopak się w niej zakochał, albo chociaż zainteresował.

Levi x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz