8. Dobre miejsce

18 3 0
                                    

Holger wziął wolne do końca tygodnia i pojechał do miasta na kilka dni. Zatrzymał się u swojego kuzyna, Madsa, który wynajmował ciasną kawalerkę w centrum. Biurwy z urzędu były bardziej pomocne niż się spodziewał. Oczywiście pogratulowali mu wygranej i przedstawili wszystkie informacje, choć i tak niewiele z nich zapamiętał. Zapewnili go też, że sami załatwią wszystkie formalności, a on tylko podpisze, gdzie trzeba. Dostał przykładowe projekty domów, żeby razem z rodziną mógł wybrać ten, który im najbardziej odpowiada, i obejrzał plan wyspy z zaznaczonymi wszystkimi działkami. Jego przypadała po zachodniej stronie, niedaleko lasu. Urzędnik pokazał mu zrobione na miejscu fotografie. Na pierwszy rzut oka miejsce prezentowało się całkiem nieźle. Umówił się na przyszły tydzień na oficjalną prezentację działki. W sobotę mają się stawić w jakiejś nadmorskiej mieścinie o nazwie Temsted.

– Byłem tam kiedyś – powiedział kuzyn Mads, gdy wieczorem usiedli przy piwie w ciasnym, przesiąkniętym papierosowym dymem pokoiku. – Trzy chałupy na krzyż. Ale dużo łososia przy brzegu. I całkiem spore sztuki, mówię ci.

– Muszę znaleźć jakieś dobre połączenie od nas.

– Z tego twojego zadupia bezpośrednio nie dojedziesz – pokręcił głową Mads i podrapał się po nieogolonej twarzy. – Musisz przyjechać tutaj. Stąd autobusy jeżdżą pięć razy dziennie. Jak nie częściej.

Faktycznie, rozkład jazdy na dworcu autobusowym potwierdził słowa Madsa. Holger spisał sobie godziny odjazdów i wsiadł do autobusu powrotnego. W domu opowiedział o wszystkim Ernie. Widział, że wyraźnie ucieszyła się na wiadomość, że w przyszłym tygodniu zobaczą działkę i że jeszcze w tym roku będą mogli ruszyć z budową domu. Z jakiegoś powodu Mikkel był mniej zadowolony.

W pracy nie trzeba było długo czekać na skutki pogróżek Jorgena. Już w poniedziałek Holger został poproszony do gabinetu kierownika na rozmowę. Brygadzista nie rzucał słów na wiatr i faktycznie udało mu się zdobyć anonimowe zeznania ludzi, którzy rzekomo widzieli Holgera pijącego w pracy. Rozmowa zrobiła się trochę nerwowa, ale w końcu Holgerowi udało się wyjaśnić, jak było naprawdę i skąd się wzięła uraza Jorgena. Stanęło na tym, że nie wyleci dyscyplinarnie, ale z końcem miesiąca przestanie pracować w fabryce. Co samemu Holgerowi jakoś wcale nie przeszkadzało – w końcu teraz w ogóle nie musiał pracować, jeśli nie chciał. A już na pewno nie w takim miejscu.

W sobotę około południa Holger z całą rodziną stawił się w Temsted. Mieścina rzeczywiście nie była zbyt okazała – wystarczyło minąć jeden dom, by znaleźć się na plaży. Bez problemu znaleźli nabrzeże, przy którym przycumowany był niewielki prom. Koło długiego, pomalowanego na biało budynku przy plaży stał zaparkowany jakiś wojskowy samochód bez dachu, a przy nim zobaczyli uśmiechniętego, ubranego na jaskrawo mężczyznę w słomkowym kapeluszu. Cała trójka niepewnie ruszyła w jego stronę.

– Państwo Fischer, prawda? Witam serdecznie! – zawołał mężczyzna w kapeluszu i jeszcze bardziej się wyszczerzył. – Wy na zwiedzanie, tak? Edvin Jaspers. Będę dzisiaj waszym przewodnikiem.

Holger uścisnął wyciągniętą dłoń tak, że tamten lekko się skrzywił.

– O, silny, męski uścisk – skomentował Jaspers i niemal natychmiast wrócił do swojego poprzedniego uśmiechu, zupełnie jakby jego twarz była ściągnięta sprężynami gdzieś z tyłu głowy i nie mogła pozostawać zbyt długo w stanie niewyszczerzonym. – Zapraszam do samochodu.

Wsiedli do wojskowego jeepa i podjechali kawałek betonowym pirsem w stronę statku. Koła zastukały na drewnianym trapie i już po chwili pojazd znalazł się na płaskim, pustym pokładzie. Wysiedli z samochodu i Holger pomógł wyszczerzonemu zamocować pasy unieruchamiające auto.

AzylOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz